"Martedì Grasso" i faworki
Posted On 12.02.2013 at a wtorek, lutego 12, 2013 by Konsti
Między polskimi i włoskimi smakołykami karnawałowymi jest bardzo dużo podobieństw: ponoć zawdzięczamy to królowej Bonie, która przeniosła na polski grunt nie tylko pewne warzywa, ale i rożne słodkości. Polskie faworki to, w rzeczy samej, włoskie “chiacchiere” (w Toskanii nazywane też “cenci”). Przepisy w obu krajach są zazwyczaj identyczne, więc w tym roku nie bawiłam się w wyszukiwanie nowych włoskich receptur, tylko skorzystałam z gorąco zachwalanego przez moją Mamę przepisu na faworki od Ani P.:) Ania P. okazała się, jak zwykle, niezawodna, i w try miga podała mi wszystkie składniki i procedurę wykonania. Zapewniła mi w ten sposób rozrywkę w smutne, deszczowe popołudnie: tak się akurat złożyło, że wróciłam wściekła (baaardzo wściekła) do domu, a że przepis zakłada energiczne walenie wałkiem w ciasto i równie energiczne wałkowanie, to wyżyłam się na całego i humor od razu trochę mi się poprawił:) A jak kilka godzin później spróbowałam ostudzonych, oprószonych cukrem pudrem faworków, to już całkowicie zapomniałam o nieprzyjemnościach mijającego właśnie dnia. Ach, toż to chrust idealny: delikatny, kruchy, rozpływający się w ustach! Karnawałowa delicja, ot co. A że dziś we Włoszech mamy hucznie obchodzony "Martedì Grasso" (tłusty wtorek), to niniejszym zapraszam na ostatkowe faworki od Ani P.!
Składniki:
- 5 jajek (4 żółtka i 1 całe jajko)
- 5 płaskich łyżek śmietany
- 1 łyżka octu lub spirtusu
- 1 łyżeczka cukru
- szczypta soli
- mąki "ile się wgniecie" (ciasto nie może się kleić do rąk, powinno być gładkie i plastyczne, jak plastilina: ja “wgniotłam” ok. 40-45 dkg mąki)
oraz
oraz
- tłuszcz do smażenia (najlepiej smalec)
- cukier puder do posypania faworków
Ze wszystkich składników wyrobić ciasto. Długo gnieść, pobić wałkiem. Odłożyć w torebce foliowej na noc do lodówki lub na krótki czas do zamrażalnika. W trakcie robienia faworków odkrawać po kawałku do rozwałkowania a resztę odkładać z powrotem do lodówki. Najlepsze są możliwie jak
najcieniej rozwałkowane (dzięki temu są bardziej kruche). Wycinać romby lub prostokąty, nacinać i “przewlekać” (romby są ładniejsze, ale ja się za bardzo zmęczyłam waleniem wałkiem, więc wybrałam szybsze do wycinania prostokąty:) ).
Smażyć oczywiście na rozgrzanym, głębokim tłuszczu. Odsączone i ostudzone faworki posypać cukrem pudrem.
Ania P. dodaje jeszcze jedną podpowiedź:
Faworki między wałkowaniem a smażeniem bardzo szybko wysychają. My to robimy tak, że mama najpierw kilka placków rozwałkowuje, przewijamy i układamy na ściereczce i przykrywamy drugą ściereczką. Tłuszcz się rozgrzewa. Potem zaczyna się smażenie, a mama w “międzyczasie” cały czas wałkuje i dorzuca przewinięte faworki :D
Piękne ,wspaniałe faworki.
Ja również robiłam z włoskiego przepisu, z rumem dodatkowo. Pyszne.:)
I nie tłukłam ciasta, a i tak miało bąbelki :)
Pozdrawiam ciepło:)