Tort makowo-migdałowy

Trzeci tort czerwcowy – tym razem przygotowałam go dla siebie samej, na urodziny. A że miałam ogromną ochotę na coś z makiem, to upiekłam tort makowo-migdałowy: wyszedł pyszny!






Składniki na biszkopt do tortownicy 20 - 22 cm (z przepisu Dorotus):

· 5 jajek
· ¾ szklanki cukru
· ¾ szklanki mąki pszennej
· ¼ szklanki mąki ziemniaczanej
· 50 g zmielonych migdałów

Białka oddzielić od żółtek, ubić na sztywną pianę. Pod koniec ubijania stopniowo dodawać cukier, dalej ubijając. Dodawać po kolei żółtka, nadal ubijając. Mąki wymieszać z kakao, przesiać i delikatnie wmieszać do ciasta (ja to robię na bardzo wolnych obrotach miksera). Tortownicę o średnicy 20 - 22 cm wyłożyć papierem do pieczenia (ja wysmarowałam formę tłuszczem i wysypałam kaszą manną). Wyłożyć ciasto. Piec w temperaturze 160 - 170ºC około 30 - 40 minut (lub dłużej, do tzw. suchego patyczka). Gorące ciasto wyjąć z piekarnika, z wysokości około 60 cm opuścić je (w formie) na podłogę. Odstawić do uchylonego piekarnika do ostygnięcia. Całkowicie wystudzić. Przekroić na 3 blaty.

Składniki na ciasto makowe:

· 250 g maku
· ½ szklanki mąki
· ½ - ¾ szklanki cukru (lub więcej, zależy od upodobań)
· ½ szklanki zmielonych bakalii (u mnie: orzechy laskowe, migdały i rodzynki)
· 3-4 łyżki jogurtu naturalnego
· 2 jajka
· aromat migdałowy

Mak zalać wrzątkiem i gotować kilka minut na małym ogniu. Odsączyć i przekręcić przez maszynkę 2 lub 3 razy. Żółtka utrzeć z cukrem, potem dodać mak, jogurt, aromat i bakalie. Białka ubić na sztywną pianę i delikatnie wymieszać je z resztą składników. Gotową masę przełożyć do okrągłej tortownicy. Piec 40-45 min. w temp. 180-200°C (albo do tzw. suchego patyczka). Całkowicie wystudzić. Przekroić na 2 blaty.

Krem do “zlepienia” blatów:

· 500 g gęstego jogurtu naturalnego
· 200 ml mleka
· 4 łyżki budyniu waniliowego w proszku
· 4 łyżki mąki pszennej
· 4 łyżki kaszy manny
· 3 żółtka
· 5-6 łyżek cukru (ja użyłam domowego cukru waniliowego)
· 3 łyżki drobno posiekanej kandyzowanej skórki pomarańczowej

Do nasączenia ciasta:

· likier amaretto

Cukier wymieszać z jogurtem i mlekiem, następnie dodać posiekaną skórkę pomarańczową, pogotować na wolnym ogniu przez 5min. Kolejno dodawać żółtka, mąkę budyń oraz kaszę manną. Dokładnie wymieszać i kontynuować gotowanie na małym ogniu, aż masa zgęstnieje (cały czas mieszać, uważając, by nic się nie przypaliło!). Zdjąć z ognia i jeśli powstały grudki, to wszystko ze sobą dobrze zmiksować. Odstawić do ostudzenia.
Układać na przemian blaty z ciasta biszkoptowego i makowego. Każdą warstwę ciasta należy wcześniej nasączyć likierem amaretto, a następnie posmarować przestudzonym kremem budyniowym. Wstawić do lodówki, poczekać, aż wszystko dobrze stężeje. Gotowy tort polać polewą czekoladową.

Polewa czekoladowa:

· 150 g gorzkiej czekolady
· 6 łyżek gęstego jogurtu naturalnego
· 5-6 łyżek cukru

Cukier wymieszać z jogurtem. Podgrzewać na małym ogniu. Gdy cukier się rozpuści, dodać kawałki czekolady. Gdy czekolada się rozpuści, zdjąć z ognia i lekko ostudzić czekoladową masę. Tak przygotowaną polewą polać tort. Dowolnie udekorować, wstawić do lodówki na kilkanaście godzin.





Posted in Etichette: , | 16 commenti

Kruche migdałowe rogaliki z kaszą manną

Pyszne kruche rogaliczki! Przepis pochodzi z blogu “Twoje&Moje”: wielbicielom drobnych wypieków polecam tam zajrzeć, autorka blogu prezentuje wiele ciekawych przepisów na ciasteczka. Ja korzystałam z kilku jej receptur i jak na razie nigdy się nie zawiodłam; nic więc dziwnego, że i przepis na migdałowe rogaliki okazał się strzałem w dziesiątkę. Ciasteczka są kruche i aromatyczne, a dodatek kaszy manny i zmielonych migdałów sprawia, że są wyjątkowo delikatne. Te kruche rogaliki zniknęły u nas w domu bardzo szybko, w zaledwie kilka godzin, tak że następnego dnia upiekłam je ponownie… Polecam!






Składniki (na ok. 30 sztuk):

· 230 g mąki pszennej
· 1 łyżeczka proszku do pieczenia
· 200 g miękkiego niesolonego masła (ja dałam 150 g masła, resztę uzupełniłam gęstym jogurtem naturalnym)
· 90 g cukru
· 1 jajko
· 1 łyżka aromatu waniliowego
· 100 g zmielonych migdałów (ja dodałam jeszcze ok. 50 g zmielonych rodzynek)
· 80 g kaszy manny
· cukier puder do posypania ciasteczek, ok. 4 łyżki.

Mąkę przesiać z proszkiem do pieczenia. Masło utrzeć z cukrem na jasną masę. Dodać jajko, aromat waniliowy i cały czas miksując dosypywać mąkę, a na koniec migdały i kaszkę (ja ucierałam i wyrabiałam ręcznie, a na sam koniec dodałam jogurt). Z ciasta formować ciasteczka w kształcie półksiężyców i układać w niewielkich odstępach na blasze wyłożonej papierem do pieczenia. Piec w temperaturze 180 stopni przez ok. 15-17 minut, aż ciasteczka lekko się zrumienią. Jeszcze gorące posypywać cukrem pudrem. Kiedy całkowicie ostygną, posypać ponownie (ja posypałam tylko raz cukrem pudrem, gdy ciasteczka ostygły).

Posted in Etichette: | 8 commenti

Tort czekoladowy z kremem budyniowym (bez tłuszczu)

Kolejny tort czerwcowy ( i nie ostatni, w czerwcu będziemy jeszcze świętować, bedą więc kolejne wypieki z tej serii). Tym razem padło na tort czekoladowy z kremem budyniowym. Zdjęcia są chyba trochę mylące, może sie wydawać, że to dość ciężkie ciasto, a nic bardziej mylnego: lekki, puszysty biszkopt przełożony został kremem budyniowym (przygotowanym bez użycia masła) i polany polewą z gorzkiej czekolady. Ciasto wyszło bardzo aromatyczne i swoją konsystencją przypominało czekoladowo-waniliową chmurkę: naprawdę trudno było się powstrzymać od sięgnięcia po kolejny kawałek... Mam tylko jedną uwagę dotyczącą wyglądu zewnętrznego tortu: otóż pod koniec przygowywania ciasta nie chciało mi się za bardzo bawić w równomierne rozprowadzanie polewy i pozwoliłam jej zastygnąć po bokach ciasta w formie zacieków. To nie był najlepszy pomysł, bo jak się póżniej okazało, w miejscach, gdzie nie było polewy, krem budyniowy zaczął ciemnieć. Zakonotowałam więc sobie na przyszłość, że zdecydowanie lepszy efekt przyniesie pokrycie całego ciasta czekoladą. Ale i tak jestem bardzo zadowolona z tego wypieku, trafia on na listę moich ulubionych tortów!






Składniki na biszkopt do tortownicy 20 - 22 cm (z przepisu Dorotus):
· 5 jajek
· ¾ szklanki cukru
· ¾ szklanki mąki pszennej
· ¼ szklanki mąki ziemniaczanej
· 4 łyżki ciemnego, gorzkiego kakao

Białka oddzielić od żółtek, ubić na sztywną pianę. Pod koniec ubijania stopniowo dodawać cukier, dalej ubijając. Dodawać po kolei żółtka, nadal ubijając. Mąki wymieszać z kakao, przesiać i delikatnie wmieszać do ciasta (ja to robię na bardzo wolnych obrotach miksera). Tortownicę o średnicy 20 - 22 cm wyłożyć papierem do pieczenia (ja wysmarowałam formę tłuszczem i wysypałam kaszą manną). Wyłożyć ciasto. Piec w temperaturze 160 - 170ºC około 30 - 40 minut (lub dłużej, do tzw. suchego patyczka). Gorące ciasto wyjąć z piekarnika, z wysokości około 60 cm opuścić je (w formie) na podłogę. Odstawić do uchylonego piekarnika do ostygnięcia. Całkowicie wystudzić. Przekroić na 3 blaty.

Krem budyniowy (inspiracją był dla mnie przepis Notme):
· 1 litr mleka
· 4 łyżki mąki ziemniaczanej (można zastąpić budyniem)
· 4 łyżki mąki pszennej
· 4 łyżki kaszy manny
· 3-4 żółtka
· 5-6 łyżek cukru (ja użyłam domowego cukru waniliowego)
· 3 łyżki drobno posiekanej kandyzowanej skórki pomarańczowej

Do nasączenia ciasta:
· 1/2 szklanki mocnej kawy z ekspresu + ¼ szklanki mleka + 2 kieliszki rumu lub innego alkoholu + cukier do smaku

Cukier wymieszać z mlekiem, następnie dodać posiekaną skórkę pomarańczową, pogotować na wolnym ogniu przez 5min. Kolejno dodawać żółtka, mąkę oraz kaszę manną. Dokładnie wymieszać i kontynuować gotowanie na małym ogniu, aż masa zgęstnieje (cały czas mieszać, uważając, by nic się nie przypaliło!). Zdjąć z ognia i jeśli powstały grudki, to wszystko ze sobą dobrze zmiksować. Odstawić do ostudzenia. Przestudzonym kremem posmarować blaty ciasta, przy czym każdą warstwę ciasta należy wcześniej nasączyć kawą z mlekiem i rumem. Jeśli mamy nadmiar kremu do wykorzystania, to można nim też posmarować wierzch i boki tortu. Wstawić do lodówki, poczekać, aż wszystko dobrze stężeje. Gotowy tort polać polewą czekoladową.

Polewa czekoladowa:
· 100 g gorzkiej czekolady
· 4 łyżki gęstego jogurtu naturalnego
· 3-4 łyżki cukru

Cukier wymieszać z jogurtem. Podgrzewać na małym ogniu. Gdy cukier się rozpuści, dodać kawałki czekolady. Gdy czekolada się rozpuści, zdjąć z ognia i lekko ostudzić czekoladową masę. Tak przygotowaną polewą polać tort. Dowolnie udekorować, wstawić do lodówki na kilkanaście godzin.






Posted in Etichette: , | 16 commenti

Gnocchi di barbabietole

… czyli włoski odpowiednik polskich kopytek, tym razem przygotowanych z dodatkiem buraka. Przepis wyszperałam u niezawodnej Tessy Kiros w jej “Ricordi di cucina”. Danie pierwsza klasa, proste i smaczne. Polecam!





Składniki (dla 4 osób):

Na gnocchi:
· 500 g ziemniaków
· 1 ugotowany i obrany burak
· ok. 200 g mąki
· 50 g startego parmezanu
· 1 jajko

Do polania makaronu:
· kilka listków mięty
· kilka listków szałwi
· 30 g orzechów włoskich lub laskowych
· 2-3 łyżki startego parmezanu
· 100 g masła
· sól i pieprz

Ziemniaki dokładnie umyć, następnie ugotować w lekko osolonej wodzie. Dobrze ostudzić, obrać ze skórki. Zmiksować razem z burakiem. Dodać jajko, mąkę i parmezan. Wymieszać, zagnieść ciasto. Formować kulki wielkości orzecha włoskiego, każdą delikatnie rozpłaszczyć widelcem. Gotować w lekko osolonej wodzie – gnocchi są gotowe, jak tylko wypłyną na powierzchnię.
Listki mięty i szałwi poszarpać na kawałeczki, orzechy posiekać. Masło rozpuścić na patelni. Zioła i orzechy wymieszać z parmezanem, dodać sól i pieprz. Wrzucić tę mieszankę do płynnego masła, wymieszać, podgrzewać przez chwilę. Dodać gnocchi, wymieszać, podgrzewać przez 2-3 min. Wyłożyć na talerze, podawać natychmiast. Każdą porcję można dodatkowo posypać parmezanem.

Moje uwagi: często w trakcie gotowania w wodzie buraczane gnocchi blakną. Jeśli chcemy, by miały bardziej intensywny kolor, to w ostatnim etapie przygotowań, w momencie podgrzewania potrawy na patelni, można polać gnocchi odrobiną soku z buraków.

Tort brzoskwiniowy

Z tortami to u mnie jest tak: zazwyczaj rzadko je piekę, ale jak już się za nie zabiorę, to naprawdę bardzo staram się, żeby były smaczne. Z góry jednak odrzucam przepisy, w których pojawiają się kremy maślane, bita śmietana, beza itp. Po prostu nie lubię i już. Na szczęście Kalabryjczyk podziela moje upodobania, więc gdy zabierałam się za przygotowanie tortu na jego urodziny, to byłam pewna (no, prawie pewna…), że ten tort brzoskwiniowy przypadnie mu do gustu. Tak też się stało: zarówno solenizant, jak i goście zgodnie chwalili wypiek. Byłam z tego oczywiście wielce zadowolona, ale jednak coś mnie gnębiło, gdy tak patrzyłam na wychwalany tort… Zapytam wprost: czy ja kiedykolwiek nauczę się prosto przekrajać biszkopt? Czy moje blaty będą kiedyś zgrabne, jednakowe i wymiarowe? Czy w przyszłości uda mi się z nich ułożyć normalny tort, a nie krzywą wieżę??? Sama nie wiem…
Jak na razie wychodzą mi smaczne i radosne krzywulce:)))






Składniki na biszkopt do tortownicy 20 - 22 cm (z przepisu Dorotus):

· 5 jajek
· ¾ szklanki cukru
· ¾ szklanki mąki pszennej
· ¼ szklanki mąki ziemniaczanej
· 3-4 łyżki drobno posiekanej kandyzowanej skórki pomarańczowej

Białka oddzielić od żółtek, ubić na sztywną pianę. Pod koniec ubijania stopniowo dodawać cukier, dalej ubijając. Dodawać po kolei żółtka, nadal ubijając. Mąki wymieszać, przesiać i delikatnie wmieszać do ciasta (ja to robię na bardzo wolnych obrotach miksera).
Tortownicę o średnicy 20 - 22 cm wyłożyć papierem do pieczenia (ja wysmarowałam formę tłuszczem i wysypałam kaszą manną). Wyłożyć ciasto. Piec w temperaturze 160 - 170ºC około 30 - 40 minut (lub dłużej, do tzw. suchego patyczka).
Gorące ciasto wyjąć z piekarnika, z wysokości około 60 cm opuścić je (w formie) na podłogę. Odstawić do uchylonego piekarnika do ostygnięcia. Całkowicie wystudzić. Przekroić na 3 blaty.

Na masę serowo-jogurtową:

· 500 g sera ricotta
· 250 g sera mascarpone
· 500 g gęstego jogurtu naturalnego
· ¾ szklanki cukru (mniej lub więcej, zależy od upodobań)
· 2 łyżki żelatyny
· ½ szklanki wody
· 10 połówek słodkich brzoskwini z puszki

Do nasączenia:

· szklanka mocnej herbaty z cytryną + łyżka syropu brzoskwiniowego + 2 kieliszki rumu (lub innego alkoholu) + ewentualnie cukier do smaku

2 połówki brzoskwiń odłożyć na bok (do dekoracji), resztę pokroić na kawałki. Do wody dodać żelatynę, poczekać, aż napęcznieje. Jogurt postawić na małym ogniu, dodać cukier i żelatynę, dobrze wymieszać i podgrzewać przez chwilę, aż do rozpuszczenia cukru (nie wolno zagotować!). Zdjąć z ognia, ostudzić, wymieszać z serami (jeśli masa wydaje się mało słodka, można dosłodzić, w tym momencie najlepiej cukrem pudrem). 1,5 szklanki masy przelać do mniejszego naczynia – posłuży do smarowania wierzchu i boków tortu. Do pozostałej masy dodać posiekane brzoskwinie, wymieszać, wstawić do lodówki. Po 30-40 min. wstawić do lodówki także mniejszą miskę z masą do smarowania (chodzi o to, by masa do smarowania nie stężała wcześniej do masy do przekładania blatów). Gdy masa z brzoskwiniami zacznie tężeć, zacząć nią przekładać blaty. Każdy blat dodatkowo nasączyć herbatą z cytryną, rumem i syropem brzoskwiniowym. Przełożone masą blaty wstawić ponownie do lodówki, aby całość lekko stężała. Ponownie wyciągnąć je z lodówki, posmarować wcześniej odłożoną masą, tą bez owoców, dowolnie udekorować (u mnie: wiórki kokosowe, posiekana biała czekolada, pokrojona brzoskwinia z puszki i orzechy laskowe). Wstawić do lodówki na kilkanaście godzin, najlepiej na całą noc.





Posted in Etichette: , | 15 commenti