Gołąbek leniwej gospodyni

Bardzo lubię gołąbki, takie tradycyjne, z mięsem, ryżem czy kaszą i sosem pomidorowym. Jest to także jedno z tych polskich dań, za którymi mój Kalabryjczyk po prostu przepada, więc ta potrawa często u nas gości, zwłaszcza gdy ckni mi się za domem... Jednak proza życia wielokrotnie daje znać o sobie i stawia przede mną przeszkody o wysokim stopniu trudności, jak np. kupienie całej, podkreślam, całej główki kapusty o dobrych, mięsistych liściach. W Pizie nie jest to takie proste, o nie! Wielokrotnie przekonywałam się, że nasza swojska kapusta jest dość egzotycznym towarem pod Krzywą Wieżą, więc zakup tego warzwnego dobra wprawia mnie zawsze w stan euforyczny:) Ostatnio jednak spotkała mnie niemiła niespodzianka: piękna główka kapusty okazała się bladozielonym, kulistym badziewiem, które po kilku minutach delikatnego obgotowywania rozpadło się na setki kawałków. Cóż było robić, brak liści kapusty oznaczał brak tradycyjnych gołąbków, a to był zaiste okrutny cios dla mojego podniebienia:) Wtedy jednak przypomniałam sobie o przepisie na gołąbki, który jakiś czas temu wypatrzyłam w „Kuchni kresowej z Podlasia” A.E. Stawskiej i uznałam, że oto nadszedł odpowiedni moment, by go wypróbować. W kuchni podlaskiej tradycyjnych gołąbków nie gotuje się, a zawsze wypieka się je w piecu, zalewając bulionem warzywnym, wywarem z grzybów lub innymi sosami. ”Gołąbek leniwej gospodyni” to idealne danie dla osób, które nie mogą lub po prostu nie chcą formować osobnych gołąbków, wszystko polega bowiem na ukłożeniu na przemian kolejnych warstw i zapieczeniu ich w piekarniku. Dla mnie było to idealne danie awaryjne, istny „gołąbek zdesperowanej gospodyni”:) I na dodatek bardzo, bardzo apetyczny...


Składniki:

· 1 główka kapusty
· 25 dkg mięsa mielonego
· 2 jajka
· 1 cebula
· 1 marchewka
· 3\4 szklanki kaszy gryczanej
· 2 łyżki tartej bułki
· 3-4 łyżki mąki
· 3\4 szklanki mleka
· 1 łyżka musztardy
· sól, pieprz, tymianek, oregano
· oliwa

Kapuste obrać z wierzchnich liści, wyciąć głąb, włożyć do garnka z wrzącą osoloną wodą, przykryć pokrywką i gotować na wolnym ogniu przez ok. 15 min. Kapustę wyjąć, odcedzić, ostudzić. Rozdzielić liście (w moim przypadku były to kawałki liści...) i odciąć zgrubiały nerw.
Przygotować farsz: cebulę i marchew pokroić, podsmażyć na oliwie na patelni. Dodać mięso mielone i dusić na wolnym ogniu. Dodać przyprawy, a następnie rozbełtane jajko i bułkę tartą. Dokłanie wymieszać i zdjąć z ognia. Ugotować kaszę gryczaną, odcedzić, wymieszać z mięsem.
Przygotować sos-zalewę: mleko dokładnie wymieszać z mąką, jajkiem i musztardą. Posolić i popieprzyć do smaku.
W naczyniu do zapiekania układać warstwami liście kapusty i farsz mięsny, aż do wyczerpania składników, przy czym całość powinna być na końcu przykryta liśćmi. Ponadto każdą warstwę kapusty należy polać sosem musztardowym. Posypać tymiankiem i oregano, wstawić do nagrzanego piekarnika i piec ok. 40-45 min. w temp. 170-190°C.



Waniliowo-kawowe ciasto serowe

To ciasto na upartego można by pewnie zaklasyfikować do kategorii serników, my nazywamy je jednak ciastem serowym, bo nie jest to tradycyjny cheesecake. Przede wszystkim, dodanie kaszy manny do masy zdecydowanie zmienia charakter całego ciasta, a ponadto w warstwie kawowej w ogóle nie ma sera. W efekcie ciasto ma nieco inny, mniej sernikowy (?) smak, co nie zmienia faktu, że jest jednocześnie bardzo, bardzo smaczne.


Składniki:

Na spód:
· 125 g herbatników lub innych ciasteczek
· 60 g masła
· 2 łyżeczki cukru

Na masę waniliową:
· 450 g sera ricotta (można zastąpić serem Philadelphia, wtedy masa powinna być bardziej kremowa)
· 3 łyżki jogurtu naturalnego
· 2 jajka
· 3 łyżki kaszy manny
· 1 łyżka miodu
· 150 g cukru
· ok. 30 g rodznek
· 2 łyżki soku cytrynowego
· 1 łyżeczka proszku do pieczenia
· aromat waniliowy

Na warstwę kawową:
· 200 g jogurtu naturalnego
· 2 łyżki cukru
· 1 filiżanka kawy espresso
· 2-3 łyżki kawy rozpuszczalnej
· 3 łyżki kaszy manny
· 2-3 łyżki mleka

Na wierzch:
· cukier puder, mleko, posiekane migdały

Herbatniki rozdrobnić, wymieszać z cukrem i roztopionym masłem. Powstałą masą wyłożyć okrągłą tortownicę.
Wymieszać wszystkie składniki na masę waniliową, wylać ją na spód i piec w nagrzanym piekarniku przez ok. 25–30 min. w temp. 150-170°C. W tym czasie wymieszać wszystkie składniki na masę kawową i wylać ją na warstwę waniliową. Ciasto wstawić ponownie do piekarnika i piec przez kolejne 25 minut. Jeśli zachodzi taka potrzeba, podwyższyć temperaturę pieczenia. Gotowe ciasto wstawić na kilka godzin do lodówki, a najlepiej na całą noc. Z mleka i cukru pudru utrzeć lukier, rozprowadzić go po powierzchni ciasta, następnie posypać posiekanymi migdałami. I gotowe - swojskie, domowe ciastp serowe:)



Posted in Etichette: | 17 commenti

Parówki w cieście drożdżowym

Na pewno też tak macie, że czasami nachodzi Was chętka na jakieś danie i nie możecie usiedzieć spokojnie, dopóki nie zjecie chociażby kawałeczka owego upragnionego smakołyku, prawda? Ja ostatnio byłam opętana wizją świeżej, pachnącej buły z parówką w środku, no po prostu miałam olbrzymią ochotę na apetycznego hot doga, ale takiego prostego, niewyszukanego i najlepiej domowej produkcji:) A że jak dotąd nigdy czegoś takiego nie stworzyłam, to najpierw kupiłam pyszną musztardę i parówki, a potem zagłębiłam sie w gąszcz internetowych przepisów w poszukiwaniu odpowiedniej receptury. I znalazłam u Izy takie oto fantastyczne parówki w cieście drożdżowym...


Składniki (na moje 12 sztuk; ciasto zrobiłam z połowy proporcji podanych u Izy i tak też podaję poniżej; nadzienie, pod wpływem Kalabryjczyka, wzbogaciłam o odrobinę oliwek i suszonych pomidorów):

· 400 g mąki pszennej
· 1,5 łyżeczki soli
· 1 łyżeczka cukru
· 20 g świeżych drożdży
· ok. 250 ml ciepłej wody
· 1 łyżka oliwy
· 10 parówek
· 1 mozzarella pokrojona na kawałki
· kilka oliwek i suszonych pomidorów

Rozetrzeć drożdże z cukrem i odrobiną mąki, rozrobić połową wody i odstawić w ciepłe miejsce, aż rozczyn podrośnie. Wymieszać mąkę z solą, dodać rozczyn i zacząć wyrabiać ciasto, dodając stopniowo wodę i oliwę. Gładkie i elastyczne ciasto odstawić do wyrośnięcia na mniej więcej godzinę. Wyrośnięte ciasto rozwałkować i kroić na dowolnej wielkości prostokąty, oczywiście o wymiarach dostosowanych do długości i szerokości parówek. Na każdy prostokąt ciasta ułożyć na długość parówkę, kawałki mozzarelli oraz posiekanych oliwek i suszonych pomidorów. Delikatnie formować podłużne bułki, zamykając we wnętrzu nadzienie. Odstawić w ciepłe miejsce do wyrośnięcia na ok. 40-45 minut. Układać na przygotowanej blasze, posmarować lekko mlekiem lub wodą (ja swoje bułki dodatkowo ponacinałam na powierzchni, ale nie jest to konieczne). Piec w nagrzanym piekarniku ok. 25 minut w temperaturze 200°C. Pałaszować z musztardą (to w moim przypadku) lub bez (tę opcję wybrał mój wybredny Kalabryjczyk, który nie wie, co to dobra bułka z parówką z dodatkiem znakomitej musztardy, ach... Cóż, nobody is perfect:) ).
Powiem krótko: te parówki w cieście są pyszne! Izo, dziękuję za inspirację!


Posted in Etichette: , | 15 commenti

Fusili alla pizzaiola

Kolejny pomysł na pyszny włoski makaron, tym razem z książki o długim tytule: „Il piacere della buona cucina italiana. 280 ricette illustrate, provate e commentate con varianti e consigli per l’esecuzione e la presentazione”:) A w podtytule zostają wymienione wszystkie główne kategorie dań.... Wbrew pozorom, nie jest to jakieś dziewiętnastowieczne dzieło, to zwykła książka kucharska z 2000 r., którą kupiłam na wyprzedaży za śmiesznie małe pieniądze. Nie ukrywam, że to właśnie tytuł mnie uwiódł, ale później okazało się, że i treść jest wielce satysfakcjonująca. "Fusili alla pizzaiola" robiłam już kilkakrotnie i powiem tylko tyle, że za każdym razem w mało elegancki sposób „czyściliśmy” talerze kawałkiem chleba, tak nam smakowało...


Składniki (na 4 porcje):

· 350-400 g makaronu fusili
· 400-500 g pomidorów z puszki
· 1 mozzarella
· kilkanaście oliwek bez pestek, pociętych na plasterki
· 30 g kaparów
· oregano, sól, pieprz, oliwa

Na patelni rozgrzać oliwę, dodać pomidory, oliwki i kapary. Doprawić przyprawami i podgrzewać, aż utworzy się aromatyczny sos. Jeśli będzie za gęsty, należy rozrzedzić go odrobiną wody. Pod sam koniec wrzucić do sosu mozzarellę pociętą na kawałki, wymieszać. Fusili ugotować al dente, odcedzić, wrzucić do sosu na patelni i podgrzewać przez chwilę. Podawać gorące.




Posted in Etichette: , | 10 commenti

Pszenno-razowe bułeczki zawijane

Ten przepis sama sobie wykoncypowałam, doszłam do niego metodą prób i błedów. Są to zdecydowanie ulubione bułki Kalabryjczyka, zresztą oboje przepadamy za tymi zawijańcami z sezamem... Mają miękki miąższ i chrupiącą skórkę, świetnie smakują zarówno z serami i wędlinami, jak i z marmoladą, a przy odpowiednim przechowywaniu dość długo zachowują świeżość. To akurat rzadko udaje mi się sprawdzić, bo zazwyczaj już na drugi dzień po bułeczkach nie ma śladu:). Polecam!


Składniki:

· 150 ml ciepłego mleka
· 100 ml ciepłej wody
· 20 g świeżych drożdży
· 350 g mąki pszennej (najlepiej chlebowej)
· 150 g mąki razowej
· 3 łyżki oliwy
· 1 łyżeczka soli
· 1 łyżeczka cukru
· sezam
· odrobina jogurtu naturalnego (do posmarowania bułek)


Rozetrzeć drożdże z cukrem i odrobiną mąki, rozrobić połową mleka i odstawić w ciepłe miejsce, aż rozczyn podrośnie. Wymieszać mąkę z solą, dodać rozczyn i zacząć wyrabiać ciasto, dodając stopniowo resztę mleka, wodę, oliwę i sól. Pod koniec wyrabiania wsypać część ziaren sezamu. Gładkie i elastyczne ciasto odstawić do wyrośnięcia na mniej więcej godzinę, aż podwoi swoją objętość. Z wyrośniętego ciasto formować bułki w kształcie zapętlonego zawijańca i odstawić je w ciepłe miejsce do wyrośnięcia na ok. 40 minut. Układać na przygotowanej blasze, posmarować jogurtem i posypać sezamem. Piec w nagrzanym piekarniku przez ok. 20-25 minut w temperaturze 200°C.


Posted in Etichette: | 8 commenti

Torta salata di ricotta, cipolle e porri

foodelek: przepisy tygodnia… czyli wytrawne ciasto z ricottą, cebulą i porem. Nie wygląda może imponująco, a jednak szybko znika z talerzy, bo jego smak jest po prostu zniewalający. Delikatność ricotty zostaje przełamana ostrością pora i wyrazistością cebuli, a wszystkie te nuty smakowe zostają zamknięte w lekkiej konsystencji tarty. Nie ukrywam, że jest to jedno z moich ulubionych ciast wytrawnych, które bardzo często pojawia się na moim stole. Robi się je szybko, a zjada jeszcze szybciej:).


Składniki:

Na spód (tzw. pasta brisée per torte salate):

· 50 dkg mąki
· 250 g masła
· 2 łyżki zimnej wody
· sól

Na nadzienie:

· 300 g sera ricotta (można zastąpić innym białym serem)
· 3 cebule
· 1 duży por
· 150 g startego parmezanu
· 2 jajka
· oliwa
· sól, pieprz, gałka muszkatołowa

Przygotować spód: wymieszać mąkę i sól, dodać masło pocięte na kawałeczki i wodę,wyrobić gładkie i elastyczne ciasto. Włożyć do lodówki na 30 minut, potem wyjąć połowę ciasta, rozwałkować i wyłożyć nim tortownicę. Pozostałą część ciasta zostawiam w zamrażalniku i wykorzystuję je do innych wypieków, tak jest mi wygodniej, ale jeśli komuś to nie odpowiada, to powinien zrobić pasta brisée ze składników zmniejszonych o połowę.
Przygotować nadzienie: cebulę i pora posiekać i podsmażyć na oliwie. Dodać ricottę, jajka, przyprawy i parmezan. Powstałą masę wyłożyć na przygotowany spód w tortownicy. Piec w nagrzanym piekarniku w temp.180°C przez 40-45 min. Tartę podawać lekko ostudzoną lub zimną.

Posted in Etichette: , | 10 commenti

Sałatka z pomarańczą, szynką i suszonymi pomidorami

Kolejna odsłona mojej ulubionej sałatki owocowo-warzywnej, tym razem w wersji niewegetariańskiej. Niech jarosze mi to wybaczą: jednym ze składników jest szynka... Na pewno można ją pominąć i zastąpić czymś innym, ale czym? Szynka tak doskonale współgra mi z całością, iż nic innego nie przychodzi mi do głowy, choc przyznaję z pokorą, że wegetariańskie podniebienia z pewnością znalazłyby jakieś godne zastępstwo:) Ja na razie zostanę przy szynce.

U nas wiosna rozhulała się już na całego. Siadam przy stole w kuchni, otwieram balkon, grzeję się na słońcu, obok talerz sałatki, kieliszek czerwonego wina... czegóż chcieć więcej? Zima jest już tylko wspomnieniem...


Składniki (na 2-3 porcje)

· 1 główka sałaty
· pęczek rukoli
· 2 pomarańcze
· 3-4 plasterki szynki pokrojonej na małe kawałki
· suszone pomidory w dowolnej ilości
· 1 por
· 2 łyżeczki sezamu
· 2 łyżeczki płatków owsianych
· ocet jabłkowy
· oliwa
· sól, pieprz

Wymieszać sałatę i rukolę, dodać pokrojone pomarańcze, suszone pomidory, por i szynkę. Doprawić octem jabłkowym i oliwą, posolić, popieprzyć, wymieszać. Posypać sezamem i płatkami owsianymi. Jak zwykle, podawać ze świeżym pieczywem i lampką czerwonego wina. I cieszyć się wiosną:).



Przepis publikuję ze specjalną dedykacją dla gani76:)

Posted in Etichette: | 10 commenti

Focaccia con le olive

…czyli focaccia z oliwkami. Już kiedyś pokazywałam na tym blogu inną focaccię, z ziemniakami, teraz przyszła kolej na oliwki:) Tym razem korzystałam z innego przepisu, w którym zalecane jest dodanie jajek, dzięki czemu ciasto lepiej wyrasta i staje się pulchniejsze. Ten pomysł zaczerpnęłam z jakiegoś włoskiego programu telewizyjnego, tylko z jakiego? Nie pamiętam... Najważniejsze, że focaccia jest naprawdę dobra! Tylko zdjęcia pozostawiają trochę do życzenia, bo w najmniej odpowiednim momencie moj aparat fotograficzny odmówił współpracy:)

Składniki:

· 50 dkg mąki
· 20 g świeżych drożdży
· 2 jajka
· 3\4 szklanki ciepłego mleka
· 100 g jogurtu naturalnego
· 1 łyżeczka soli
· 2 łyżki startego parmezanu
· 2 łyżki oliwy
· oliwki

Drożdże rozetrzeć z cukrem i odrobiną mąki, rozrobić w ciepłym mleku, odstawić na chwilę do wyrośnięcia. Do mąki dodać zaczyn i zacząć wyrabiać ciasto, dodając stopniowo jajka, jogurt, oliwę, parmezan i sól (do smaku). W razie potrzeby dolać zwykłej wody. Gdy powstanie gładkie i elastyczne ciasto, odstawić do wyrośnięcia w ciepłe miejsce na godzinę. Wyrośnięte ciasto rozwałkować, ułożyć na blasze i odstawić do wyrośnięcia na kolejną godzinę. Następnie zrobić kciukiem wgłębienia w cieście i ułożyć oliwki (ja miałam akurat„na zbyciu” kilka plasterków suszonych pomidorów, więc pocięłam je na małe kawałki i dodałam do oliwek). Gotową focaccie posmarować mlekiem lub jogurtem; jeśli ktoś lubi focaccię bardziej soloną, całą powierzchnię można też dodatkowo posypać solą. Wstawić do nagrzanego piekarnika i piec ok. 20 minut w temp. 200°C.

Posted in Etichette: | 9 commenti

Kanelbullar

...czyli skandynawskie bułeczki z cynamonem i kardamonem. Przepis pochodzi ze wspaniałej książki „Falling cloudberries” Tessy Kiros, którą kupiłam pod wpływem wielu zachęcających wzmianek na blogu ComidaDeMama. Kuchnia Tessy to fascynująca mieszanka wielu tradycji kulinarnych, która powstała w wyniku naturalnego przenikania się różnych kultur - pani Kiros jest bowiem pół Finką, pół Cypryjką, która wychowywała się w Południowej Afryce, wyszła za mąż za Toskańczyka i w chwili obecnej mieszka we Włoszech. Przepis na kanelbullar, który prezentuję poniżej, to stara receptura jej babci z Finlandii. To miło, że Tessa Kiros postanowiła podzielić się nią z innymi, bo te bułeczki są po prostu przepyszne! Ponieważ autorka zaznacza, że nadzienie cynamonowe może być w różny sposób modyfikowane, ja wzbogaciłam swoje kanelbullar dodając rodzynki i biały ser.



Składniki (na ok. 30 sztuk):

Na ciasto:


· 250 ml ciepłego mleka
· 100 g cukru
· 25 g świeżych drożdży
· 1 jajko
· 120 g masła
· 1-2 łyżeczki kardamonu
· szczypta soli
· skórka pomarańczowa drobno posiekana
· 65 dkg mąki

Na nadzienie:

· 100 g masła
· cukier do smaku
· 3-4 łyżki cynamonu
· 30 g namoczonych rodzynek
· 300 g białego sera
· 3-4 łyżki jogurtu naturalnego

Wyrobić ciasto: drożdże i cukier rozrobić w ciepłym mleku, odstawić na chwilę do wyrośnięcia. Oddzielnie wymieszać roztopione masło, jajko, sól i kardamon. Tę mieszaninę połączyć najpierw z zaczynem, a potem z mąką i zacząć wyrabiać ciasto, dodając pod koniec skórkę pomarańczową. Gdy powstanie gładkie i elastyczne ciasto, odstawić w ciepłe miejsce do wyrośnięcia na ok. 2 godz. Powinno podwoić swoją objętość. Gdy to nastąpi, podzielić ciasto na 4 części i każde z nich rozwałkować na płaty o wymiarach ok. 30 cm szerokości, 20 cm długości i 3 mm wysokości.

Przygotować nadzienie: biały ser wymieszać z jogurtem, docukrzyć do smaku. Masło rozpuścić.

Każdy prostokąt ciasta posmarować rozpuszczonym masłem, posypać cynamonem i rodzynkami. Nałożyć cienką warstwę białego sera. Prostokąt ciasta zwinąć mocno w roladę od dłuższego boku. Tak powstałe rulony kroić w trapezy, lub, jak kto woli, w trójkąty z uciętym czubkiem, które u podstawy powinny mieć ok. 5 cm, a u góry ok. 2 cm. Każdy z takich trójkątów „postawić na sztorc” i przycinąć górny, ucięty czubek do dołu: w ten sposób trójkąt częściowo się otwiera, tworząc charakterystyczną rozetkę.

Ja wiem, że to wszystko opisane w ten sposób wydaje się czarną magią:), ale tu na szczęście, przychodzi mi w sukurs ComidaDe Mama, która step by step pokazuje na zdjęciach, jak to się robi. Ja, niestety, zagapiłam się i zapomniałam o fotkach... Tak czy owak, jeśli nie zamierzacie bawić się w kształtowanie rozetek, można też zrobić klasyczne ślimaczki.

Gotowe rozetki odstawić ponownie do wyrośnięcia na 30 min. Przed wstawieniem kanelbullar do piekarnika, można posmarować je mlekiem\jogurtem\roztrzepanym żółtkiem i posypać cukrem (u mnie bułeczki zostały posmarowane jogurtem i posypane brązowym cukrem). Piec w nagrzanym piekarniku w temp. 180°C przez ok. 20 min., aż się ładnie zarumienią.


Sałatka z pomarańczą i serem pecorino

Dziwne i niespokojne były te moje ostatnie dni. Dobre wiadomości przeplatały się z tymi złymi, szczęście i beztroska ustępowały miejsca trwodze i bezsilności. Jak w kalejdoskopie: strach i ukojenie, radość i ból, narodziny i śmierć. Ale Natura nie zważa na to, co maluczkiemu człowiekowi w duszy gra, ona wybija własny, odwieczny rytm na swoim bębenku. W melodię swoich dni zaczyna właśnie wplatać pieśń odrodzenia, hymn o zwycięstwie, pean o wiośnie. "Wiosna, ach, to ty..." Takiemu lirykowi nie można się oprzeć i choć serce ciężkie, kroki jakoś tak same z siebie stają sie lżejsze, twarz instyktownie wystawia sie do słońca, a ręce i usta szukają niecierpliwie soczystych pomarańczy... Do mego stołu zasiada Nadzieja i prosi o talerz pięknej sałatki. Takie małe remedium na strapienie serc...


Składniki (na 2 porcje):

· główka zielonej sałaty
· kilka liści cykorii
· pęczek rukoli
· 2 pomarańcze
· kilkanaście oliwek
· 100 g miękkiego sera pecorino
· ćwierć szklanki migdałów
· 1 łyżka miodu
· 1 łyżka musztardy
· 2 łyżki oliwy
· odrobina soku z cytryny
· sól


Przyrządzić dressing: połączyć miód, musztardę i oliwę, wymieszać aż do dokładnego połączenia się składników. Warzywa i migdały posiekać w dowolny sposób. Wszystko razem wymieszać, dodać pecorino i pomarańcze pokrojone w kostkę, wlać dressing, wymieszać, doprawić sokiem z cytryny i solą, wymieszać. Podawać ze świeżym pieczywem i lampką czerwonego wina.





I jeszcze jeden akcent optymistyczny: jak wyglądam przez okno w kuchni, to widzę, że w oddali zakwitły mimozy...


Posted in Etichette: | 18 commenti

Penne alla crema di tonno

… czyli penne z kremem z tuńczyka. Kolejne prościutkie, a jednocześnie doskonałe smakowo danie makaronowe. Przepis zawdzięczam mojej mistrzyni na tym polu, niezrównanej suor Germanie. Wykonanie jest tak łatwe, że aż banalne, a efekt końcowy bardziej niż satysfakcjonujący. Zresztą co ja Wam będę na próżno opowiadać, spróbujcie sami! Zobaczycie, że w kilka minut można przyrządzić talerz naprawdę wyśmienitej pasty...

Składniki (na 4 osoby):

· 350-400 g makaronu penne
· 300 g tuńczyka z puszki
· 250 g ricotty
· posiekana świeża pietruszka (do smaku)
· sól, pieprz

Zmiksować razem tuńczyka i ricottę, tak by otrzymać krem. Doprawić pietruszką, solą i pieprzem. Penne ugotować al dente. Pod koniec gotowania ująć z garnka 3-4 łyżki wody, w której gotował się makaron, i dodać je do kremu z tuńczyka. Dokładnie wymieszać. Penne odcedzić, połączyć z kremem z tuńczyka i natychmiast podawać.

Ja odłożyłam kilka kawałków tuńczyka, nie zmiksowałam ich z ricottą, lecz użyłam ich do posypania gotowej pasty. Według suor Germany, z kremem z tuńczyka można przyrządzać nie tylko penne, maccheroni czy fusili, ale też spaghetti i bucatini.

Posted in Etichette: | 11 commenti

Brioszki

... które wyglądają jak dżdżownice:). Bardzo pyszne dżdżownice, na szczęście co do tego nie ma wątpliwości. Przepis pochodzi ze strony Mollica di pane i odwzorowałam go dość wiernie, tyle że Tinuccia przygotowała brioszki bez nadzienia, podczas gdy ja wypełniłam moje budyniem czekoladowym. Rzecz jasna, można eksperymentować do woli zarówno z formą brioszek, jak i ich nadzieniem. Tak czy owak, efekt powinien być zawsze zadowalający, bo ciasto z tego przepisu jest naprawdę świetne...

Składniki:

Sponge:

· 85 ml ciepłego mleka
· 20 g drożdży
· 1 jajko
· 360 g mąki

Drożdże rozpuścić w ciepłym mleku,dodać jajko, wymieszać.Dodać 180 g mąki i szybko wyrobić ciasto (4-5 min.). Kulę ciasta posypać pozostałymi 180 g mąki, zakryć i odstawić do wyrośnięcia na ok. 40 min. Kula powinna zwiększyć objętość, wchłaniając część mąki, którą została posypana; mam nadzieję, że zdjęcie poniżej dobrze to ilustruje:

Ciasto właściwe:

· sponge
· 100 g cukru
· pół łyżeczki soli
· 4 jajka
· 200 g mąki
· 170 g masła

Ze wszystkich podanych wyżej składników wyrobić gładkie, elastyczne ciasto. Uwaga: masło należy dodawać jako ostatni składnik i trzeba dokładnie wyrobić ciasto, tak by tłuszcz został dobrze wchłonięty przez masę. Gdy ciasto jest gotowe, można z nim postąpić na 2 różne sposoby:
1. odstawić do wyrośnięcia w ciepłe miejsce na ok. 2 godziny. Formować brioszki i odstawić je na chwilę, aby „odpoczęły”. Posmarować mlekiem lub jogurtem i piec w nagrzanym piekarniku przez 20-30 min. w temp. 180°C.
2. wstawić ciasto do lodówki na kilka godzin, maksimum na całą noc (8-9 godzin). Po wyjęciu z lodówki, z wyrośniętego ciasta formować brioszki. Odstawić je na chwilę, aby „odpoczęły”. Posmarować mlekiem lub jogurtem i piec w nagrzanym piekarniku przez 20-30 min. w temp. 180°C.

Tinuccia, autorka przepisu, zrobiła 13 bułeczek. Ja swoje nadziewałam budyniem czekoladowym, więc rowałkowywałam ciasto, nakładałam budyń i formowałam „dżdżownice”. Postępując w ten sposób, otrzymałam 27 brioszek

Naleśniki z soczewicą

Mam dwie lewe ręce, jeśli chodzi o smażenie naleśników. Zawsze coś mi się wyleje, przypali, rozleci... Bardzo mnie to irytuje i raczej staram się unikać tego zajęcia, ale cóż, nie mam żadnego prywatnego kucharza, który by na każde moje skinienie biegł smażyć naleśniki, tak więc raz na jakiś czas przełamuję się, biorę patelnię w dłoń i sama je robię. Jedne z moich ulubionych to wytrawne naleśniki z soczewicą, które podaję z konfiturą z jarzębiny. Jak dla mnie: niebo w gębie!

Ciasto naleśnikowe (na ok. 8 sztuk):

· 100 g mąki
· 2 jajka
· 250 ml mleka
· szczypta soli
· olej roślinny do smażenia

Nadzienie:

· 1,5 szklanki soczewicy (wcześniej namoczonej i ugotowanej; ewentualnie można zastąpić soczewicą z puszki)
· 250 g serka wiejskiego
· 2 łyżki jogurtu nturalnego
· bazylia, sól, pieprz
· majonez
· konfitura jarzębinowa (opcjonalnie)

Przygotować ciasto naleśnikowe: do miski mąkę wymieszać z solą, dodać jajka oraz kilka łyżek mleka. Mieszać, aż masa będzie gładka, dodając stopniowo resztę mleka. Rozgrzać olej na patelni i smażyć naleśniki.
Ugotowaną soczewicę rozgnieść widelcem na purée i wymieszać dokładnie z serkiem wiejskim. Dodać jogurt, doprawić bazylią, solą i pieprzem. Nadzienie kłaść na naleśnikach i formować „ruloniki”. Gotowe naleśniki wstawić do piekarnika i podgrzewać przez 5-15 min, w zależności od upodobań (jeśli naleśniki mają być chrupiące, to kwadrans albo i dłużej). Podawać z majonezem i konfiturą jarzębinową.
Mniam, mniam...

Posted in Etichette: , | 10 commenti

Delicious Death

Agatha Christie zadedykowała swoją powieść „A Murder is Announced” („Morderstwo odbędzie się…”, 1950) parze przyjaciół, państwu Newman, w podzięce za to, że mogła u nich po raz pierwszy skosztować "Delicious Death"...czyli czekoladowego ciasta z cynamonem. Ten wypiek tak jej przypadł do gustu, że uwieczniła go we wspomnianym kryminale. Ciasto „wkracza na scenę”, kiedy Letycja Blacklock, pani na Little Paddocks, podejmuje decyzję o otruciu swojej przyjaciółki Dory Bunner. Chcąc umilić jej ostatnie chwile na tym padole łez, urządza dla niej poczęstunek urodzinowy i zleca kucharce wykonanie wszystkich ulubionych potraw Dory, z „Delicious Death” na czele. Przyjęcie zostaje zorganizowane, toasty wzniesione, życzenia złożone, a ciasto pokrojone i szybko zjedzone. Zmęczona solenizantka uskarża sie jednak na ból głowy i udaje się na wcześniejszy spoczynek, przyjmując jednocześnie aspirynę od swojej troskliwej przyjaciółki. Połykając ową tabletkę przed snem, biedna Dora nie zdaje sobie sprawy, że właśnie przyjmuje śmiertelną dawkę trucizny... Wszystkich zaniepokojoną tą wiadomością pragnę uspokoić, że owa zbrodnia (jak i kilka innych) nie uszła Letycji na sucho: do akcji wkroczyła panna Marple i sprawiła, że winni zostali ukarani.
Warto jeszcze zauważyć, że w kryminale Agathy Christie receptura ciasta „Delicious Death” ma polskie korzenie. Jest ono bowiem popisowym wypiekiem kucharki Mitzi, niezrównoważonej psychicznie emigrantki z Polski :)


Składniki (na okrągłą formę o średnicy ok. 20 cm):

· 140 g gorzkiej czekolady
· 80 g masła
· 120 g bakalii (rodzynek i innych suszonych owoców)
· 3 kieliszki Cointreau (lub innego likieru)
· 20 g cynamonu
· 2 jajka
· 150 g mąki
· 150 g cukru
· 20 g miodu akacjowego
· 150 g jogurtu naturalnego
· 1 łyżeczka proszku do pieczenia
· kakao (do posypania)
· bita śmietana lub dowolny krem (do dekoracji)

Rozpuścić czekoladę z masłem. Dodać cukier, miód i żółtka, wyrobić wszystko na jednolitą masę. Wymieszać z mąką, jogurtem i jednym kieliszkiem likieru. Białka ubić na sztywną pianę i delikatnie połączyć z masą. Wsypać proszek do pieczenia i bakalie, dokładnie wymieszać i przełożyć do formy. Piec w nagrzanym piekarniku przez ok. 30 min. w temp. 200-220°C. Ostudzone ciasto naponczować pozostałym likierem. Gdy powierzchnia ciasta osuszy się, posypać kakao i udekorować kleksami bitej śmietany lub dowolnym kremem (u mnie był to krem z ricotty czyli 250 g ricotty wymieszanych ze 125 g jogurtu naturalnego i dosłodzonych do smaku). Gotowe ciasto przechowywać w lodówce.
Niestety nie jestem w stanie podać źródła tego przepisu, ponieważ po przejrzeniu w internecie wielu receptur na „Delicious Death”, zdecydowałam się w końcu na stworzenie własnej, hybrydowej wersji. Mam nadzieję, że kucharka Mitzi mi to wybaczy...


Miss Blacklock said slowly, "I suppose it's some silly sort of hoax.""But why?" Dora Bunner exclaimed. "What's the point of it? It seems a very stupid sort of joke. And in very bad taste."(...)"It says today," pointed out Miss Bunner. "Today at 6.30 pm. What do you think is going to happen?""Death!" said Patrick in sepuchral tones. "Delicious Death.""Be quiet, Patrick," said Miss Blacklock as Miss Bonner gave a little yelp."I only meant the special cake that Mitzi makes," said Patrick apologetically. („A Murder is Announced”, 1950)

Posted in Etichette: | 11 commenti