Piernik z dynią

Przepis z karteluszka. Bardzo, bardzo smaczne ciasto. Tak szybko znikało ze stołu, że zdążyłam zrobić tylko jedno w miarę udane zdjęcie:). Ta receptura to rodzaj wariacji piernikowej z dynią w tle. W wilgotnym cieście wyczuwa się więc przede wszystkim dwa smaki: piernikową, wiodącą nutę, która harmonijnie łączy się z dyniowym „sottovoce”. Do tego garść aromatycznych bakalii, odrobina wiórków kokosowych i otrzymujemy idealną, słodką kompozycję... Polecam!





Składniki:

· 2 szklanki ugotowanej, pokrojonej w kostkę dyni
· 2 szklanki mąki
· 2 jajka
· 1 łyżeczka proszku do pieczenia
· 1 szklanka wiórków kokosowych
· pół szklanki oleju słonecznikowego
· pół szklanki mleka
· ¾ szklanki brązowego cukru
· 2-3 łyżki przyprawy piernikowej
· 2 łyżki cynamonu
· 1 łyżeczka imbiru
· 1 szklanka bakalii (u mnie: rodzynki i migdały)


Ugotowaną dynię częściowo rozgnieść widelcem, a częściowo pokroić na mniejsze kawałki. Połączyć z przyprawami, bakaliami i olejem. Dodać mąkę, cukier, jajka i mleko, wymieszać. Dodać proszek do pieczenia i wiórki kokosowe, wymieszać. Powinno powstać gęste ciasto (jeśli jest zbyt zbite, dolać odrobinę mleka). Przełożyć do formy. Piec w 180°C przez 55-60 min.

Posted in Etichette: | 4 commenti

Zucca in padella

... czyli dynia z patelni. Klasyczna receptura kuchni włoskiej. Nie wiem, niestety, czy wszystkie rodzaje dyni nadają się do tego przepisu – znajomi Włosi przyrządzają w ten sposób dynię wielkości piłki futbolowej, koloru szarozielonego, o bardzo twardej powierzchni i intensywnie pomarańczowym miąższu, który łatwo poddaje się wszelkiej obróbce. Nieznana jest mi fachowa nazwa tej dyni, w sklepach sprzedają ją po prostu jako „zucca”:). Może Bea, organizatorka Festiwalu dyni, coś wie na ten temat? W każdym razie, dynia z tego przepisu smakuje wyśmienicie, sprawdza się zwłaszcza jako przystawka do różnego rodzaju dań głównych. Najlepsza jest na ciepło, ale znam i takich, co delektują się nią na zimno. Ja uwielbiam gorącą, prosto z patelni...






Składniki (na 2 osoby):

· 50 dkg oczyszczonej dyni
· pół szklanki białego wina
· 2 ząbki czosnku
· 1 pepperoncino
· świeży rozmaryn
· świeża pietruszka
· oliwa
· sól, pieprz


Rozgrzać oliwę na patelni. Wrzucić posiekany czosnek i peperoncino. Podgrzewać przez chwilę, następnie dodać pokrojoną dynię. Zasypać poszatkowanymi ziołami, smażyć przez kilka minut, aż dynia zacznie miękknąć. Wlać białe wino, wymieszać i trzymać na ogniu, dopóki płyn nie odparuje. Doprawić solą i pieprzem. Podawać natychmiast.

Danie może i mało efektowne, ale przepyszne!



Posted in Etichette: | 6 commenti

„Olive” sióstr Simili z farszem dyniowo-oliwkowo-miętowym

„Olive” to rodzaj nadziewanego makaronu, o jakim nigdy wcześniej nie słyszałam. Natknęłam się na niego dopiero ostatnio w jednej z książek sióstr Simili („Sfida al mattarello”). Przepis jest bardzo prosty: z ciasta należy wycinać niewielkie kółka, na środek nakładać farsz, a potem niedbale zrolować całość, ściskając dokładnie brzegi ciasta, zwłaszcza na końcach. Obły, lekko podłużny kształt otrzymanego w ten sposób „pierożka” powinien przywodzić na myśl olbrzymie, dorodne oliwki, choć mnie tak naprawdę ten makaron kojarzy się z gigantycznymi cukierkami:) A ponieważ zaczął sie Festiwal Dyni, to moje „olive” nadziałam farszem z dyni z dodatkiem oliwek i mięty. Przyznam się, że trochę się obawiałam, czy ten eksperyment przypadnie do gustu mojemu Kalabryjczykowi, w końcu to on jest w naszym domu makaronowym ekspertem... tymczasem efekt przeszedł najśmielsze oczekiwania, danie okazało się strzałem w dziesiątkę i oboje wcinaliśmy tę pastę, aż nam się uszy trzęsły:) Masa dyniowo-oliwkowo-miętowa jest naprawdę przepyszna i w przyszłości mam zamiar ją wykorzystać nie tylko do nadziewania makaronu (już szykuję się na „ravioli”!), jak i do faszerowania moich ulubionych drożdżowych pierożków pieczonych... Na samą myśl już się oblizuję ze smakiem:)





Składniki (na 3-4 osoby):

Na ciasto:
· 220 g mąki
· 2 jajka

Zagnieść ciasto na makaron. Jeśli wychodzi za twarde, dodać odrobinę ciepłej wody. Cienko rozwałkować, wykrawać kółka.

Na farsz:
· 400 g dyni
· 100 g ricotty
· 100 g oliwek (u mnie to była mieszanka oliwek czarnych i zielonych)
· pęczek świeżej mięty
· 1 cebula
· 2 ząbki czosnku
· gałka muszkatołowa, sól, pieprz
· oliwa
· parmezan do posypania

Dynię ugotować do miękkości w lekko osolonej wodzie. Odcedzić, ostudzić. Posiekać 50 g oliwek, cebulę, czosnek i miętę (kilka listków mięty odłożyć na bok). Wymieszać z dynią. Dodać ricottę. Całość zmiksować, doprawić przyprawami. Na przygotowane kółka z ciasta nakładać farsz, a potem niedbale zrolować całość, ściskając dokładnie brzegi ciasta, zwłaszcza na końcach. Gotowe olive wrzucić do wrzącej, osolonej wody. Gotować, dopóki nie wypłyną na powierzchnię. Oliwę rozgrzać na patelni. Dodać kilka listków posiekanej mięty i pozostałe 50 g oliwek (ja połowę z nich posiekałam, a połowę zostawiłam w całości). Na rozgrzaną oliwę wrzucić ugotowany makaron i trzymać chwilę na małym ogniu. Przełożyć do talerzy i posypać obficie parmezanem.



Strozzapreti agli spinaci con burro, salvia e prosciutto cotto

Włoska nazwa „strozzapreti” zasadniczo występuje jako określenie dwóch rodzajów makaronu: zazwyczaj używa jej się w odniesieniu do podłużnych kluseczek, przypominających wyglądem zrolowany ręcznik (podobno...), ale równie często pojawia się jako nazwa charakterystycznych gnocchi o walcowatym kształcie. I to właśnie przepis na tego typu cylindryczne strozzapreti wypatrzyłam w jednej z moich kulinarnych lektur („Il piacere della buona cucina italiana...”). Jak tylko kupiłam szpinak, to od razu zakasałam rękawy i w try miga wyprodukowałam pyszne „strozzapreti agli spinaci”, które podałam polane odrobiną masła z dodatkiem szałwi i szynki... Mówię Wam, niebo w gębie!




Składniki:

· 40 dkg szpinaku
· 30 dkg ricotty
· 1 całe jajko
· 30-40 g mąki
· 50 g masła
· 50 g szynki
· starty parmezan
· gałka muszkatołowa, sól, pieprz

Szpinak ugotować, odsączyć, ostudzić. Dodać mąkę, ricottę, jajko i 2-3 łyżki parmezanu. Wymieszać, doprawić przyprawami. Powinna powstać masa, z której bez problemu da się formować cylindryczne gnocchi (jeśli tak nie jest, to polecam dosypanie odrobiny bułki tartej). Każdą kluskę należy obtoczyć w odrobinie mąki. Gotowe strozzapreti wrzucić do wrzącej, osolonej wody. Gotować, dopóki nie wypłyną na powierzchnię. Na patelni rozpuścić masło, dodać posiekaną szałwię i pokrojoną szynkę. Gotowe strozzapreti albo polewamy gorącym masłem bezpośrednio na talerzu, albo też wrzucamy wszystko na patelnie i przez chwilę podgrzewamy na małym ogniu. Po wyłożeniu dania na talerze, całość posypać hojnie parmezanem.

A tak wyglądają moje strozzapreti dopiero co wyciągnięte z wrzątku, gorące i parujące:


Posted in Etichette: , | 10 commenti

Rozīņu kūka

...czyli łotewskie ciasto z rodzynkami. Banalnie proste i bardzo smaczne, idealne do kawy czy herbaty. Przepis pochodzi stąd i stąd; do oryginalnej receptury wprowadziłam tylko jedną malutką zmianę: otóż miałam za mało rodzynek (ok. 150 g), więc aby uzupełnić te braki, dodałam trochę świeżych winogron. Ciasto wyszło bardzo apetyczne i mogę je szczerze polecić, tym bardziej, że robi je się błyskawicznie. A wielbiciele rodzynek będą z pewnością zachwyceni mnogością owych bakalii w tym wypieku...




Składniki:


· 175 g masła lub margaryny
· 175 ml cukru
· 4 jajka
· 400 ml mąki (ja dałam 350 g)
· 2 łyżeczki proszku do pieczenia
· 250 g rodzynek
· 3 łyżki soku z cytryny lub rumu lub koniaku (u mnie: sok z cytryny)


Cukier rozetrzeć z masłem, dodać jajka i mąkę wymieszaną z proszkiem do pieczenia. Połączyć dokładnie wszystkie składniki, dodać sok z cytryny, wymieszać. Wsypać wyparzone i osuszone rodzynki, wymieszać. Przełożyć masę do długiej keksówki. Piec w nagrzanym piekarniku przez ok. 50 min. w temp. 175°C. Według autorów przepisu, gotowe ciasto można zawinąć w folię aluminiową i długo przechowywać w lodówce.





Posted in Etichette: | 8 commenti

Kreplach w rosole

Kreplach to tradycyjne pierogi żydowskie wykonane z ciasta krajanego najczęściej w kwadraty (czasem w krążki), napełnione farszem z gotowanego mięsa i składane w trójkąt. Mogą być gotowane lub smażone i podawane w zupie albo oddzielnie. Moja druga propozycja w ramach Festiwalu Kuchni Żydowskiej to klasyczne kreplach w rosole. Wyszły bardzo smaczne, tylko trochę za duże, ale to wina pośpiechu, z jakim przygotowywałam obiad: przyznaję, poszłam na skróty i ulepiłam większe pierogi:) W każdym razie, gwoli prawdy zaznaczam, że ortodoksyjne kreplach powinny być trochę mniejsze...




Składniki:


Na ciasto:
· 1 szklanka mąki
· 1 jajko
· sól
· odrobina gorącej wody

Na farsz:
· szklanka mielonego mięsa (rodzaj mięsa – wedle uznania)
· łyżka posiekanej cebuli,
· sól, pieprz, dowolne przyprawy ziołowe
· olej do smażenia

Dodatkowo: 1 litr wcześniej przygotowanego rosołu.

Mięso i cebulę podsmażyć na oleju. Dodać przyprawy, wymieszać, odstawić do ostygnięcia. Z mąki i jajka wyrobić dość miękkie ciasto; jeśli trzeba - dolać gorącej wody. Rozwałkować bardzo cienko i wykrawać kwadraty. Na środek nakładać przygotowany farsz mięsny. Lepić trójkątne pierogi i gotować w osolonej, wrzącej wodzie. Podawać w gorącym rosole.

Inspirację do tego przepisu znalazłam na różnych stronach internetowych, a przede wszystkim tutaj.

Posted in Etichette: , | 8 commenti

Ciasteczka migdałowe na święto „Tu Be’Szwat”

„Tu Be’Szwat” jest żydowskim świętem urodzaju, znanym także pod nazwą „Rosz Ha-Szana Le’Ejlanot” - Nowy Rok Drzew. Można powiedzieć, iż w przeszłości Tu Be’Szwat rozpoczynał nowy żydowski rok podatkowy, był bowiem momentem składania dziesięciny z owoców drzew. W tym celu szacowano wiek drzew, a ponadto określano, które owoce należą do zbiorów roku poprzedniego, a które do roku nowego. W daniach i deserach święta Nowego Roku Drzew obowiązkowo musi pojawić się migdał, gdyż to migdałowiec najwcześniej zakwita w Izraelu, właśnie w okresie obchodów Tu Be’Szwat. Ja, w ramach Festiwalu Kuchni Żydowskiej , przedstawiam tradycyjny, charakterystyczny dla tego święta wypiek: ciasteczka migdałowe. Zarówno przepis (nieznacznie przeze mnie zmodyfikowany), jak i informacje na temat Nowego Roku Drzew pochodzą ze strony Hatikvah, skarbnicy różnych wiadomości o kulturze żydowskiej.



Składniki:

· ¾ szklanki margaryny
· ¾ szklanki cukru
· 1 całe jajko i 1 żółtko
· zapach migdałowy
· 1 łyżka wody
· 1 ½ szklanki mąki
· 1 łyżeczka proszku do pieczenia
· ½ łyżeczki soli
· garść całych migdałów (do ozdoby ciasteczek)
· pół szklanki pociętych migdałów i rodzynek (opcjonalnie)


W dużej misce utrzeć margarynę, cukier, całe jajko i zapach migdałowy, aż do uzyskania jasnej, puszystej masy. Oddzielnie wymieszać mąkę z proszkiem do pieczenia i bakaliami. Dodać do uprzednio utartej masy i dobrze połączyć składniki. Schładzać w lodówce przez ok. 1 godzinę. Uformować kulki wielkości orzecha włoskiego, spłaszczyć, ułożyć je na blasze, zachowując odstępy ok. 3-4 cm. (ciasteczka urosną). Wciśnąć delikatnie i centralnie w każde ciastko całego migdała. Roztrzepać żółtko jajka z łyżką wody i posmarować wierzch ciastek. Piec ok. 15 minut na złoty kolor. Ostudzić, przechowywać w zamkniętym pojemniku.


Posted in Etichette: , | 11 commenti

Rogaliki z Weekendowej Cukierni nr 14

Jak już wspominałam, ostatnio w kuchni szaleję z wypiekami drożdżowymi. Gdy więc zobaczyłam zaproszenie do Weekendowej Cukierni nr 14 i przepis od Olcika na drożdżowe rogaliki, to nie wahałam się ani chwili. I tak wczoraj wyciągnęłam z piekarnika 26 pachnących, aromatycznych rogali z nadzieniem makowym, a dziś rano urządziłam sobie pyszne śniadanie niedzielne: kubek gorącej kawy zbożowej z mlekiem i słodki wypiek z Weekendowej Cukierni... a do tego lektura ciekawej książki, przeplatana leniwymi pogaduszkami z Kalabryjczykiem. Czyż to nie piękny początek dnia? Dobrze mi i błogo:) W przepisie dokonałam tylko jednej zmiany: rogali nie smarowałam masłem, niektóre zostawiłam „golutkie”, a część posmarowałam pigwą w cukrze (pozostałość po soku pigwowym: odcedzona, posiekana pigwa zasypana cukrem i zamknięta w słoiczkach). Jeśli chodzi o kształt, to przyznaję, rogaliki wyszły trochę koślawe, ale co tam, najważniejszy jest smak:)




Składniki:
  • 1 szkl. mleka
  • 1/2 kostki masła
  • 1/2 szkl. cukru
  • 1/2 łyżeczki soli
  • 1 łyżka suszonych drożdży
  • 3 duże jajka
  • 4 i 1/2 szkl. mąki
Do posmarowania:
  • 3 łyżki stopionego masła (u mnie: bez smarowania)
Nadzienie:
  • pełna dowolność np. powidła śliwkowe,biały serek,gęsty budyń (u mnie: masa makowa)


Drożdże wsypać do małego naczynia, dodać troszkę mąki i cukru. Mleko podgrzać, aż będzie letnie i 1/4 szklanki zalać drożdże, dobrze wymieszać i zostawić , aż zaczyn zacznie się podnosić. Resztę (3/4 szklanki) mleka zagotować i dodać do niego masło i cukier. Odstawić do przestygnięcia. Następnie wsypać mąkę, dodać rozczyn, jajka, sól i wymieszać, aż utworzy się miękkie ciasto. Wyłożyć na stolnicę i wyrabiać dobre kilka minut, aż będzie gładkie i lśniące. Włożyć z powrotem do miski i zostawić do wyrośnięcia w ciepłym miejscu na około 1 godzinę , aż podwoi swoją objętość. Podzielić ciasto na 3 części, z każdej wywałkowac koło o średnicy 22 cm (u mnie trochę większe). Posmarować roztopionym masłem, podzielić na 8 trójkątów, nakładać po 1 łyżeczce nadzienia i zwijać ku środkowi rogaliki. Układać na natłuszczonej blasze, posmarować masłem (u mnie: bez smarowania), przykryć i zostawić do wyrośnięcia. Piec 8 - 10 minut (moje piekły się prawie dwa razy dłużej zanim się zrumieniły) w temperaturze 200 st.C., wyjąć z piekarnika i jeszcze gorące ponownie posmarować masłem (u mnie: bez smarowania). Zostawić do wystygnięcia.


Zaparzane ciasto drożdżowe z okruchami czekoladowymi

Gdybym musiała w jakiś konkretny sposób określić moje zmagania kulinarne w ostatnich dniach, to powiedziałabym, że jestem w fazie intensywnego wypróbowywania nowych receptur na wypieki drożdżowe. Wczoraj padło na przepis pochodzący z „Kuchni kresowej z Podlasia” pani Stawskiej. Wiele razy korzystałam z tej książki i nigdy się nie zawiodłam. Tak też było i tym razem: ciasto wyszło puszyste, lekkie, aromatyczne... Dokonałam kilku niewielkich zmian: nie zrobiłam bab drożdżowych (choć tak zalecano w przepisie), bo nie mam odpowiednich form, posłużyłam się więc dwoma dużymi keksówkami; zmniejszyłam ilość drożdży do 25 g, co nie przeszkodziło ciastu pięknie wyrosnąć; bakalie zastąpiłam pokruszoną gorzką czekoladą, bo akurat miałam ochotę na coś czekoladowego... Ciasto na zdjęciach nie wygląda może zbyt imponująco, ale zapewniam, że jest bardzo smaczne. Polecam!




Składniki:

· 50 dkg mąki
· 250 ml mleka
· 25 g drożdży
· 5 żółtek
· 15 dkg cukru
· 10 dkg masła lub margaryny
· 150 g gorzkiej czekolady pociętej na kawałki
· 1 laska wanilii
· ćwierć łyżeczki soli

Zagotować mleko z wanilią, następnie wanilię usunąć, a wrzącym mlekiem zalać połowę mąki, mieszając drewnianą łyżką, aby nie powstały grudki. Kiedy masa przestygnie, dodać drożdże roztarte z 2 łyżkami cukru. Przykryć i odstawić do wyrośnięcia. Gdy masa podwoi swoją objętość, dodać utarte z cukrem żółtka i resztę mąki. Ciasto wyrabiać tak długo, aż zacznie odstawać od ręki. Dodać roztopione masło lub margarynę i sòl, wyrabiać. Dodać okruchy czekolady, ponownie wyrobić. Ciastem napełnić foremki do 1/3 wysokości. Odstawić przykryte do wyrośnięcia na ok. 2 godziny. Piec 50-60 min. w temp. 180°C.

 

Posted in Etichette: | 6 commenti

Pszenne bułeczki na zakwasie

Bardzo smaczne pieczywo: delikatne, miękkie bułeczki pszenne, które dzięki zakwasowi długo zachowują świeżość. Na zdjęciu: pokazowa, przekrojona bułka z domowym dżemem jabłkowo-śliwkowym:). Po prostu pycha!



Składniki (na ok. 12 bułek):

Na zaczyn:
· 2 łyżki zakwasu pszennego
· 50 g letniej wosy
· 80 g mąki pszennej o wysokiej zawartości protein

Wszystkie składniki wymieszać, odstawić do przefermentowania na ok. 12 godzin.

Na ciasto właściwe:
· zaczyn
· 40 dkg mąki
· 10 g sera ricotta
· 1 łyżka oliwy
· 1 łyżeczka soli
· ok. 220 g ciepłej wody

Wymieszać mąkę z letnią wodą, odstawić na ok. 30 minut. Dodać zaczyn i ricottę, wyrobić elastyczne ciasto. Pod koniec wyrabiania dodać sól i oliwę. Jeśli ciasto wydaje się za rzadkie, dosypać mąki, jeśli za twarde, dodać trochę wody. Wyrobione, sprężyste ciasto uformować w kulę i odstawić pod przykryciem do wyrośnięcia na 4-5 godzin (przy czym po 2 godzinach należy odgazować ciasto!). Gdy ciasto wyrośnie, uformować bułeczki. Przykryć, odstawić na 1-2 godziny. Wyrośnięte bułki można posmarować mlekiem, jogurtem lub rozbełtanym jajkiem. Wstawić do nagrzanego piekarnika (ok. 220°C) i piec przez 25 minut, aż się ładnie zrumienią.


Posted in Etichette: | 12 commenti