Babka amsterdamska

Fantastyczny przepis ze strony Arabeski. Babka wygląda może na pracochłonną, ale nie taki diabeł straszny, jak go malują:). Zresztą warto poświęcić jej trochę więcej czasu, bo końcowy efekt jest znakomity! Babka jest pyszna, kusi bogactwem smaków, a jednocześnie cieszy oko. Warstwy z nadzieniem można modyfikować wedle uznania, ja tak zrobiłam z pośpiechu i z lenistwa:) Z pośpiechu nie zrobiłam masy makowej, bo w wirze przygotowań do świąt cały mak zużyłam do innego ciasta; z lenistwa nie zrobiłam warstwy śliwkowej, bo miałam gotowy słoik smarowidła owocowo-czekoladowego i to nim zastąpiłam farsz śliwkowy. Ale i z tymi zmianami ciasto wyszło jak należy, pachnące i aromatyczne. Przepis szczerze polecam, babka jest znakomita!






Ciasto:
- 500 g mąki
- 30 g drożdży świeżych (dałam 20 g)
- 1 szkl. mleka
- 100 g masła
- 100 g cukru
- 2 żółtka
- zapach cytrynowy
- szczypta soli

Wszystkie składniki ogrzać do temperatury pokojowej. Drożdże wymieszać z 1/2 szkl. mleka i łyżeczką cukru. Mąkę przesiać do miski , na środku zrobić wgłębienie , wlać rozpuszczone drożdże , posypać odrobiną mąki i zostawić do wyrośnięcia. Następnie dodać żółtka utarte z resztą cukru , pozostałe mleko i sól. Na koniec wlać roztopione i ostudzone masło. Wyrabiać tak długo , aż zaczną pojawiać się pęcherzyki powietrza. Przykryć ściereczką i odstawić do wyrośnięcia na ok. 1 godzinę (aż podwoi swoją objętość).

Nadzienia do babki
W przepisie źródłowym do nadziania ciasta polecane są 4 farsze: serowy, makowy, śliwkowy i orzechowy. Po oryginalny przepis odsyłam na stronę Arabeski, ja natomiast nadziałam babkę tylko 3 farszami.

Nadzienie serowo-cynamonowe:
- 125 g ricotty
- 2 łyżki cukru (lub do smaku)
- 1 żółtko
- 2 łyżki wiórków kokosowych
- 2 łyżki cynamonu

Wszystkie składniki wymieszać, przykryć i odstawić , aby przeszły aromatem.

Nadzienie owocowo-czekoladowe
(przepis zaprezentowałam we wcześniejszym wpisie o smarowidłach do chleba; jak zaznaczyłam, smarowidło owocowo-czekoladowe świetnie sprawdzało się także jako nadzienie do bułeczek, postanowiłam więc wykorzystać je też jako słodki farsz do babki – pychota!)

Nadzienie orzechowe:
- 100 g zmielonych orzechów laskowych
- 2 łyżki tartej bułki
- szczypta cynamonu
- 2 łyżki cukru (lub do smaku)
- 1 łyżka rumu
- 1/3 szkl. gorącego mleka

Wszystkie składniki wymieszać, przykryć i odstawić , aby przeszły aromatem.

Dalsze postępowanie:
Wyrośnięte ciasto lekko odgazować i podzielić na 30 małych kulek. Kolejno rozwałkowywać je na stolnicy lekko posypanej mąką na cienkie placki. Na każdy placek nałożyć dowolny farsz i formować coś w rodzaju dużych pierogów, po 10 z każdym nadzieniem (instrukcję fotograficzną można znaleźć u Arabeski). Tak przygotowane “pierogi” najpierw odstawić do wyrośnięcia na 30-60 min., a potem układać warstwami w formie do babek (u mnie była to jedna warstwa z nadzieniem serowo-cynamonowym, druga owocowo-czekoladowa i ostatnia orzechowa; w ten sposób przygotowałam 2 nie za duże babki). Odstawić ponownie do wyrośnięcia na 30-60 min. Piec około 50 minut w temp. 200°C. Zaraz po wyjęciu z piekarnika posypać cukrem pudrem (ja zdecydowałam się na polewę czekoladową).






życzenia


Na pogrzeb Jezusa

Baranek biegł na pogrzeb
najwcześniej przed świtaniem
płakała trawa niemrawa że nie mogła ruszyć się sama
lilie białe jak ręce matki omdlałe
róże czerwone jak uszy zawstydzone
nie zdążył już na pogrzeb
wpadł na zmartwychwstanie
grób murowany jak bomba się rozleciał
baranek choć nie zdążył z radości się rozbeczał
/Jan Twardowski/






Wesołego Alleluja!
Niech to będą naprawdę piękne święta...


Posted in Etichette: | 11 commenti

Mazurek daktylowy

Chwalą się wszyscy swoimi wypiekami świątecznymi, to i ja coś pokażę:) Ten mazurek z daktylami to idealny wypiek dla osób zabieganych lub tych, co nie lubią zbyt wielu ceremoniałów przy pieczeniu ciasta... Pomysł na nadzienie zaczerpnęłam z blogu Moje wypieki, ale nie mogłam się powstrzymać i trochę zmodyfikowałam przepis Doroty. Ciasto proste, a jednocześnie bardzo smaczne. Polecam!






Składniki

Na ciasto:
· 25 dkg mąki
· 125 g masła
· 50 g cukru pudru
· 1 żółtko
· 1-2 łyżki kefiru lub jogurtu naturalnego
· szczypta soli

Masło rozpuścić i ostudzić. Dodać pozostałe składniki i zagnieść ciasto. Wstawić do lodówki na co najmniej godzinę. Schłodzonym ciastem wylepić formę (ciasto jest na tyle tłuste, że nie trzeba natłuszczać blachy i wysypywać jej mąką, bo i bez tego ciasto powinno ładnie “wyskoczyć” z formy). Wstawić ponownie do lodówki na ok. 30 min. Wstawić do nagrzanego piekarnika, piec przez ok. 20-25 min. w temp. 180°C. (ciasto powinno lekko zbrązowieć, ale trzeba uważać, żeby go nie przypalić). Przygotować nadzienie.

Na nadzienie:
· 2 szklanki suszonych daktyli
· 1 jabłko (obrane, pokrojone na kawałki i pozbawione pestek)
· 2 cytryny (obrane, pokrojone na plasterki i pozbawione pestek)
· pół szklanki jogurtu naturalnego
· pół szklanki cukru
· kieliszek rumu
· kilka łyżek wody
· pół łyżki żelatyny w proszku

Wszystkie składniki, oprócz jogurtu i żelatyny, umieścić w garnuszku, zagotować i pogotować pod przykryciem 5 minut, aż z owoców zrobi się pulpa. Zmiksować blenderem. Podgrzać ponownie, dodać jogurt wymieszany z żelatyną. Trzymać na ogniu przez kilka minut, aż wszystko dobrze się połączy. Ciepły mus wyłożyć na upieczony spód. Wyrównać, dowolnie ozdobić, odstawić do ostudzenia.











Posted in Etichette: , , | 13 commenti

Pizza con l’erba

Tym razem nie chodzi o sławny włoski płaski placek z ciasta drożdżowego, tylko o wytrawne ciasto z nadzieniem. “Pizza con l’erba” to tradycyjna (i chyba trochę zapomniana) potrawa przyrządzana niegdyś w pewnych regionach Włoch z okazji Wielkiego Piątku. Ponieważ tego dnia przestrzegany był ścisły post, w kuchni pojawiały się bardzo ubogie potrawy: a “pizza con l’erba” jest wyjątkowo uboga, bo do jej przyrządzenia wykorzystywano warzywa i zioła (czyli “erba”) rosnące dziko i półdziko na okolicznych polach i łąkach (jak cykoria, szpinak, boćwina, trybulia i inne). Z takiej właśnie zieleniny przygotowywano farsz, a na okrasę dodawano do niego rodzynki, orzeszki piniowe i “anchois” - i tyle. Jeszcze tylko z najzwyklejszego drożdżowego ciasta formowano placek, zamykano w nim zielone nadzienie, potem do pieca – i już, gotowy obiad wielkopiątkowy.
Moją “pizza con l’erba” przygotowałam korzystając z przepisów z dwóch blogów: Profumi di cucina i Dulcis in Furno. Wyszła naprawdę pyszna, polecam!






Składniki:

Ciasto:
· 300 g mąki
· ok. 150 ml ciepłej wody
· 1 łyżka oliwy
· 10 g świeżych drożdży
· 1 łyżeczka soli
· pół łyżeczki cukru

Drożdże rozrobić z połową ciepłej wody, odrobiną mąki i cukrem. Odstawić pod przykryciem w ciepłe miejsce do podrośnięcia. Gdy drożdże “ruszą”, dodać do nich mąkę i resztę wody, wyrobić elastyczne ciasto. Pod koniec wyrabiania dodać oliwę. Odstawić pod przykryciem do wyrośnięcia – ciasto powinno podwoić objętość.

Nadzienie:
· główka zielonej cykorii endywia (można zastąpić dowolną sałatą)
· ok. 400 g mrożonego szpinaku (ale lepiej użyć świeżego, ja akurat nie miałam)
· pęczek trybuli (można zastąpić pietruszką)
· 250 g liści boćwiny
· 1 łodyga selera naciowego
· 1 cebula
· 20-30 g rodzynek
· 20-30 g orzeszków piniowych
· kilka filecików z sardeli w oleju (fr. “anchois”, wł. “acciughe”)
· garść zielonych oliwek
· sól i pieprz
· oliwa

W lekko osolonej wodzie ugotować szpinak. Gdy będzie prawie gotowy, dorzucić cykorię i boćwinę: gotować razem przez kilka minut, potem odcedzić, odsączyć, ostudzić, posiekać. Na patelni podsmażyć pokrojoną cebulę. Dodać ugotowaną zieleninę oraz pokrojoną trybulię i łodygę selera. Dolać trochę oliwy, doprawić solą i pieprzem. Trzymać na małym ogniu przez kilka-kilkanaście minut. Do zielonej masy dodać rodzynki, orzeszki piniowe, oliwki (w całości lub pokrojone) oraz fileciki anchois. Dokładnie wymieszać (fileciki rozpadną się na mniejsze kawałki), ewentualnie doprawić solą i pieprzem, zdjąć z ognia, ostudzić.
Okrągłą lub prostokątną formę wysmarować tłuszczem i oprószyć mąką. Ciasto rozwałkować. 2/3 ciasta użyć do wyłożenia dna i boków formy. Nałożyć nadzienie, wyrównać, przykryć pozostałą częścią rozwałkowanego ciasta (dokładnie skleić brzegi!). Wstawić do nagrzanego piekarnika i piec w temp. 200-220°C przez 20-30 min.





Posted in Etichette: , | 8 commenti

Dwa smarowidła do chleba: słodkie i wytrawne

Jeśli chodzi o dodatki do chleba, to Kalabryjczyk ma zupełnie odmienne upodobania od moich. Jest on, że tak powiem, purystą i minimalistą w tej kwestii: na chleb kładzie plasterki szynki albo sera, do tego pomidor, ewentualnie sałata… i tyle. Nic więcej. Nie ma co się upierać, każda próba odmiany tylko go rozdrażnia:) Ja natomiast przepadam za wszelkiego rodzaju “smarowidłami”: rybnymi, jajecznymi, warzywnymi, grzybowymi… Te dwa poniżej to moje ulubione: jedno na ostro, z króliczych wątróbek, drugie na słodko, z owoców i czekolady.






Wytrawne smarowidło z króliczyk wątróbek

Składniki:

· 35 dkg króliczych wątróbek
· 1 duża, mięsista gruszka
· 1 mała cebula
· 2 łyżki białego wina
· 2 łyżki octu balsamicznego
· 2-3 łyżki gęstego jogurtu naturalnego
· ząbek czosnku
· kilka listków świeżej bazylii
· swieża pietruszka (ilość zależy od upodobań, ja daję kilka gałązek)
· oregano i tymianek
· sól i pieprz
· dobrej jakości oliwa

Gruszkę obrać, pokroić na cząstki. Na patelni rozgrzać oliwę, wrzucić posiekany czosnek, pokrojoną cebulę, wątróbki i gruszkę. Smażyć na małym ogniu. Po kilku minutach dodać wino i ocet balsamiczny, posolić i popieprzyć, dodać oregano i tymianek. Smażyć przez kilkanaście minut, aż płyn częściowo odparuje, a gruszka rozpadnie sie na malutkie kawałki. Zdjąć z ognia, ostudzić. Dodać pietruszkę i bazylię, zmiksować wszystko. Dodać jogurt naturalny i łyżkę oliwy, ponownie zmisować. Ewentualnie doprawić do smaku. Odstawić w chłodne miejsce na kilka godzin.
To smarowidło świetnie sprawdza się zwłaszcza jako dodatek do “crostini”.







Słodkie smarowidło z owoców i czekolady (inspiracją był przepis z blogu Zieleniny, ale z czasem go zmodyfikowałam i dostosowałam do własnych upodobań, znacznie odbiegając od oryginału)

Składniki:

· 700-800 g słodkiej brzoskwini z puszki
· 4 miękkie gruszki
· sok z 2 cytryn
· 200 g gorzkiej czekolady
· 300 g cukru
· ¾ szklanki gęstego jogurtu naturalnego

Gruszki obrać, pokroić na cząstki. Do garnka z grubym dnem nalać odrobinę wody, włożyć owoce i zasypać je cukrem. Postawić na ogień, podgrzewać. Trzymać na małym ogniu, aż owoce zaczną rozpadać się na malutkie kawałki. Dodać jogurt i czekoladę, podgrzewać, aż wszystko dobrze się połączy. Dodać sok z cytryny, dobrze wymieszać, trzymając cały czas na ogniu. Jeśli chcemy, by smarowidło było bardziej “jednolite”, należy zdjąć masę z ognia, ostudzić, zmiksować, ponownie podgrzać i wkładać do czystych słoików. Ja zdecydowanie wolę smarowidło “chropowate”, z wyczuwalnymi kawałkami owoców, pomijam więc miksowanie, wkładam gorącą masę do słoików i dokonuje tzw. suchej pasteryzacji.
To smarowidło wykorzystuję także jako nadzienie do słodkich bułeczek.


Bułeczki z rodzynkami

Od kilku dni „chodziły” za mną bułeczki z rodzynkami. Oj, miałam na nie smaka... Starałam się o nich zapomnieć, bo ostatnio zdecydowanie brakowało mi czasu na pitraszenie w kuchni. W końcu uległam jednak pokusie, zakasałam rękawy i upiekłam takie oto brązowe, rodzynkowe cudeńka:





Składniki:

· 150 g białej mąki pszennej
· 150 g mąki pszennej razowej
· 1 żółtko
· 1 całe jajko
· 125 ml ciepłego mleka
· 100 g cukru
· 3 łyżki oleju
· 10 g drożdży
· 50 g rodzynek (wcześniej namoczonych i osuszonych)
· szczypta soli
· jogurt naturalny (do smarowania bułeczek)

Z mleka, drożdży, odrobiny cukru i odrobiny mąki zrobić zaczyn i odstawić do wyrastania. Do miski przesiać mąkę, dodać sól. Żółtka i jajko ubić z pozostałym cukrem, dodać do mąki wraz z wyrośniętym zaczynem. Wyrobić dobrze ciasto. Dodać olej i ponownie wyrabiać, aż cały olej zostanie wchłonięty przez ciasto a ciasto będzie odchodziło od dłoni. Wyrobione ciasto posypać odrobiną mąki, wierzch miski z ciastem przykryć folią spożywczą i zostawić do wyrastania. Ciasto powinno wyrosnąć przynajmniej dwukrotnie. Z kawałków wyrośniętego ciasta uformować dowolnej wielkości bułeczki (u mnie wyszło 10 bułeczek). Zostawić pod przykryciem do wyrastania. Tuż przed wstawieniem do piekarnika posmarować bułeczki jogurtem i posypać odrobiną cukru. Wstawić do nagrzanego piekarnika i piec przez ok. 30 min. w temp. 180°C.










Czym otruto panią Columbo?

Cygaro, niepokojące szklane oko, zmięty prochowiec i poutykane w jego kieszeniach jajka na twardo, zdezelowany Peugeot 403 i wierny pies basset … o czym mowa? O serialu “Columbo”, oczywiście! I o jego głownym bohaterze, poruczniku Columbo, jednym z najbardziej znanych i oryginalnych detektywów na świecie:)
Jeden z moich ulubionych odcinków tego serialu skonstruowany został wokół postaci “wielkiej nieobecnej”, czyli żony porucznika, która nigdy nie pojawia się na ekranie, choć mąż nieustannie o niej wspomina. W serii dziewiątej, w odcinku "Spoczywaj w pokoju" ("Rest In Peace, Mrs Columbo"), dowiadujemy się o nagłej i niespodziewanej śmierci pani Columbo. Jak do tego doszło? Wspomnienia osób obecnych na pogrzebie pozwalają nam stopniowowo zrekonstruować przebieg wydarzeń...
Gdy Pete Dimitri umiera w więzieniu, jego żona Vivian przechodzi ciężkie załamanie nerwowe. Za śmierć męża obsesyjnie obwinia porucznika Columbo. Postanawia zemścić się na detektywie - chce, by cierpiał tak samo jak ona. Dlatego właśnie postanawia zabić panią Columbo; prosi więc porucznika, by przekazał żonie prezent od niej: słoiczek wybornego dżemu pomarańczowo-cytrynowego. Dżem, owszem, wyborny, ale i zatruty - po jego konsumpcji pani Columbo przenosi się na łono Abrahama.
Wiemy więc już czym otruto panią Columbo: cytrusowym dżemikiem, ot, tak po prostu. Czy jesteśmy jednak na 100 procent pewni, że pani Columbo umarła? Vivian Dimitri nie miała co do tego wątpliwości i powiem Wam po cichu, że źle się to dla niej skończyło…






Dżem pomarańczowo cytrynowy (przepis autorstwa Alidab)

Składniki:

· 2 kg pomarańczy
· 1,50 - 1,70 kg cukru
· 3 cytryny + sok z 1 cytryny
· kawałek świeżego imbiru
· 2/3 szklanki wody
· pół opakowania szafranu (ok.1/3 łyżeczki)
· 1 kieliszek likieru pomarańczowego, winiaku lub brandy

Pomarańcze i cytryny wyszorować szczoteczką i sparzyć wrzącą wodą. 1 cytrynę odłożyć (będzie potrzebna pod koniec smażenia). Pomarańcze i trzy cytryny przekroić na pół i wycisnąć sok. Połowę pomarańczy i połowę cytryn (z których dopiero co odcisnęliśmy sok) należy zmielić. Z jednej pomarańczy i jednej cytryny obrać cienko skórkę i drobno pokroić. Resztę wyrzucić. Imbir zetrzeć na tarce.
Do niewielkiego naczynia dać pokrojoną skórkę pomarańczową i cytrynową oraz imbir i szafran. Zalać wodą i gotować na wolnym ogniu pod przykryciem ok. pół godziny.
Do płaskiego, szerokiego naczynia wlać sok, zmielony miąższ z połowy pomarańczy i cytryn, cukier oraz gotowaną razem z imbirem skórkę pomarańczową. Zostawić na parę godzin ( 6-8 godz.). Następnie smażyć na wolnym ogniu aż dżem zgęstnieje. Pod koniec smażenia dodać sok z jednej cytryny i kieliszek alkoholu. Gorący dżem nakładać do słoików, szczelnie zamknąć i pasteryzować 10 min.






Zdjęcie tylko jedno i takie sobie, ale nie miałam wyboru, pozostałe fotki tajemniczo zniknęły… Sprawa dla detektywa:)


W kuchni panny Marple II


Posted in Etichette: | 7 commenti