Deser jogurtowy z wiśniami
Posted On 18.07.2009 at a sobota, lipca 18, 2009 by KonstiBardzo prosty i bardzo smaczny. Małe dzieci za nim przepadają, a duże dzieci (takie jak ja) wprost nie mogą się od niego oderwać. Słodki deser na zimno, w którym delikatny smak jogurtu naturalnego zostaje przełamany zdecydowanym smakiem wiśni. Pomysł może banalny i stary, ale zawsze jary:) Pychota!
Składniki (na 6 porcji):
· 1 szklanka wydrylowanych wiśni
· pół szklanki mleka
· 700 g jogurtu naturalnego
· 100 g herbatników maślanych
· 3-4 łyżki cukru pudru
· 2,5 łyżki żelatyny w proszku
· pół szklanki ciepłej wody
· garść płatków migdałowych
Wiśnie, jogurt, mleko i herbatniki zmiksować razem. Dosłodzić do smaku cukrem pudrem. Żelatynę rozpuścić w ciepłej wodzie, dodać do koktajlu jogurtowego, przelać do miseczek i wstawić do lodówki. Gdy deser zacznie tężeć, posypać go płatkami migdałowymi i, ewentualnie, udekorować wiśniami. Zostawić w lodowce najlepiej na całą noc i podawać następnego dnia.
Fajowskie to drugie zdjęcie :)
Aaaa! zrobiłam Twój krem ryżowo - grapefriutowy, pycha! :) Zapodam kiedyś go u siebie, jak się ten szał makaronowy skończy ;)
Właśnie! a kiedy u Ciebie będą kluchy? ;)
:)*
Super przepis. Zrobię na pewno bo uwielbiamy wiśnie!!!
Dziekuje, dziewczyny! Przyznaje sie, ze ja bardzo lubie takie deserki, zostalo mi to z dziecinstwa:)
Ciesze sie oczko, ze zrobilas krem z greipfutem, ciekawy ma smak, prawda? A z jakimis kluchami moze uda mi sie zalapac na koniec tygodnia, ale niczego nie obiecuje - po prostu mam malo czasu i nie wiem, czy uda mi sie "wstrzelic" w akcje.
Pozdrawiam serdecznie.
taki deser jest idealny dla każdego, nawet dla osób na diecie, bardzo lubię takie proste słodkości
w strzel się w akcję w strzel bo Twoje pomysły są super i może jakis nowy przepisik na makaron od Ciebie podpatrzę :)
Aga, dziekuje za komplementy:) Po takim dictum to ja po prostu musze upichcic cos makaronowego:)))
Pozdrawiam!
A pewnie, że musisz! o! ;)
Szkoda że zajrzałam tutaj dopiero kiedy wszystkie wiśnie z naszych drzewek już zjadłam... ale przepis sobie wezmę i w przyszły roku wypróbuję :)
Edysia, no co Ty, chce Ci sie czekac do przyszlego roku?:)))
A swoja droga, to zazdroszcze Ci bardzo tych wlasnych drzewek wisniowych...
Pozdrawiam!