Boże Narodzenie 2012


Boże Narodzenie

Pusty rynek. Nad dachami
Gwiazda. Świeci każdy dom.
W zamyśleniu, uliczkami,
Idę, tuląc świętość świąt.

Wielobarwne w oknach błyski
I zabawek kusi czar.
Radość dzieci, śpiew kołyski,
Trwa kruchego szczęścia dar.

Więc opuszczam mury miasta,
Idę polom białym rad.
Zachwyt w drżeniu świętym wzrasta:
Jak jest wielki cichy świat!

Gwiazdy niby łyżwy krzeszą
Śnieżne iskry, cudów blask.
Kolęd dźwięki niech cię wskrzeszą -
Czasie pełen Bożych łask!
/Joseph Von Eichendorff/


Adorazione dei pastori giorgione


Kochani, szczęśliwych Świąt Bożego Narodzenia!


Posted in Etichette: , , | 7 commenti

Pierniczki ekonomiczne

W tym roku moje pierwsze podejście do pierniczków okazało się klapą: użyłam chyba zbyt mocnej sody, bo jej smak przeniknął całe ciasto i pierniczki były kompletnie niejadalne… Udało mi się w ten niefortunny sposób zmarnować spory zapas miodu, orzechów i migdałów! Nie poddałam się jednak tak łatwo i sięgnęłam po inną recepturę, wyszperaną kilka lat temu na blogu “Kwestia Smaku”. Te pierniczki nazywam (z przymrużeniem oka) “ekonomicznymi”, bo do ich wykonania nie trzeba zbyt wiele miodu, a mimo to wypiek wychodzi znakomity! Moim zdaniem cały sekret tkwi w dobrej jakości przyprawie piernikowej: warto skomponować własną mieszankę, naprawdę czuć różnicę. Przepis (z moimi niewielkimi zmianami) podaję za Asią z “Kwestii Smaku”.


pierniczki 1



Składniki:
 
• 2 szklanki mąki
• 2 łyżki miodu
• 3/4 szklanki cukru
• 1 łyżeczka sody oczyszczonej
• 0,5 łyżeczki proszku do pieczenia
• kilka łyżek domowej przyprawy piernikowej lub 1 torebka przyprawy kupnej (w mojej przyprawie mocno czuć goździki, cynamon i imbir)
• 1 łyżka masła
• 1 łyżka ciemnego kakao
• 1 jajko (+ ewentualnie dodatkowo 1 jajko do posmarowania)
• ok. 1/3 szklanki lekko ciepłego mleka
 
Dekoracja: lukier z cukru pudru i odrobiny wody lub soku cytrynowego lub pomarańczowego, polewa z roztopionej czekolady (białej, ciemnej, mlecznej), czerwony barwnik spożywczy do zabarwienia lukru, posypki (maczki) cukrowe, wiórki kokosowe itp.
 
 
Mąkę przesiać na stolnicę, wlać rozpuszczony gorący miód i wymieszać (najlepiej nożem). Ciągle siekając, dodawać kolejno cukier, sodę, proszek do pieczenia, kakao, przyprawy, a gdy masa lekko przestygnie - masło i jedno jajko. Dolewając stopniowo (po 1 łyżce) mleka zagniatać ręką ciasto aż będzie średnio twarde i gęste, przypominające ciasto kruche (zapewne nie wykorzystamy całego mleka, bo masa byłaby za rzadka). Dokładnie wyrabiać ręką, aż będzie gładkie, przez około 10 minut. Na posypanej mąką stolnicy rozwałkować ciasto na placek o grubości 0,5-1 cm. Foremkami wykrajać z ciasta pierniczki, złączyć resztki ciasta w kulkę, ponownie rozwałkować i wyciąć pierniczki. Smarować rozmąconym jajkiem (szczerze mówiąc, ja zapomniałam o smarowaniu…) i układać na blasze wyłożonej papierem do pieczenia w odstępach około 2 - 3 cm od siebie (pierniczki urosną). Piec w piekarniku nagrzanym do 180 stopni przez 15 minut. Po wyjęciu z piekarnika pierniczki stwardnieją. Przechowywać je w szczelnie zamkniętym pojemniku przez 1-4 tygodnie (ja moje trzymałam na na stole przykryte tylko ściereczką, zmiękły w niecały tydzień). Dekorować przed podaniem, najlepiej jak już będą miękkie.

 
Z tym przepisem dołączam do VI Festiwalu Pierniczków:
 
 
 

Piernik (prawie) wileński, prawdziwie żytni

Ciasto na klasyczny piernik dojrzewający stoi już w lodówce w Warszawie i cierpliwie czeka na swój moment. Ja postanowiłam ten czas oczekiwania na Boże Narodzenie wykorzystać na wypróbowanie kilku przepisów świątecznych, które do tej pory zawsze były odsuwane na bok, “na zaś”:) Jedna z nich to receptura na piernik (prawie) wileński, przygotowywany z prażonej mąki żytniej. Piszę “prawie”, bo w przepisie Olasz pojawia się tłuszcz, którego w klasycznych żytnich piernikach nie było, jeśli dobrze pamiętam. Olasz użyła smalcu, ja zastąpiłam go mniejszą ilością masła. Wprowadziłam też kilka innych, niewielkich zmian (np. Kalabryjczyk wymógł, by podrasować kolor ciasta odrobiną kakao) i w takiej postaci podaję przepis. Po oryginał odsyłam na blog “Przy dużym stole”. Piernik wyszedł fantastyczny, warto spróbować!


piernik2


Składniki:

· 3 szklanki (420 g) mąki żytniej
· 3-4 łyżeczki domowej przyprawy do pierników (lub 1 opakowanie gotowej, kupnej mieszanki)
· 4 garście bakalii (u mnie: rodzynki, posiekane orzechy włoskie, figi i migdały)
· 2 jajka
· 1 szklanka cukru
· 2/3 szklanki (300 g) miodu
· 70 g masła
· szczypta soli
· 1 łyżeczka proszku do pieczenia
· 1 łyżeczka sody
· 1 łyżka kawy zbożowej (opcjonalnie, ja lubie jej posmak w cieście)
· 1 łyżka mocnego kakao (opcjonalnie, głównie dla koloru)
· kilka łyżek jogurtu naturalnego lub mleka (opcjonalnie, jeśli ciasto będzie za gęste)
+ tłuszcz i bułka tarta (albo grubo mielona mąka żytnia) do wysypania formy (najlepsza byłaby keksówka o wymiarach 12x30 cm, moja była dłuższa i miała zaokrąglone dno)

Na początek przygotować formę, natłuścić i wysypać mąką. Odstawić na bok. Piekarnik nagrzać do temperatury 180°C. Mąkę żytnią uprażyć/lekko zrumienić na suchej patelni, cały czas mieszając. Wsypać do miski, dodać proszek do pieczenia, przyprawę do piernika, kakao i całość dokładnie wymieszać. Wszystkie bakalie wsypać do miski z mąką i wymieszać – obtoczone w mące nie będą opadać na dno ciasta i równomiernie się w nim rozłożą. W garnku rozgrzać miód, do ciepłego (i płynnego) dodać pokrojone na kilka części masło, a gdy się stopi dodać sodę i wymieszać (UWAGA! spieni się, lekko powiększy objętość i zbieleje). Lekko ostudzić. Do mąki dodać cukier i żółtka, wymieszać, dodać miód i masło, wymieszać. Na samym końcu wmieszać ubitą pianek z białek. Powstanie dość gęsta masa: moja była tak gęsta, że musiałam dodać ok. 100 g jogurtu naturalnego, by ją lekko rozrzedzić. Ciasto przełożyć do wcześniej przygotowanej foremki i z grubsza wyrównać powierzchnię mokrą łyżką. Wstawić do nagrzanego piekarnika na ok. 60 minut (temp. 180°C). Lepiej nie ulegać pokusie i nie starać się wyjmować ciasta z formy, zanim zupełnie nie wystygnie, bo może się to zakończyć słodką katastrofą:).
Piernik można zawinąć w papier do pieczenia, albo w czystą ściereczkę kuchenną i w plastikowym worku schować do świąt. Można polać go lukrem lub polewą czekoladową.
Z tym przepisem dołączam do VI Festiwalu Pierniczków:




Sałatka z kapusty i pomarańczy

Moja ulubiona sałatka zimowa, w której czterema podstawowymi, żelaznymi składnikami są kapusta, pomarańcza, oliwki i żółty ser. Nie wiem jak Wy, ale ja w okresie zimowym nie jadam właściwie sałaty, w ogóle się nią nie najadam, a poza tym jej smak często pozostaje wiele do życzenia... w sałatkach zastępuję ją więc kapustą! Zdaję sobie sprawę, że wiele osób może się na to krzywić, ale zapewniam, że ugotowana kapusta, porządnie doprawiona dobrej jakości oliwą i octem balsamicznym to prawdziwy przysmak! Nawet Kalabryjczyk ją chwali:) Wróćmy jednak do przepisu: oprócz czterech w/w składników dodaję do niej jeszcze jakieś warzywo: zazwyczaj jest to cukinia lub brokuł, albo też cykoria, jak w sałatce uwiecznionej na zdjęciu. Całość jest naprawdę pyszna, no chyba że to te moje kubki smakowe są jakieś dziwne... napiszę jednak odważnie: polecam!




Składniki (dla 1 osoby): 

 • ½ główki małej kapusty 
• 1 pomarańcza 
• garść oliwek 
• kawałek dowolnego żółtego sera 
• kilka liści cykorii lub ugotowana cukinia/brokuł 
• dobra oliwa 
• ocet balsamiczny 
• sól i pieprz 

Kapustę poszatkować, ugotować, odcedzić. Doprawić oliwą i octem blsamicznym, popieprzyć, ewentualnie posolić. Wymieszać z cykorią lub kawałkami ugotowanej cukinii/brokuła. Wyłożyć na talerz. Pomarańczę i żółty ser pokroić w dowolny sposób, ułożyć na kapuście. Posypać oliwkami. Podawać z pajdami świeżego chleba i kieliszkiem czerwonego wina.


Posted in Etichette: | 2 commenti

Ciambella al limone

… czyli bardzo popularne we Włoszech ciasto w formie wieńca, tym razem z cytrynową nutą. “Ciambella”, tyle że z daktylami, już kiedyś pojawiła się u mnie na blogu (przepis tutaj) i wspominałam wtedy, że tego typu wypieki to ulubione ciasta śniadaniowe Kalabryjczyka. “Ciambella al limone” potwierdza, że w jego upodobaniach nie nastąpiła żadna zmiana: ciasto (lekko wilgotne i aromatyczne) zostało wysoko ocenione przez Kalabryjczyka i łaskawie zaakceptowane jako odpowiedni dodatek do porannej kawy:) Tu od razu zaznaczam, że mój mąż ma bardzo nieskomplikowany gust kulinarny: dobre ciasto to znaczy proste ciasto, a im prostsze, tym lepsze. I do takiej właśnie kategorii należy ten wypiek: to zwykłe, skromne ciasto domowe, bez żadnych fajerwerków. A że jednocześnie jest bardzo smaczne… cóż, taki jego urok:)






Składniki:
 
· 350 g mąki
· 250 g cukru
· 2 jajka
· 1 cytryna
· 200 ml mleka
· 200 ml oleju (ja używam zazwyczaj słonecznikowego)
· kieliszek limoncello
· 2 łyżeczki proszku do pieczenia
· szczypta soli
 
Ukręcić żółtka z cukrem, dodać olej i wszystko dobrze wymieszać. Dodawać stopniowo mąkę wymieszaną z proszkiem do pieczenia, mleko, sok z cytryny i limoncello, cały czas mieszając (można użyć miksera). Dodać skórkę otartą z cytryny i szczyptę soli, a na samym końcu połączyć z masą ubitą pianę z białek: najlepiej wmieszać ją delikatnie do ciasta drewnianą łyżką. Przełożyć masę do okrągłej formy z kominem. Piec w nagrzanym piekarniku w temp. 160-180°C przez ok. 45 min.

Posted in Etichette: | 9 commenti

“Orzechowy tydzień” i orzechowe smarowidło do chleba

Czas tak szybko mija i ani się obejrzałam, a "Orzechowy Tydzień" już dobiega końca. Aby choć symbolicznie wziąć udział w tym wydarzeniu, pozwolę sobie zaprezentować skromny (aczkolwiek wielce udany) przepis na tzw. pastę rosyjską z orzechami, czyli smakowite smarowidło do chleba skomponowane z twarogu, orzechów i czosnku. W oryginalnej recepturze (tu źródło) dokonałam tylko jednej, niewielkiej zmiany, a mianowicie do twarogowej masy dodałam także odrobinę jogurtu: dzięki temu smarowidło staje się trochę bardziej puszyste. Pyszności, taka mała rzecz , a cieszy:)
 



Składniki:
 
- 20 dag twarogu
- 1 łyżka masła
- 1 łyżka jogurtu naturalnego
- 3 łyżki posiekanych orzechów wloskich
- 4-5 zabków czosnku
- sól i pieprz do smaku.

Drobno posiekany czosnek utrzeć z solą i pieprzem. Potem utrzeć maslo i stopniowo dodawać do niego twaróg, czosnek i jogurt. Przygotowaną masę wymieszać z orzechami, lekko schłodzić. Przed podaniem można posypać kawałkami orzechów, szcypiorkiem, pietruszką itp.
  

 
 

Posted in Etichette: | 7 commenti

Minestra di melanzane e zucchine

... czyli zupa z bakłażanem i cukinią. Podobną "minestra di melanzane" gotuje moja Teściowa w Kalabrii, ale moja wersja to nie tyle wierne odwzorowanie jej przepisu, co „wariacja na temat”. Wyszło zaskakująco smaczne danie, aż się sama zdziwiłam:) Polecam!






Składniki (dla 2 osób): 

• 1 duży bakłażan 
• 2 cukinie 
• 2 niewielkie ziemniaki 
• 1 mała cebula 
• kawałek selera naciowego 
• 200 g pomidorów bez skórki z puszki (wł. pelati
• 1-2 ząbki czosnku 
• rosół (ok. 3/4 l) 
• oregano i bazylia (najlepiej świeże zioła, ale suszone też będą ok) 
• oliwa 

Wszystkie warzywa pokroić (bakłażana najlepiej w kostkę). Ziemniaki i selera naciowego ugotować w rosole. Cebulę i czosnek podsmażyć na patelni. Gdy cebula stanie się szklista, dodać cukinię i bakłażana. Trzymać na ogniu przez kilkanaście minut, aż warzywa lekko zmiękną. Zawartość patelni przełożyć do rosołu, dodać pomidory, oregano i bazylię. Gotować na małym ogniu przez ok. kwadrans. Zupa ma być dość gęsta, więc należy kontrolować parowanie płynów (jeśli odparuje za szybko, dolać trochę wody). Gotowę zupę podawać gorącą. 

Dodatkowe uwagi: 
- użyłam odmiany bakłażana, który nie miał w sobie goryczy, nie trzeba więc go wcześniej kroić, posypywać solą i czekać, aż „wycieknie goryczka”; 
- zupa zyskuje dodatkowo na smaku posypana parmezanem lub pecorino (ale w umiarkowanych ilościach!).


Posted in Etichette: , | 4 commenti

Ciasto drożdżowe na zakwasie (przepis II)

Pierwsze drożdżowe ciasto na zakwasie upiekłam z tego przepisu. To dzisiejsze natomiast pochodzi z niewiadomego źródła: cóż, po raz kolejny sięgnęłam po recepturę “z karteluszka”... Ciasto wychodzi bardzo smaczne i dzięki zakwasowi dłużej zachowuje świeżość, czym zresztą zachwycam się za każdym razem:) Z podanych proporcji wychodzi naprawdę spore drożdżowe ciacho, więc jeśli zamierzacie wypróbować przepis, to na początku lepiej przygotować wypiek ze składników zmniejszonych o połowę.
 

 
  
Składniki:
 
· 500 g mąki
· 100 g kaszy manny
· 300 g uaktywnionego, gęstego zakwasu pszennego
· 200 g cukru
· 50 g masła
· 2 jajka
· ¼ szklanki mleka
· 5-6 g świeżych drożdży
· rodzynki (u mnie: ok. 80 g)
· skórka otarta z 1 cytryny
· kardamon
 
Masło rozpuścić, lekko ostudzić. Drożdże rozetrzeć z odrobiną cukru w ciepłym mleku i poczekać, aż “ruszą”. Następnie ze wszystkich składników wyrobić ciasto (na końcu dodawać tłuszcz i rodzynki). Ciasto powinno wyjść dość luźne i lepiące się do rąk, ale nie należy się tym przejmować. Przykryć ciasto i odstawić je w ciepłe miejsce na 1,5-2 godz., następnie przełożyć do formy (jednej wielkiej lub dwóch mniejszych) i ponownie odstawić pod przykryciem w ciepłe miejsce na ok. 2 godz. Wstawić do nagrzanego piekarnika i piec w temp. 180-200°C przez 45-50 min. Gotowe ciasto można polukrować lub posypać cukrem pudrem (ja wolę bez dodatków…).


A w “Malarskim okiem” nowy obraz: mój ulubiony Vermeer, “Mleczarka” lub “Nalewająca mleko” (zdecydowanie wolę drugi tytuł!).
   
 
 
 
 

Posted in Etichette: | 4 commenti

Gnocchi di ricotta al sugo di pomodoro e basilico

… czyli gnocchi z sera ricotta z sosem pomidorowym i bazylią. Przepis na kluseczki zaczerpnęłam z książki “Ricordi in cucina. Le ricette di una vita” Tessy Kiros. Dotychczas robiłam gnocchi w klasyczny sposób (z ugotowanych ziemniaków), ale okazało się, że “kopytka” z ricotty są równie dobre, a może nawet lepsze:) Gnocchi wychodzą mięciutkie i delikatne, bardzo smaczne! Autorka przepisu podała je z pomidorowym pesto, ja zadowoliłam się zwykłym sosem pomidorowym z bazylią. Pyszności!






Składniki (dla 2 osób):
 
Gnocchi:
· 250 g sera ricotta
· 1-2 łyżki startego parmezanu
· 50 g mąki
· szczypta soli
Sos pomidorowy z bazylią:
· 400 g obranych pomidorów z puszki (wł. “pelati”)
· 2 ząbki czosnku
· 5-6 listków bazylii
· 2-3 łyżki oliwy
· ½ szklanki wody
· sól i (ewentualnie) odrobina cukru

Przygotować sos: ząbki czosnku obrać, przekroić na pół i wrzucić na rozgrzaną oliwę na patelni. Smażyć przez chwilę (uwaga, czosnek łatwo się przypala!), następnie dodać pomidory, rozgnieść je lekko widelcem i wymieszać z oliwą. Wlać wodę, wymieszać, doprawić solą i (jeśli pomidory są zbyt kwaśne) odrobiną cukru. Pogrzewać przez kilkanaście minut, aż sos zgęstnieje. Poszarpać na małe kawałki listki bazylii, dodać do sosu, wymieszać, podgrzewać przez chwilę, następnie zdjąć z ognia.
Przygotować gnocchi: wszystkie składniki wymieszać szybko ze sobą, formując kulę (jeśli zachodzi taka potrzeba, dodać więcej mąki). Dłońmi urywać kawałki ciasta i rolować wałeczki o średnicy ok. 1,5 cm (podsypując odrobiną mąki). Każdy wałeczek pokroić na kawałki o grubości 1-1,5 cm. Gnocchi można pozostawić w takim walcowatym kształcie lub uformować z nich “jajeczka” (każde z nich lekko spłaszczyć widelcem, tak by pozostały widoczne ślady ząbków). Gotować partiami w dużej ilości wrzącej i osolonej wody. Gnocchi wyławiać łyżką cedzakową, jak tylko wypłyną na powierzchnię.
Gotowe kluseczki wyłożyć na talerze i polać sosem pomidorowym z bazylią. Całość można dodatkowo posypać parmezanem i ozdobić listkami bazylii.


 



Posted in Etichette: | 5 commenti

Marmellata di arance e cipolle

… czyli rodzaj półsłodkiej/półwytrawnej marmolady pomarańczowo-cebulowej. W Toskanii czasem można się natknąć na ten ciekawy specjał, który powszechnie uznawany jest za bardzo wykwintny dodatek do serów (moim zdaniem obłędnie smakuje w połączeniu z pecorino!). Według mnie świetnie się też sprawdza jako przystawka do mięs, wędlin i pasztetów.

 
 

Składniki:
 
· 1 kg pomarańczy
· 1 kg cebuli
· 300-400 g cukru
· 200 ml białego wina
· 1 łyżeczka tymianku
· 1 łyżeczka goździków
· oliwa
 
Pomarańcze obrać, pokroić na cząstki. Cebule obrać, pokroić w dowolny sposób (drobno posiekać albo pokroić w piórka, jak kto woli). Na dużej patelni lub w garnku o grubym dnie rozgrzać oliwę, dodać cebulę i smażyć przez około 15 min., często mieszając. Gdy cebula się zeszkli, dodać kawałki pomarańczy i cukier. Wrzucić goździki i tymianek, następnie dodać wino. Wymieszać i redukować na wolnym ogniu do momentu, aż konsystencja stanie się gęsta (u mnie trwało to ok 1,5 godz.). Jeśli wino odparuje, a masa nie będzie jeszcze miała odpowiedniej gęstości, należy dodać odrobinę wody i dalej podgrzewać. Gotową marmoladę przełożyć do czystych słoiczków, zamknąć na gorąco. Można zapasteryzować. Po otwarciu przechowywać w lodówce.
Uwaga: jeśli użyjemy czerwonej cebuli, pomarańczy o czerwonym miąższu i czerwonego wina, powinniśmy otrzymać marmoladę w kolorze burgunda. 
  
 
Na stronie Apart Natural wyczytałam, że pomarańcza wykorzystywana jest we współczesnej kosmetologii: Ekstrakt z pomarańczy, który jest skarbnicą witamin i składników mineralnych, działa na skórę dezynfekująco, odżywia ją, witalizuje przywracając jej zdrowy kolor. Działa łagodząco na podrażniony i wysuszony naskórek, wyrównuje koloryt, zmniejszając widoczność plam i przebarwień. Główny składnik ekstraktu z pomarańczy D-limonen posiada właściwości antyoksydacyjne i antybakteryjne oraz zapobiega degradacji elastyny, białka, które razem z kolagenem odpowiadają za sprężystość i jędrność skóry. D-limonen zwiększa także przyswajalność koenzymu Q10. Brzmi to fascynująco, nieprawdaż? A ponieważ przepis na marmoladę pomarańczowo-cebulową bierze udział w konkursie, to spieszę Was poinformować, że wszystkie kosmetyczne dobrodziejstwa pomarańczy odkryjecie w “Nektarze do kąpieli - morela i pomarańcza”:)
 

Posted in Etichette: | 5 commenti

Prosta szarlotka na półkruchym cieście

Zazwyczaj piekę szarlotki z tartych jabłek (na blogu pokazywałam już moje dwie ulubione: szarlotkę najprostszą oraz szarlotkę z modem i rozmarynem), ale ostatnio naszła mnie ochota na małą odmianę i przygotowałam ciasto z większymi kawałkami jabłek z przepisu Abbry. To jedna z tych receptur, którą już od dłuższego czasu miałam odłożoną “do wypróbowania” i dobrze, że w końcu się za nią zabrałam: szarlotka wyszła znakomita, delikatna i aromatyczna. Na dodatek łatwo i szybko się ją przygotowuje, raz, dwa i po robocie:)






Składniki :
 
Ciasto :
• 2,5 szklanki mąki
• 125 g margaryny lub masła
• 1 jajko
• 1,5 łyżki gęstej śmietany (u mnie gęsty: jogurt naturalny)
• 2 łyżeczki proszku do pieczenia (dałam tylko 1)
• pół szklanki cukru
• szczypta soli
• cukier waniliowy
Nadzienie :
• 1 kg winnych jabłek (dałam 1,5 kg)
• 2 łyżki cukru
• 2 łyżki bułki tartej
 • cynamon
 
Z podanych składników szybko zagnieść ciasto, ulepić z niego kulę i włożyć ją do lodówki. Jabłka obrać, pozbawić gniazd nasiennych i pokroić w dość grube plastry (ja kroiłam w ósemki). Ciasto wyjąć z lodówki, podzielić na dwie nierówne części - 1/3 odłożyć z powrotem do lodówki, a 2/3 rozwałkować na blacie (blat można delikatnie podsypać mąką, żeby ciasto się nie kleiło). Rozwałkowanym ciastem wyłożyć spód i boki blachy o wymiarach 23 x 33 cm (moja forma była większa i ciasto wyszło dość niskie). Następnie posypać ciasto bułką tartą (wchłonie nadmiar soku z jabłek), ułożyć na niej pokrojone jabłka i posypać je cukrem i cynamonem. Wyjąć z lodówki pozostałe ciasto i rozwałkować je na cienki placek. Ostrożnie przenieść go na blachę i przykryć jabłka. Wierzch ciasta nakłuć widelcem. Wstawić do piekarnika nagrzanego do 180°C i piec przez około 40-45 minut. Upieczone i ostudzone ciasto można oprószyć cukrem pudrem (u mnie: bez posypki).

 

Posted in Etichette: | 4 commenti

Placek kawowy ze śliwkami

Mój kolejny eksperyment śliwkowy dotyczy słodkiego wypieku: tym razem padło na prosty placek kawowy, który zgodnie z recepturą został oryginalnie wzbogacony śliwkami. Przepis dostałam dawno temu od koleżanki i przymierzałam się do niego od kilku lat, ale zawsze miałam wątpliwości, czy takie połączenie "kawa + śliwki" może zdać egzamin. W końcu upiekłam to ciasto i cóż, faktycznie, zestawienie może nietypowe, ale mnie smakowało! Co ciekawe, Kalabryjczykowi też przypadło do gustu, a to przy jego tradycyjnych upodobaniach jest miłym zaskoczeniem:) Koleżanka ostrzegała, by nie jeść placka zaraz po upieczeniu, bo ma zupełnie inny smak, tylko odstawić ciasto na kilkanaście godzin, tak by porządnie ostygło oraz nabrało wilgoci i charakterystycznego aromatu kawowo-śliwkowego. Ja na próbę ukroiłam sobie kawałeczek placka zaraz po upieczeniu, a potem zjadłam kolejny następnego dnia i rzeczywiście było czuć różnicę: ciasto po „odstaniu” było zdecydowanie lepsze. I jeszcze jedno: w tym wypieku nie ma jajek, natomiast dodaje się do masy trochę octu. Ciasto polecam, ale tylko ciekawskim poszukiwaczom nowych smaków:)






Składniki:

• 3 szklanki mąki pszennej
• 2 szklanki cukru (ja dałam 1,5 szkl.)
• 1 łyżeczka sody
• 1 łyżeczka proszku do pieczenia
• 1 szklanka gorącej wody
• 1 szklanka gorącej kawy (świeżo zaparzonej z ekspresu lub rozpuszczalnej, jak kto woli)
• 3/4 szklanki oleju
• 2 łyżki octu
• 2 łyżki kakao (można pominąć)
• kilkanaście śliwek

Umyć śliwki i pokroić je na ćwiartki. W misce wymieszać wszystkie suche składniki. W drugiej misce połączyć wodę, kawę, ocet, olej i kakao. Połączyć zawartość obu misek. Gotowe ciasto wlać do formy (uprzednio natłuszczonej i wysypanej mąką). Na wierzchu ułożyć ćwiartki śliwek. Piec 40-50 min. w temp. 180-200°C.

Posted in Etichette: | 9 commenti

Sałatka z papryki, cebuli i śliwek

Sezon na śliwki w pełni, a ja korzystam z niego na całego. Ostatnio szaleję w kuchni wypróbowując różne ciekawe receptury ze śliwkami w roli głównej. Jednym z przetestowanych przepisów jest ta oto sałatka (surówka?) z papryki, cebuli i śliwek. Autorka przepisu Agata Jędraszczak twierdzi, że “dobór składników na pierwszy rzut oka może wydawać się nieco ekscentryczny, ale efekt finalny jest wprost rewelacyjny i zdecydowanie pyszny!” – a ja zgadzam się z nią w 100 procentach:). Danie proste, zdrowe i dobre, tak jak lubię. Polecam!
 





Składniki:
 
· 2 czerwone papryki
· ok. 1/2 kg śliwek (najlepsze byłyby węgierki)
· 2 małe cebule
· 1-2 łyżka oliwy
· 1 łyżka octu balsamicznego
· sok z cytryny
· szczypta soli i cukru
 
Paprykę i śliwki pokroić w cienkie piórka. Cebulę pokroić podobnie, w osobnej miseczce lekko ją posłodzić i skropić sokiem z cytryny, aby lekko zmiękła. Wszystkie składniki połączyć przed podaniem w dużej salaterce, polać oliwą i octem, doprawić solą i cukrem.

Posted in Etichette: | 5 commenti

Pizza pere e brie

... czyli pizza z gruszkami i serem brie. Rzadko spotykana i raczej mało znana, a szkoda, bo jest naprawdę pyszna! Ja korzystam z przepisu koleżanki, w którym ważnym składnikiem jest także karmelizowana cebula. Bardzo ciekawe połączenie smaków, polecam!





Na jedną pizzę:

• 2 duże cebule
• 1 duża gruszka
• ok. 200 g sera brie
• kilka łyżek czerwonego, wytrawnego wina
• 1 łyżka octu balsamicznego
• 1 łyżka cukru
• tymianek (suszony albo świeży)
• sól i pieprz
• oliwa
• ulubione ciasto na pizzę (np. z tego przepisu; polecam wykonanie ciasta z mąki z pszenicy durum, moim zdaniem w domowych warunkach wychodzi w ten sposób najlepsze ciasto)

Cebulę pokroić, podsmażyć na patelni. Dodać czerwone wino i ocet balsamiczny, doprawić cukrem i smażyć przez kilkanaście minut, aż cebula całkowicie zmięknie i ściemnieje. Doprawić solą i pieprzem. Gruszkę obrać i pokroić w dowolny sposób. Ser pokroić w plasterki. Ciasto na pizzę wyłożyć na blachę, uformować placek i rozprowadzić na nim cebulę (z całym płynem, jaki pozostał na patelni). Wstawić do nagrzanego piekarnika i piec ok. 10 min. w temp. 180°C. Wyjąć blachę z piekarnika, rozłożyć na pizzy kawałki gruszki i sera, posypać tymiankiem. Wstawić ponownie do piekarnika i piec kolejne 15-20 min.

Posted in Etichette: | 11 commenti

Babka ziemniaczana

... zwana też kuglem litewskim. Przepis, lekko zmodyfikowany, pochodzi z „Kuchni kresowej z Podlasia” A.E. Stawskiej. Ja swój kugel doprawiam mocno rozmarynem, co by Kalabryjczyk był zadowolony, a że sama też przepadam za połączeniem ziemniaków z rozmarynem, to oboje jesteśmy zadowoleni:). Babkę ziemniaczaną robię rzadko (powiem szczerze: nie przepadam za ścieraniem surowych ziemniaków na tarce...), ale jak już się za nią wezmę, to robię babę z 2 kilogramów ziemniaków, tyle że piekę ją w mniejszych foremkach i potem część zamrażam. Później raz na jaki czas wyciągam małą babkę z zamrażalnika, kroję ja na plastry i odgrzewam w piekarniku. Nie jest to jakieś niesamowicie wykwintne danie, o nie, ale smakuje wyśmienicie, zwłaszcza z dobrym sosem, np. grzybowym. Palce lizać!






Składniki:

• 2 kg ziemniaków
• 20 dkg słoniny lub surowego boczku (dałam chudy, surowy boczek)
• 20 dkg boczku wędzonego
• 3 jajka
• 1 cebula
• 3 ząbki czosnku
• pół szklanki śmietany (dałam jogurt naturalny)
• pieprz i sól
• świeży rozmaryn
• masło lub oliwa

Obrane i umyte ziemniaki zetrzeć na tarce o drobnych oczkach. Surowy boczek (lub słoninę) pokroić w kostkę i zrumienić na patelni wraz z drobno pokrojoną cebulą. Pokroić w kostkę wędzony boczek, a czosnek drobniutko posiekać (lub przecisnąć przez praskę). Wbić jajka do ziemniaków, dodać jogurt/śmietanę, boczek, cebulę i czosnek, wymieszać. Doprawić solą, pieprzem i rozmarynem (uwaga, jeśli masa wydaje nam się za rzadka, można dodać trochę mąki!). Gotową masę przelać do formy (uprzednio natłuszczonej i wysypanej mąką) i wstawić do gorącego piekarnika. Piec w temp. 190°C, aż wierzch mocno się zrumieni. Upieczoną babkę kroić w kwadraty lub w plastry i podawać polane dowolnym sosem (np. grzybowym) lub po prostu ze smażoną cebulą ze skwarkami. Babka świetnie też smakuje odsmażana lub odgrzewana w kolejnych dniach: jak ja lubię takie „odświeżone”, chrupiące plastry babki prosto z piekarnika!

Posted in Etichette: | 13 commenti

Klopsy z sosem pomidorowym z pieczarkami

Moje ulubione klopsy, lekko “zwłoszczone”: do mięsa dodaję zawsze sporo rozmarynu i parmezanu, a smak sosu pomidorowego podkręcam czerwonym winem wytrawnym. Ot, klopsiki, niby nic nadzwyczajnego, a wcinamy je zawsze z apetytem, aż nam się uszy trzęsą:)






Składniki (na 4 porcje):

Klopsy:
· 500 g mielonego mięsa wieprzowego
· 1 cebula
· 1 kajzerka
· mleko (ok. ¾ szklanki)
· 1 jajko
· 3-4 łyżki parmezanu
· 2 ząbki czosnku
· bułka tarta
· świeży rozmaryn (ze dwie łyżeczki)
· sól i pieprz
· papryka w proszku
· ok. 1 litr chudego rosołu
· oliwa
Sos:
· 400 g pomidorów “pelati” z puszki (krojonych, bez skórki)
· 200-250 g pieczarek
· ½ szklanki dobrego, czerwonego wina wytrawnego
· 2 ząbki czosnku
· oliwa
· sól

Bułkę porwać na kawałki, namoczyć w mleku. Czosnek, cebulę i rozmaryn drobniutko pokroić, dodać do mięsa. Do mielonego dodać także jajko, namoczoną bułkę z mlekiem, parmezan i bułkę tartą (tyle, ile trzeba, by mięso miało idealną konsysytencję do lepienia pulpetów). Doprawić solą, pieprzem i papryką (moje klopsy są dość ostre, ale to kwestia gustu). Uformować klopsy wielkości piąstki (mnie zazwyczaj wychodzi ok. 15 sztuk). Do garnka o szerokim dnie wlać łyżkę czy dwie oliwy, postawić na małym gazie i podgrzać. Włożyć klopsy i obsmażyć. Gdy się lekko zarumienią, wlać ok. 0,5 litra rosołu, przykryć i dusić na małym ogniu przez 20-30 min. Co jakiś czas obracać klopsy i stopniowo dolewać rosół, uzupełniając parujący płyn. W tym czasie przygotować sos: umyć i pokroić na plasterki pieczarki. Na patelni rozgrzać oliwę, podsmażyć drobno pokrojony czosnek. Wrzucić pokrojone pieczarki, smażyć przez kilka minut. Dodać pomidory i trzymać na małym ogniu, od czasu do czasu mieszając. Dodawać też stopniowo czerwone wino. Po kilkunastu minutach spróbować sosu, doprawić solą i (jeśli ma odpowiedni smak i gęstość) zdjąć z ognia. Wyłożyć na talerze klopsy, polać sosem pomidorowym z pieczarkami. Podawać z ziemniakami.

Posted in Etichette: | 7 commenti

Kruche rogaliki z ricottą i śliwkami

Bardzo lubię jeść rogaliki, ale ich przygotowywanie zazwyczaj przyprawia mnie o atak szewskiej pasji: czy Wy też macie problemy ze zwinięciem rogalika w miarę normalny kształt? Moje wyglądają zazwyczaj tak, jakby dopiero co skończyły tańczyć twista:) Zawsze powtarzam sobie jednak, że nie ich wygląd, ale smak jest najważniejszy: i tu muszę podkreślić, że rogaliki z przepisu poniżej są rewelacyjne! Kruche zrobiłam zgodnie z przepisem Krystyny z blogu Takie tam moje przepisy, a jedyna zmiana, jaką wprowadziłam, to rezygnacja z proszku do pieczenia, w ogóle nie dodałam go do ciasta. Jeśli ktoś dostaje drgawek na widok smalcu, to zapewniam, że można go zastąpić masłem, też już tak piekłam i wszystko było ok. Natomiast nadzienie to jedno z moich ulubionych połączeń, ricotta i śliwki, pychota! Kiedyś zachwycałam się już na blogu sernikiem kokosowym ze śliwkami, teraz rozpływam się nad rogalikami z ricottą i śliwkami. Jak dla mnie strzał w dziesiątkę, polecam!





Składniki:

Ciasto (uwaga, wszystkie składniki - poza mąką - powinny być dobrze schłodzone!):
· 1,5 szklanki mąki pszennej tortowej
· 0,5 szklanki mąki krupczatki
· 3 łyżki cukru pudru
· 80g masła
· 80 g smalcu (można zastąpić masłem)
· 2 żółtka
· 3 łyżki tłustej śmietany (ja dałam gęsty jogurt naturalny)
Nadzienie:
· 250 g sera ricotta
· 2-3 łyżki jogurtu naturalnego
· 1 łyżka kaszy manny
· kilka dorodnych śliwek
· cukier do smaku

W misce wymieszać obie mąki z cukrem pudrem i proszkiem do pieczenia. Wkroić masło i smalec a następnie wszystkie składniki dobrze posiekać. Dodać teraz należy żółtka i śmietanę (lub jogurt), wymieszać łyżką i bardzo krótko zagnieść, tak aby tylko składniki połączyły się ze sobą. Ciasto podzielić na dwie równe części, owinąć każdą w folię spożywczą i wstawić do lodówki na ok. 1 godzinę. Przygotować nadzienie: ricottę rozrobić z jogurtem i kaszą manną, dodać drobno pokrojone śliwki, wymieszać, dosłodzić do smaku. Wyjąć ciasto i ułożyć na blacie posypanym mąką, rozwałkować w formie koła o średnicy ok. 28cm. Podzielić na 16 trójkątów. Na każdy trójkąt (u jego podstawy) nałożyć porcję nadzienia. Zawinąć rogaliki i ułożyć na blaszce wyłożonej papierem do pieczenia. Z ciasta otrzymamy 32 małe rogaliki (mnie wyszło więcej rogalików, ok. 40). Rogaliki można posmarować rozbełtanym białkiem (ja posmarowałam jogurtem). Piec w piekarniku nagrzanym do ok. 200°C przez ok. 15-20 min.

Uwaga: Można też upiec wersję z mniejszą ilością cukru pudru (np. dajemy 1 łyzkę lub wcale) i wtedy posmarowane białkiem rogaliki maczać w cukrze rafinowanym.

Pasta fredda con melanzane e pomodori

… czyli makaron na zimno z bakłażanem i pomidorem. Rewelacja na gorące dni! Kolejne szybkie i proste danie, jedyne utrudnienie to przygotowanie bakłażanów: należy je odpowiednio wcześniej zgrillować lub upiec w piekarniku. Ja robię to raz na jakiś czas, zawsze poddaję obróbce wiekszą ilość warzyw, a potem trzymam je przez kilka dni w szczelnie zamkniętym pojemniku i stopniowo zużywam do różnych potraw. Jest to duże ułatwienie, zwłaszcza w upały, gdy nie mam ochoty na zbyt wiele ceregieli w kuchni. Ta pasta fredda to moja ulubiona wersja makaronu na zimno, udało mi się też do niego przekonać Kalabryjczyka, który łaskawie przyznaje, że jest to jedno z naszych lepszych letnich dań makaronowych:) Polecam!




Składniki:

· 150-200 g makaronu (zazwyczaj wybieram różnego rodzaju rurki)
· 1 duży bakłażan lub 2 mniejsze (pokrojony na plastry, zgrillowany lub upieczony)
· 2 duże pomidory
· ok. 50-70 g parmezanu
· świeża pietruszka i bazylia
· oliwa
· ocet balsamiczny
· sól i pieprz

Plastry pieczonego/zgrillowanego bakłażana pokroić na mniejsze kawałki. Posiekać pietruszkę i bazylię. Pomodory pokroić na dowolnej wielkości cząstki. Parmezan należy częściowo zetrzeć, a częściowo pokruszyć na drobne kawałki. Ugotować makaron “al dente”, odcedzić, ostudzić. Wymieszać z warzywami, parmezanem i ziołami, wymieszać, doprawić oliwą, octem balsamicznym, solą i pieprzem (moim zdaniem wystarczy tylko ociupinka pieprzu, nie warto przesadzać). Wymieszać, przełożyć do miski i wstawić do lodówki na kilka godzin. Makaron powienien zostać dobrze schłodzony, tak by wszystkie smaki dobrze się “przegryzły”.





Posted in Etichette: , | 2 commenti

Involtini di speck con ricotta

… czyli roladki ze specku nadziewane ricottą. O specku już kiedyś wspominałam, a dokładnie we wpisie Pasta con radicchio e speck. To jedna z moich ulubionych włoskich wędlin i chętnie po nią sięgam, zwłaszcza w upały, gdy koncentrujemy się na daniach szybkich i lekkostrawnych. Speck ze swoim charakterystycznym, orzechowym posmakiem świetnie sprawdza się w roli lekkich posiłków, a zaprezentowane poniżej "involtini" należą do moich ulubionych. Proste i baaardzo smaczne, czegóż chcieć więcej?:)






Składniki (na ok. 10 roladek):

· 100 g wędliny “speck” w plasterkach (można też użyć “prosciutto crudo”)
· 150 g ricotty
· 1-2 łyżki jogurtu naturalnego
· 2 łyżki startego parmezanu
· 1 spory pomidor
· 2-3 plasterki gotowanej szynki
· kilka listków rukoli
· gałka muszkatołowa
· pieprz i sól

Pomidora pokroić na małe kawałki, kilka listków rukoli drobno posiekać, tak samo postąpić z gotowaną szynką. Ricottę rozrobić z jogurtem, następnie wymieszać z parmezanem, doprawić gałką muszkatołową, solą i pieprzem. Dodać pomidora, rukolę i szynkę, dokładnie wymieszać. Na każdy plaster wędliny kłaść odpowiednią porcję nadzienia i zawijać w roladkę. Ułożyć "involtini" na półmisku (ja wcześniej wysypuję na nim rukolę lub sałatę) i wstawić do lodówki do schłodzenia na kilkadziesiąt minut. Podawać ze smacznym pieczywem i dobrym czerwonym winem.

Wakacje

Sierpniowy czas oznacza u nas, tradycyjnie, wyjazd do Kalabrii. I brak dostępu do komputera:) Powinno się pojawić kilka wpisów, które napisałam i zaprogramowałam wczoraj wieczorem, ale to tylko automat, mnie fizycznie nie będzie przy komputerze:)


Do usłyszenia pod koniec sierpnia!

Ciao, ciao!

foto Asia K. :)

Posted in Etichette: | 2 commenti

Ciasto półkruche ze śliwkami i ricottą

Ciąg dalszy wypieków ze śliwkami - w końcu trwa sezon na te owoce, nareszcie można się nimi nacieszyć! Poniższy przepis to zmodyfikowana wersja receptury z blogu Mała Cukierenka. Zmniejszyłam ilość masła, śmietanę zastąpiłam jogurtem, twaróg - serem ricotta, a płatki migdałowe – posiekanymi, suszonymi daktylami; to są chyba te moje najważniejsze zmiany… Wizualnie ciasto nie wyszło może takie imponujące jak u bułeczki_z_makiem (swoją drogą, jakiż to apetyczny nick), ale w smaku było fantastyczne! Przypomina mi trochę kruche ciasto z malinami, prezentowane u mnie na blogu mniej więcej rok temu. Polecam!






Składniki:

Ciasto:
· 250g mąki
· 100g zimnego masła
· 60g cukru
· 1-2 łyżki jogurtu naturalnego
· 1 jajko
· szczypta soli
· 1 łyżeczka proszku do pieczenia
Wierzch:
· 700g umytych śliwek
· 2 jajka
· 100g cukru
· 150g ricotty
· 150 ml jogurtu naturalnego
· garść suszonych daktyli
· 2 łyżki kaszy manny
· 2 łyżeczki cynamonu

Wymieszać razem mąkę, proszek do pieczenia, cukier i sól. Dodać posiekane masło, jogurt, jajko i zagnieść ciasto. Wstawić do lodówki na 30 minut. Schłodzonym ciastem wylepić dowolną formę, wcześniej natłuszczoną i wysypaną mąką (ja wybrałam prostokątną formę o wymiarach 24x28 cm). Przygotować masę serową: utrzeć razem jajka, cukier i ricottę. Dodać jogurt, kaszę manną, cynamon i wymieszać. Część śliwek pokroić na połówki lub ćwiartki, część na mniejsze kawałki. Te w mniejszych kawałkach ułożyć bezpośrednio na cieście i zalać masą serową. Na wierzchu ułożyć połówki lub ćwiartki śliwek. Całość posypać posiekanymi daktylami. Wstawić do nagrzanego piekarnika, piec przez ok. 45-50 min. w temp. 180°C. Po upieczeniu ciasto należy całkowicie ostudzić, zanim zostanie pokrojone. Przed podaniem można posypać cukrem pudrem.

Posted in Etichette: | 4 commenti

Fiori di zucca in pastella

... czyli kwiaty cukinii w cieście. Niektórzy smażą je w cieście drożdżowym, inni w naleśnikowym; czasem w przepisie wskazane jest użycie piwa lub wina; kwiaty mogą być nadziewane (a odmian farszu jest mnóstwo!) albo i nie. Ja korzystam z receptury mojej kalabryjskiej szwagierki: ciasto jest prościutkie, to tylko woda i mąką, ale wyjątkowego posmaku nadaje mu stary parmezan. Pyszności! Przyznam się, że smażone kwiaty cukinii robiłam zawsze na oko, kierując się tylko zasadą, że ciasto, w którym zanurzam kwiaty, ma być gęste: przypomina ono konsystencją nie tyle ciasto naleśnikowe, co takie na placki. Na potrzeby tego wpisu postarałam się ostatnio kontrolować proporcje składników: przepis podaję na ok. 10 kwiatów cukinii, ale tak naprawdę zawsze robię więcej ciasta, najpierw smażę w nim kwiaty, a potem, jeśli coś zostaje, maczam w nim plasterki cukinii.
Zdjęcie wyjątkowo mało urodziwe, ale nie robiłam żadnej „stylizacji”:) – po prostu pstryknęłam fotkę świeżo usmażnym kwiatom cukinii na talerzu Kalabryjczyka i tyle... Na nic więcej nie starczyło mi czasu, ale przynajmniej widać, jak naprawdę wyglądały moje kwiaty cukinii po usmażeniu. A żeby wiedzieć, jak smakowały, trzeba samemu spróbować: zachęcam do wypróbowania przepisu, naprawdę warto!






Składniki (na przekąskę dla 2 osób):

• 10 kwiatów cukinii
• 150 g mąki
• 100 g zimnej wody
• kilka łyżek startego parmezanu
• gałka muszkatołowa
• sól i pieprz
• olej do smażenia
• opcjonalnie: 1 kulka mozzarelli (125 g)

Dokładnie wymieszać mąkę z wodą, tak by pozbyć się grudek. Dodać sól, pieprz, gałkę muszkatołową i starty parmezan. Ciasto ma być stosunkowo gęste, aby dobrze „otulało” kwiaty. Mozzarellę pokroić na 10 kawałków. Kwiaty cukinii oczyścić (należy wyciąć pręciki ze środka), do każdego włożyć kawałek mozzarelli (można też niczym nie nadziewać i zostawić kwiaty puste w środku). Rozgrzać olej na patelni. Zanurzać kwiaty w cieście i smażyć aż do zrumienienia. Usmażone kwiaty odsączyć szybko na papierowym ręczniku i natychmiast podawać.

Posted in Etichette: | 5 commenti

Prosty placek ze śliwkami

... lub innymi owocami. Równie dobrze sprawdzają się tu morele, brzoskwinie czy jabłka. Aromatyczny i łatwy do wykonania wypiek: chyba każdy ma w swoim domu podobny przepis na letni placek z owocami... Ja zawyczaj pomijam kruszonkę w recepturach, ale w tym przypadku zawsze robię wyjątek: to ciasto zdecydowanie lepiej smakuje z charakterystyczną, brązową posypką wzbogaconą płatkami owsianymi. Przepis może mało wyrafinowany, ale warto uwiecznić go na blogu: przyznaję się bez bicia, że bardzo lubię takie swojskie, proste ciasta z owocami:)







Składniki:

Ciasto:
• 300 g mąki
• 150 g cukru
• 150 ml mleka
• 150 ml jogurtu naturalnego
• 1 duże jajko
• 2 łyżki masła
• sok z 1 cytryny
• 1 łyżeczka proszku do pieczenia
• ½ łyżeczki sody oczyszczonej
• szczypta soli
• ok. 250 g śliwek lub innych owoców
Kruszonka:
• 3 łyżki masła
• 2 łyżki cukru trzcinowego
• 4 łyżki mąki razowej
• 2-3 łyżki płatków owsianych
• cynamon

Śliwki umyć, odpestkować i pokroić na ćwiartki. Utrzeć masło z cukrem, dodać jajko, utrzeć ponownie. Mąkę wymieszać z proszkiem do pieczenia, sodą i solą. Dodać utartą masę maślano-cukrową, mleko , jogurt i sok z cytryny. Wymieszać (najlepiej zmiksować). Jeśli ciasto wydaje się za rzadkie, dodać odrobinę mąki, jeśli za gęste – dolać mleka. Przelać ciasto do formy (uprzednio natłuszczonej i wysypanej mąką), posypać powierzchnię pokrojonymi śliwkami. Szybko zrobić kruszonkę: wymieszać cukier, mąkę, cynamon i płatki owsiane, dodać miękkie masło, zagnieść wszystko razem, aż postanie grudkowata masa. Posypać nią śliwki na cieście. Wstawić do nagrzanego piekarnika. Piec w temp. 180-200°C przez ok. 45 min.


Posted in Etichette: | 8 commenti

Calamari con pomodori secchi in padella

... czyli kałamarnice z suszonymi pomidorami podsmażane na patelni. Kałamarnice w połączeniu z suszonymi pomidorami pojawiają się często we Włoszech jako element dań makaronowych i rzeczywiście jest to świetne zestawienie smaków. Przy czterdziestostopniowym upale nie miałam jednak najmniejszej ochoty na gotowanie makaronu i aby tego uniknąć, zdecydowałam się na prostszą wersję kałamarnic z suszonymi pomodorami: wystarczy tylko podsmażyć je krótko na patelni i podać z rukolą, mozzarellą i pomidorem. Do tego pajdy świeżego chleba i już, obiad gotowy! Pyszności, mówię Wam:)






Składniki (dla 2 osób):

• 600-700 g oczyszczonych kałamarnic
• kilkanaście suszonych pomidorów z zalewy
• 2-3 ząbki czosnku
• garść dorodnych oliwek
• sok z połówki cytryny
• 1 duży pomidor
• 1 duża mozzarella
• rukola
• oliwa
• sól i pieprz

Czosnek podsmażyć na oliwie na patelni. Wrzucić oczyszczone ośmiorniczki, skropić sokiem z cytryny, smażyć przez kilka minut. Dodać pokrojone na kawałki suszone pomidory oraz oliwki, wymieszać i kontyuować smażenie przez ok. 10 min. Doprawić solą i pieprzem (ja zazwyczaj nie solę i daję tylko ociupinkę pieprzu, ale to zależy od upodobań). Na talerzach rozłożyć rukolę oraz plasterki mozzarelli i pomidora (najlepiej na brzegu talerza). Na środek wyłożyć kałamarnice z suszonymi pomidorami i oliwkami. Podawać lekko ciepłe z pajdami świeżego chleba.

Jeśli ktoś chciałby się dowiedzieć czegoś więcej na temat czyszczenia kałamarnic, to odsyłam na tę stronę: w opisie przygotowań dania (preparazione) w punktach 1-5 zamieszczone są zdjęcia ukazujące całą procedurę. Dodam tylko, że niektórzy wyrzucają główki kałamarnic, inni natomiast przeznaczają je do spożycia (trzeba tylko pamiętać o wydłubaniu oczek).

Posted in Etichette: | 4 commenti

Crostata morbida

Przepis na to ciasto po raz pierwszy chyba opublikowała we włoskiej blogosferze w 2008 r. Elena, a potem zaczęły pojawiać się jak grzyby po deszczu kolejne „wariacje na temat”. Receptura poniżej to moja wersja wypieku, bardzo zachwalana przez Kalabryjczyka, a więc na pewno niezła:). W języku włoskim „crostata” oznacza zazwyczaj nizutkie, kruche ciasto z warstwą dżemu, czekolady czy kremu; jest to rodzaj tarty na kruchym spodzie. „Crostata morbida” to zupełnie inna bajka: ciasto nadal jest niskie (4-5 cm), ale zdecydowanie wyższe od tarty, no i nie ma tu kruchego ciasta, jest za to miękki, puszysty placek, wzbogacany zazwyczaj dżemem lub owocami. Bardzo smaczny wypiek, polecam!






Składniki:

• 250 g mąki
• 150 g cukru (ja często daję mniej, jeśli dżem jest wystarczająco słodki)
• 125 g masła
• 2 jajka
• 200 g gęstego jogurtu naturalnego
• skórka otarta z 1 cytryny
• 250-300 g dobrego dżemu (najlepiej śliwkowego lub porzeczkowego)
• 2 łyżeczki proszku do pieczenia

Masło sklarować, ostudzić. Mąkę wymieszać z cukrem i proszkiem do pieczenia. Dodać jajka i jogurt, wymieszać. Dodać sklarowane masło i skórkę z cytryny, ponownie wymieszać (najlepiej zmiksować), tak by nie było żadnych grudek. Ciasto przelać do dowolnej formy (wcześniej natłuszczonej i wysypanej mąką), trzeba tylko pamiętać , że ciasto ma być stosunkowo niskie, ok. 4-5 cm, należy więc mieć to na uwadze (ja je piekę w prostokątnej formie o wymiarach 20x26 cm). Na powierzchni ciasta rozłożyć łyżeczką porcyjki dżemu (ja to robię w dwóch etapach: połowę dżemu rozkładam na powierzchni ciasta przed wsunięciem blachy do piekarnika, potem czekam kilka-kilkanaście minut i gdy widzę, że ciasto już lekko podrosło i „wchłonęło” dżem, to wtedy wyciągam formę z piekarnika, szybciutko rozkładam po wierzchu pozostałą część dżemu i ponownie wstawiam ciasto do piekarnika; w ten sposób część dżemu opada, a część utrzymuje się na powierzchni, tworząc malownicze „kratery”, jakby to była focaccia). Piec w nagrzanym piekarniku w temp. 200°C przez ok. 40 min.






Posted in Etichette: | 11 commenti