Supplì con i fagiolini

... czyli smażone kulki ryżowe z fasolką szparagową. "Supplì" to tradycyjne danie kuchni rzymskiej, które rozpowszechniło się w całych Włoszech - stąd ile regionów Bel Paese, tyle wariacji na temat "supplì". Nazwa potrawy pochodzi od francuskiego słowa “surprise” i związane jest z tym, że klasyczne, rzymskie kulki ryżowe kryły w swym wnętrzu smaczną niespodziankę: kawałek aromatycznej mozzarelli. Ja prezentuję poniżej "supplì" w wersji domowej i zdecydowanie “odchudzonej”: nie ma tu masła, mozzarelli czy śmietany, jest za to oliwa dobrej jakości i młoda fasolka szparagowa… “Obcięcie” kalorii nie obniżyło wcale walorów smakowych tego dania, wprost przeciwnie - śmiem twierdzić, że "supplì light" są o wiele lepsze od tych tradycyjnych! To jedno z tych dań, o które upomina się co jakiś czas Kalabryjczyk, a on naprawdę rzadko prosi, by coś mu ugotować… Jego powtarzająca się pytanie: “ a może zrobiłabyś supplì? no wiesz, te z fasolką szparagową?” to zdecydowanie najlepsza rekomendacja:)






Składniki (dla 2-3 osób):


· 1 szklanka ryżu
· 250 g młodej fasolki szparagowej
· 3-4 łyżki startego parmezanu
· 1 jajko
· 2-3 łyżki gęstego jogurtu naturalnego
· oliwa extravergine
· ocet balsamiczny
· bułka tarta
· kurkuma
· sól i pieprz


Ugotować fasolkę szapragową, odcedzić, ostudzić. Ugotować ryż, odcedzić, ostudzić. Do ryżu wbić jajko, dodać parmezan, jogurt, odrobinę oliwy i octu balsamicznego, wymieszać. Doprawić solą, pieprzem i kurkumą. Dodać fasolkę szparagową pokrojoną na kawałki, dobrze wymieszać z masą ryżową, sprawdzając przy okazji jej “zwartość” – jeśli zachodzi taka potrzeba, dosypać bułki tartej. Formować spore kulki, panierować w bułce tartej. Smażyć na gorącym oleju na małym ogniu. Osuszać na papierze, podawać gorące.



Placek drożdżowy z owocami i orzeszkami piniowymi

Znakomite, aromatyczne ciasto drożdżowe, w którym najlepiej sprawdzają się śliwki i brzoskwinie, choć na pewno i z innymi owocami byłoby pyszne. Nie ma tu tradycyjnej kruszonki, w zamian za to powierzchnię placka posypuję hojnie orzeszkami piniowymi i, ewentualnie, wiórkami kokosowymi. Całość smakuje wspaniale! To mój domowy, drożdżowy klasyk, do którego mam ogromny sentyment. I nie wiedzieć czemu, jakoś tak nieodmiennie kojarzy mi się z latem...






Składniki:

· 30 dag mąki
· 7-8 łyżek cukru
· 10 g drożdży
· 2 jajka
· 1/2 szklanki letniego mleka
· 50 g masła
· kilkanaście śliwek
· 1 duża brzoskwinia
· pół szklanki rodzynek (namoczonych i osuszonych)
· garść (a nawet więcej, jak kto woli...) orzeszków piniowych
· 2-3 łyżki wiórków kokosowych (opcjonalnie)
· dowolny aromat (rumowy, migdałowy itp.)
· szczypta soli

Przygotować rozczyn z drożdży wymieszanych z letnim mlekiem, łyżeczką cukru i łyżką mąki. Przykryć i odstawić na kilkanaście minut. Masło rozpuścić na małym ogniu, odstawić, ostudzić. Mąkę przesiać do miski, dodać rozczyn, jajka, cukier, sól i aromat. Wyrobić ciasto do uzyskania jednolitej masy, następnie dodać rozpuszczone masło i rodzynki. Wyrabiać do momentu, aż ciasto będzie gładkie i elastyczne. Odstawić do wyrośnięcia na ok. 1 godzinę. Wyrośnięte ciasto przełożyć do przygotowanej formy (ja do tego wypieku używam okrągłej formy o średnicy 24 cm). Na ciasto wyłożyć pokrojone śliwki i brzoskwinię. Odstawić ponownie do wyrośnięcia (na 30-40 min.). Przed wstawieniem do nagrzanego piekarnika posypać powierzchnię ciasta orzeszkami piniowymi i, ewentualnie, wiòrkami kokosowymi. Piec w temperaturze 180°C przez ok. 30 min.








Posted in Etichette: | 15 commenti

Fagiolini in insalata

Moja ulubiona sałatka z fasolki szpraragowej. Wypatrzyłam ją kilka lat temu na imprezie u znajomych we Florencji i straciłam dla niej głowę:) Niby nic, kilka najprostszych składników, a i tak zawsze uwodzi mnie swoim smakiem... W domu jestem niestety osamotniona w moim uwielbieniu dla tak przyrządzonych „fagiolini in insalata”, bo Kalabryjczyk zdecydowanie odmawia konsumpcji powyższego dania, preferując nieodmiennie spartańską wersję fasolki szparagowej, czyli takiej wyłowionej prosto z wrzątku, polanej odrobiną oliwy i nic więcej. Nic to, ja się nie zrażam i jak tylko nadchodzi na sezon na młodą fasolkę, oddaję się z radością mojej kulinarnej rozpuście:) A dziś dzielę się z Wami banalnie prostym przepisem, z nieśmiałą nadzieją, że w wirtualnym świecie znajdzie się ktoś, kto podzieli mój zachwyt dla tego dania...






Składniki (na 1 porcję):


· ok. 300 g młodej fasolki szparagowej
· 1 duży pomidor
· garść oliwek
· 2-3 łyżki pokruszonego parmezanu
· 1 łyżka pestek dyni
· oliwa extravergine
· ocet balsamiczny
· sól i pieprz


Fasolkę oczyścić, ugotować, ostudzić. Pomidora pokroić na kawałki, wymieszać z fasolką, oliwkami i kawałkami parmezanu. Doprawić oliwą, octem, solą i pieprzem. Posypać pestkami dyni. Sałatkę przed podaniem najlepiej schłodzić w lodówce.


Posted in Etichette: | 9 commenti

Lody czekoladowo-kawowe (bez jajek)

Lody, lody dla ochłody! W końcu zakupiłam maszynkę do kręcenia lodów i oczywiście szaleję na całego:) Niestety na razie nie posiadam takiej specjalniej łyżki do lodów, więc nie mogę wykrawać eleganckich gałeczek, ale co tam, jakoś się tym specjalnie nie przejmuję. Najważniejsze, że lody są dobre i że mogę bez ograniczeń odtwarzać moje ulubione kombinacje smaków. Czy trafiliście gdzieś w sklepach na lody czekoladowo-kawowe? Bo ja nie... więc w końcu sama sobie takie zrobiłam:) Jak dla mnie – pycha!





Składniki:

· 0,5 l tłustego mleka
· 0,3 l śmietany kremowej 30%
· 100 g gorzkiej czekolady
· 2 małe filiżanki mocnego i świeżo zaparzonego espresso
· ok. 150 g cukru
· 1 łyżka rumu

Schłodzoną śmietanę ubić, aż będzie gęsta. Wstawić miskę do lodówki. W garnuszku wymieszać mleko, kawę i rum, dodać cukier i czekoladę połamaną na kawałki. Podgrzewać aż do rozpuszczenia się cukru i czekolady, cały czas mieszając (uwaga, nie gotować!). Masę czekoladowo-kawową ostudzić, następnie wymieszać ze śmietaną. Wstawić do lodòwki najlepiej na całą noc – w tym czasie masa powinna lekko zgęstnieć. Przelać do maszynki do lodów i postępować wg instrukcji.


Posted in Etichette: | 13 commenti

Chleb pszenno-żytni z nasionami kopru włoskiego

Coś dla wielbicieli kopru włoskiego: chleb pszenno-żytni z nasionami fenkułu. W oryginalnym przepisie (znalezionym na blogu Na 4 ręce) do wypieku użyto mąki orkiszowej, ja jednak zdecydowałam się na mąkę Manitoba. Chleb wyszedł może nie najładniejszy (taki chropowaty, nie wiem dlaczego), ale zapewniam, że jest bardzo dobry i dzięki nasionom kopru włoskiego ma oryginalny smak. Mnie to pieczywo bardzo przypadło do gustu, nie mówiąc już o Kalabryjczyku, który po prostu przepada za fenkułem. Polecam!






Składniki:

Na zaczyn:
· 100 g zakwasu żytniego
· 300 g letniej wody
· 180 g żytniej mąki
· 1 łyżka nasion fenkułu (dałam aż 3 łyżki...)

Wymieszać wszystko w misce i zostawić na 10-12 godzin w temperaturze pokojowej.

Na chleb:
· zaczyn
· 250 g letniej wody (ja dałam mniej wody, ciasto za bardzo się lepiło i miałam problemy z wyrabianiem)
· 350 g mąki orkiszowej pełnoziarnistej (użyłam mąki pszennej Manitoba)
· 100 g mąki żytniej
· 20 g soli

Wymieszać wszystko z wyjątkiem soli i wyrabiać ok. 5 min w maszynie na średnich obrotach (ja wyrabiałam ręcznie). Dodać sól, zwiekszyć obroty i wyrabiać jeszcze ok. 2 min. Przykryć miskę i odstawić do czasu podwojenia objętości, co może zająć od 3 do 5 godzin. Następnie wyłożyć ciasto na blat wysypany mąką i uformować 1 duży lub 2 małe bochenki. Włożyć do koszyków lub czegoś innego - żeby chleb trzymał formę - i zostawić do wyrośnięcia na dalsze 1 do 1,5 godziny (u mnie 2,5 godziny). Nagrzać piekarnik do 250 stopni, wyłożyć chleb na nagrzaną blachę lub kamień. Położyć kilka kostek lodu na dnie piecyka. Włożyć chleb do pieca i zmniejszyć temperaturę do 220 stopni. Po 15 minutach zmniejszyć temperaturę do 200 stopni i przewentylować piecyk, zamykając i otwierając drzwiczki. Po 35/40 minutach w piecyku powinien być gotowy. Wyjąć i wystudzić na kratce.






Posted in Etichette: | 14 commenti

Włoskie upały... Lekki deser na bazie jogurtu i sera ricotta

Ostatnie dni były bardzo ciężkie ze względu na upały – ponoć w Toskanii temperatury dochodziły nawet do 40°C, termometr u nas w domu w Pizie, w zacienionym przedpokoju pokazywał non stop 30°, więc bez wahania przyjmuję, że na zewnątrz było o wiele upalniej... Dziś jest trochę lepiej, bo powiewa lekki wietrzyk, ale meteorolodzy dają nam tylko jeden dzień wytchnienia, jutro znów zawita do nas afrykański upał. W takich warunkach jest dość trudno funkcjonować, a co dopiero gotować, więc sami rozumiecie, że ostatnio moje kuchenne działania ograniczyły się tylko do otwierania lodówki i wyciągania z niej czegoś zimnego do jedzenia i picia:) Nie ma jednak tego złego, co by na dobre nie wyszło: przynajmniej bez wyrzutów sumienia spożywam gigantyczne ilości lodów i chłodnych deserów na bazie jogurtu. Poniżej prezentuję jeden z nich: banalnie prosty w wykonaniu, może mało fotogeniczny, ale za to przesmaczny! Gorąco polecam łączenie jogurtu naturalnego z ricottą i zmiksowanie go z owocami i innymi dodatkami (u mnie są to akurat gruszki i orzechy laskowe, przepadam za tym połączeniem smakowym...):  taka mieszanka ma konsystencję lekkiego, delikatnego musu, jest dość sycąca, a jednocześnie nie obciąża systemu trawiennego. Pyszne i idealne na upały!






Składniki (na ok. 6 porcji):

· 400-500 g jogurtu naturalnego
· 250 g sera ricotta
· 4 duże, dojrzałe gruszki
· garść orzechów laskowych
· cukier

Zmiksować razem jogurt, ricottę, orzechy i 3 obrane gruszki. Pozostałą gruszkę pokroić na kawałki, wymieszać z musem, dosłodzić wedle uznania. Przełożyć do szklanek lub pucharków i schłodzić w lodówce przez co najmniej kilka godzin.







Posted in Etichette: | 13 commenti