Crocchette di patate

Wczorajszą kolację serwował Kalabryjczyk – i choć rzadko jadamy smażone potrawy, to tym razem mój mąż zdecydowanie chwycił za patelnię i butlę z olejem, wyciągnął z lodówki wcześniej ugotowane kartofle i w try miga przygotował jeden ze swoich ulubionych frykasów: "crocchette di patate". To rodzaj krokiecików ziemniaczanych, nadziewanych tradycyjnie mozzarellą i smażonych na głębokim tłuszczu. Zazwyczaj mają one podłużny kształt, ale mogą być też okrągłe (jak widać na zdjęciu, Kalabryjczyk wybrał owalną formę). Często podaje je się jako "antipasto", ale w większej ilości mogą też spokojnie zastąpić główny posiłek. Z moich obserwacji wynika, że zawsze lepiej przygotować więcej "crocchette", bo wszyscy biorą dokładki… Proste i pyszne danie; kaloryczne, owszem, ale raz jakiś czas trzeba dać sobie dyspensę, prawda?:)




Składniki (na antipasto dla 4 osób):

· 1 kg wcześniej ugotowanych ziemniaków
· 1 jajko
· 50 g startego parmezanu
· 125 g mozzarelli
· świeża pietruszka
· sól i pieprz
· gałka muszkatołowa
· olej do smażenia
Do panierki:
· bułka tarta
· 2 jajka
· mleko
· sól i pieprz

Mozzarellę pokroić na kawałki. Ziemniaki rozgnieść widelcem, wymieszać z jajkiem, poszatkowaną pietruszką i parmezanem, doprawić solą, pieprzem i gałką muszkatołową. Formować na dłoni placuszki z masy, kłaść na środek kawałek mozzarelli i formować kulki (jeśli masa nie lepi się za dobrze, można do niej dodać bułkę tartą). Obtoczyć najpierw w jajku (rozbełtanym z odrobiną mleka, doprawionym solą i pieprzem do smaku), potem w bułce tartej. Smażyć na głebokim oleju, aż crocchette ładnie się zrumienią z każdej strony. Podawać gorące.





 

Posted in Etichette: |

14 commenti:

  1. Maggie Says:

    Rzadko uciekam sie do smazenia, ale takie krokieciki z checia bym zjadla!

  2. cozerka Says:

    Chyba wiem czym rozpieszczę B na niedzielny obiad!

  3. anthony Says:

    oj wyprzedzilas mnie dziewczyno :-))) a wlasciwie malzonek Twoj. U mnie nazywaja sie panzarotti. Do srodka daje tez drobniutko posiekane salame napoletano.W ksztalcie tez sa podluzne.
    Pycha, pycha, pycha. Ja robie bardzo duze ilosci i pozniej mroze.pozniej jak znalazl :-) Pozdrawiam.

  4. atina Says:

    wyglądają pysznie! I ta ciągnąca się mozzarella:) Pycha:)

  5. Majana Says:

    O mniam! Jakie pyszne no i ta mozzarella, nie mogę mniam,mniam !
    Oblizałam właśnie ekran!:)

  6. cozerka Says:

    anthony - miałabym pytanie, domyślam się odpowiedzi, ale wolę się upewnić. Mrozisz usmażone, czy jeszcze przed smażeniem - bo to świetny pomysł

  7. słodkosłona. Says:

    prawda - baaaaardzo je lubię i nie jadłam jeszcze w wersji z mozzarellą.

    ale ten ciągnący się ser na zdjęciu po prostu mnie urzekł! ;D

  8. Konsti Says:

    Maggie, chyba juz Ci to pisalam, ale sie powtorze: jak bedziesz w Pizie, to obowiazkowo wpadaj z wizyta! Podejme Cie krokiecikami, a co:)
    Cozerka, takie danie jest jak znalazl do rozpieszczania:) A co do mrozenia, o czym wspominala Anthony, to ja tez tak czasem robie. Zamrazam przed smazeniem. A czasami, jak nie mam ochoty na smazenie, to wyciagam te zamrozone crochette z zamrazalnika, pozwalam im troche odtajac, ukladam na blasze i wstawiam do nagrzanego piekarnika. Takie tez sa dobre, no i maja mniejsza zawartosc tluszczu, chociaz te tradycyjne smazone sa najlepsze:)
    Anthony, no ktoz nie slyszal o slynnych panzarotti napoletani!?:) Wersji z salame nigdy nie probowalam, ale wyobrazam sobie, ze smakuja bosko. A tak na marginesie, masz jakis sprawdzony przepis na zeppole? Kiedys probowalam je zrobic - porazka na calej linii:)
    Atino, ta ciagnaca sie mozzarella to najwieksza pokusa, to ona sprawia, ze prosi sie wciaz o dokladke:)
    Majano, jak sobie wyobrazilam Ciebie oblizujaca ekran...:) Kochana, lepiej samej przygotowac tez ziemniaczany specjal i spalaszowac dowolne ilosci:)
    Slodkoslona, jak mowi Kalabryjczyk, mozzarella w krokiecikach musi byc - a jak jej nie ma, to cale danie traci urok:)

    Dziewczyny, pozdrawiam Was bardzo, bardzo serdecznie!

  9. anthony Says:

    cozerko, tak jak pisze Konsti, zamrazam po opanierowaniu, przed smazeniem. Trzeba je potem troche rozmrozic, ale to juz Konsti wyjasnila.
    Konsti ja jak juz nie moge to nawet w mikrofali pieke :-)ale najlepsze z najlepszych sa smazone. U nas przewaznie podaje sie w towarzystwie innych smazonych przysmakow, czyli kulek z ryzu, smazonego ciasta drozdzowego, czy smazonej polenty. robie wiec wszystkiego po trochu partiami i pozniej to razem podaje.
    Chodzi Ci o zeppole sw jozefa?
    Smazone czy z piekarnika? Ja sama ich jeszcze nie robilam, ale polecam Ci przepis pani Rimmel z gennarino. Kiedys widzialam i wszyscy sie tam nim zachwycali. Jej przepisy to satysfakja gwarantowana.Jesli go znajde to podlinkuje. :-)

  10. Konsti Says:

    Anthony, dzieki za rade, przepis juz znalazlam:
    http://www.gennarino.org/forum/viewtopic.php?f=15&t=13875
    Zobaczymy, co tym razem uda mi sie wyprodukowac...;)
    Pozdrawiam serdecznie.

  11. Pinos Says:

    Kurczę, że też Książę Małżonek nie ma takich zdolności...

  12. Konsti Says:

    Oj, Pinos, na pewno ma mase innych zdolnosci:) Moj maz to tylko wybiorczo gotuje swoje ulubione potrawy, reszty nie tyka, ciasta np. nigdy nie upiecze...
    Pozdrawiam!

  13. Edyta Says:

    Wyglądają przepysznie!

  14. Konsti Says:

    Dziekuje, Edyto! Sciskam Cie mocno.