Pasta alla Norma

foodelek: przepisy tygodniaTo klasyczne danie kuchni sycylijskiej swoją nazwę zawdzięcza ponoć literatowi Nino Martoglio (1870-1921), który, próbując po raz pierwszy makaronu przyrządzonego w ten sposób, zakrzyknął z zachwytem: „Toż to Norma!”, stawiając w ten spoób znak równości miedzy fenomenalnym smakiem potrawy a doskonałą, genialną wręcz operą Belliniego. Myślę, że pod tą deklaracją podpisałby się obiema rękoma komisarz Montalbano :). Jego uwielbienie dla tej pasty ujawnia sie dobitnie w powieści "Il ladro di merendine" ("Złodziej kanapek", 1996), kiedy to, w trakcie dochodzenia, otrzymuje spontaniczne zaprosznie na obiad od przemilej i przeuprzejmej pani Klemetyny. Mimo ogromnej sympatii dla swej rozmówczyni, Montalbano zamierza odmówić, bowiem efemeryczny wygląd wiotkiej pani Klemetyny wskazuje na to, iż nie odżywia się ona zbyt dobrze, a komisarz Montalbano zdecydowanie nie ma ochoty na kaszki i gotowane ziemniaki:) W tym jednak momencie pani Klementyna wspomina, że jej służąca przygotowała "pasta alla Norma" i pod komisarzem uginają się nogi z wrażenia. "Pasta alla Norma", to dopiero jest pokusa...


Składniki (dla 4 osób):

· 350-400 g makaronu penne lub maccheroni
· 600 g pomidorów z puszki (takich w kawałkach)
· 1 duży bakłażan
· 3-4 łyżki świeżej ricotty (opcjonalnie)
· starta ricotta salata (do posypania)
· 1 ząbek czosnku
· bazylia, sól, pieprz
· olej, oliwa

Pokroić bakłażan na plastry, posypać solą i odstawić mniej więcej na godzinę, tak, aby puścił sok. Czosnek podsmażyć na oliwie, dodać pomidory i bazylię, doprawić solą i pieprzem. Dodać świeżą ricottę,wymieszać i trzymać na ogniu przez ok. kwadrans, aż wszystkie smaki dobrze się połączą. Plastry bakłażana usmażyć na oleju, odsączyć, pokroić na mniejsze kawałki i dodać do sosu pomidorowego. Makaron ugotować al dente, wymieszać z sosem i podgrzewać przez chwilę. Danie podawać gorące, posypane startą ricotta salata.

Na marginesie: jeśli nie dysponujemy ricotta salata, to można ją zastąpić pecorino lub parmezanem - wątpię, żeby jakiś Sycylijczyj przyszedł na kontrolę i skrytykował nas za taką zamianę :). A pasta i tak będzie pyszna, daję słowo...


Perché non resta a mangiare con me ? Montalbano si sentì impallidire lo stomaco. La signora Clementina era buona e cara, ma doveva nutrirsi a semolino e a patate bollite. Veramente avrei tanto da... Pina, la cammarera, è un’ottima cuoca, mi creda. Oggi ha preparato pasta alla Norma , sa, quella con le milinzane fritte e la ricotta salata. Gesù ! Fece Montalbano assettandosi. E per secondo uno stracotto. Gesù ! Ripetè Montalbano. (Il ladro di merendine)

Posted in Etichette: | 12 commenti

Pomarańczki komisarza Montalbano

Andrea Camilleri to znany, współczesny powieściopisarz włoski, któremu sławę przyniósł cykl kryminałów rozgrywających się w fikcyjnym sycylijskim miasteczku Vigata. Głównym bohaterem tych książek jest miejscowy komisarz policji Salvo Montalbano (warto zaznaczyć, że to nazwisko jest swoistym hołdem twórcy postaci dla katalońskiego pisarza Manuela Vázqueza Montalbána). Rysując charakterystyczne, sycylijskie tło obyczajowe, Camilleri często wykorzystuje własne doświadczenia i wspomnienia. W akcję swoich powieści regularnie wplata opisy dań, które, jak sam przyznaje, są przypomnieniem tego, jak gotowała jego babcia Elwira. Dlatego też jego bohater komisarz Montalbano jest wielkim smakoszem i wielbicielem kuchni regionalnej. W każdej książce trafimy na opisy jego posiłków, a czasem nawet na cały przepis na jakieś typowe danie kuchni sycylijskiej. Jednym z nich są "arancini", które pojawiają się w opowiadaniu „Gli arancini di Montalbano” („Pomarańczki komisarza Montalbano”,1999, zbiór opowiadań). Nie będe tutaj strzeszczała akcji, wspomnę tylko, że potrawa ta jest tak kusząca, iż Salvo Montalbano w sylwestrowy wieczór zostawia na lodzie swoją narzeczoną Liwię i zamiast bawić się z nią w Paryżu, wita Nowy Rok w domu służącej Adeliny – i to dlatego, że ta przygotowała na tę okazję wspaniałe "arancini"...


Składniki (na 8 pomarańczek, każda o wadze ok. 150 g):

· 200 g mielonego mięsa wołowego i wieprzowego (w proporcjach pół na pół)
· 1 szklanka białego wina
· 1 cebula
· 200 g sosu pomidorowego lub 100 g dobrego koncentratu pomidorowego
· 1 łodyga selera naciowego
· 1 duża marchewka
· 100 g zielonego groszku z puszki
· 1-2 ząbki czosnku
· 20 g startego parmezanu
· 1 litr rosołu
· 1 jajko
· 250 g ryżu
· 1 mozzarella pokrojona w kostkę
· świeża pietruszka i bazylia,
· sól, pieprz
Poza tym:
· oliwa (do ragù)
· masło (do risotta)
· olej (do końcowego smażenia)
· jajko, mąka, bułka tarta (do obtaczania arancini przed smażeniem)

Dzień wcześniej przygotowujemy ragù: na maśle posmażyć cebulę i czosnek. Dodać mięso. Gdy zacznie „tańczyć” na patelni, dodać seler pokrojony na kawałki, marchewkę startą na tarce, sos pomidorowy, posiekaną pietruszkę i bazylię. Dusić na małym ogniu przez ok. 3 godz. Pół godziny przed końcem dodać pół szklanki białego wina i zielony groszek. Gdy sos jest gotowy, zdjąć z ognia i ostudzić.
Następnego dnia przygotować podstawową wersję risotta: kawałek masła rozpuścić na patelni, dodać ryż, wymieszać i dusić przez ok. 25 minut dolewając stopniowo rosół. Pod koniec dodać pół szklanki białego wina i parmezan. Wszystko dobrze wymieszać, doprawić solą i pieprzem. Gdy risotto jest gotowe, zdjąć z ognia i ostudzić. Do ostudzonego risotta wbić jedno jajko, wymieszać. Z powstałej masy formować placuszki. Na środek każdego z nich kłaść łyżkę ragù i kawałki mozzarelli, formować kule o kształcie gruszki. Ważne jest, aby przed ulepieniem każdej „pomarańczki” opłukać dłonie, w przeciwnym wypadku wszystko będzie się kleić... Gotowe arancini obtoczyć najpierw w mące, potem w roztrzepanym jajku i bułce tartej. Smażyć na rozgrzanym, głębokim oleju, dopóki nie nabiorą charakterystycznego pomarańczowego koloru. Ostudzić przez chwilę. Podawać ciepłe, ale nie gorące.


Dodam jeszcze, że ja nie wykorzystałam całego ragù, które zostało przyrządzone do tych pomarańczek. Została mi mniej więcej połowa, którą podałam później z makaronem. A osobom zainteresowanym oryginalną recepturą Adeliny podaję poniżej fragment książki, w którym przedstawiony jest jej przepis. Nie dysponuję niestety polskim tłumaczeniem...

Gesù, gli arancini di Adelina! Li aveva assaggiati solo una volta: un ricordo che sicuramente gli era trasùto nel Dna, nel patrimonio genetico. Adelina ci metteva due jornate sane sane a pripararli. Ne sapeva, a memoria, la ricetta. Il giorno avanti si fa un aggrassato di vitellone e di maiale in parti uguali che deve còciri a foco lentissimo per ore e ore con cipolla, pummadoro, sedano, prezzemolo e basilico. Il giorno appresso si pripara un risotto, quello che chiamano alla milanisa (senza zaffirano, Pi carità!), lo si versa sopra a una tavola, ci si impastano le ova e lo si fa rifriddàre. Intanto si còcino i pisellini, si fa una besciamella, si riducono a pezzettini ‘na poco di fette di salame e si fa tutta una composta con la carne aggrassata, triturata a mano con la mezzaluna (nenti frullatore, Pi carità di Dio!). Il suco della carne s’ammisca col risotto. A questo punto si piglia tanticchia di risotto, s’assistema nel palmo d'una mano fatta a conca, ci si mette dentro quanto un cucchiaio di composta e si copre con dell’altro riso a formare una bella palla. Ogni palla la si fa rotolare nella farina, poi si passa nel bianco d'ovo e nel pane grattato. Doppo, tutti gli arancini s'infilano in una padeddra d’oglio bollente e si fanno friggere fino a quando pigliano un colore d'oro vecchio. Si lasciano scolare sulla carta. E alla fine, ringraziannu u Signiruzzu, si mangiano! Montalbano non ebbe dubbio con chi cenare la notte di capodanno. Solo una domanda l’angustiò prima di pigliare sonno: i due delinquenti figli d’Adelina ce l'avrebbero fatta a restare in libertà fino al giorno appresso? (da "Gli arancini di Montalbano", Mondadori, 1999)

Pizza bianca con patate e zucchine (na średniej grubości cieście)

foodelek: przepisy tygodnia ... czyli biała pizza z ziemniakami i cukinią. Coś dla tych, którzy nie jadają pomidorów. Albo dla tych, którzy uwielbiają ziemniaki. Albo po prostu dla tych, którzy lubią odmianę. Spróbujcie, a będziecie jeszcze nie raz wracać do tej pizzy!

Składniki:

· 25 g drożdży
· 50 dkg mąki
· 2 łyżki oliwy
· 3 łyżki jogurtu naturalnego
· 1 szklanka ciepłej wody
· pół łyżeczki cukru
· pół kilo ziemniaków
· 15 dkg cukinii
· 2 mozzarelle
· sól, pieprz, rozmaryn

Drożdże rozetrzeć z cukrem i odrobiną mąki, rozrobić w pół szklance ciepłej wody, odstawić na chwilę do wyrośnięcia. Do mąki dodać zaczyn i zacząć wyrabiać ciasto, dodając stopniowo oliwę, jogurt i sól (do smaku). W razie potrzeby dolewać wodę. Gdy powstanie gładkie i elastyczne ciasto, odstawić do wyrośnięcia, ale, uwaga, nie na dłużej niż 45-50 minut. W tym czasie powinno podwoić objętość Ciasto rozwałkować, ułożyć na blasze (z podanych proporcji powinny wyjść 2 duże pizze) i ponownie odstawić do wyrośnięcia na ok. 75 min. Powinno ładnie podrosnąć i, dzięki dodatkowi jogurtu, powinno być wyższe niż tradycyjne cienkie ciasto na pizzę. Zaznaczam: nie grube, bo przepis na grube ciasto to zupełnie inna receptura, tylko wyższe od klasycznej cieknkiej pizzy – dlatego ja je nazywam „średniej grubości ciastem”:)
Ziemniaki ugotować w osolonej wodzie, odstawić do ostygnięcia, pokroić w plasterki. Surową cukinię zetrzeć na tarce o dużych oczkach. Dwie mozzarelle pokroić kostkę. Nagrzać piekarnik do 180°C. Ciasto posmarować odrobiną oliwy. Włożyć blachę do piekarnika i piec przez 10 min. Następnie wyciągnąć ciasto z piekarnika, ułożyć na wierzchu cukinię i ziemniaki. Posolić, popieprzyć, rozłożyć mozzarellę i posypać rozmarynem. Ponownie piec przez kolejne 15-20 minut. Degustować z błogim uśmiechem na twarzy :)



Posted in Etichette: | 8 commenti

Tort czekoladowy inaczej

Dlaczego inaczej? Bo do masy należy dodać czekoladowy ryż dmuchany... Nie wiem, czy to popularny pomysł, ja zetknęłam się z nim po raz pierwszy kilka lat temu, ale jakoś idea do mnie nie przemówiła i kartkę z przepisem włożyłam między strony książki kucharskiej, obiecując sobie, że zrobię to innym razem. „Inny raz” nadszedł wraz z czekoladowym weekendem, przepis został odkurzony, tort upieczony, ozdobiony, pokrojony, skonsumowany...:) Z wielką ciekawością przystępowałam do degustacji pierwszego kawałka tortu i powiem Wam, że efekt jest interesujący. Dodanie dmuchanego ryżu powoduje, iż powstaje ciasto o bardzo lekkiej strukturze, delikatne a jednocześnie jakby chropowate, z wieloma małymi dziurkami, między którymi można czasami wyczuć kuleczki czekoladowego ryżu. Mnie ten czekoladowy eksperyment przypadł do gustu i na pewno jeszcze wrócę do tego przepisu (choć w głębi duszy nadal uważam, że nie ma to jak prosty murzynek mojej mamy:)), tym bardziej że Kalabryjczyk był szczerze zachwycony tortem i tylko jednego wieczoru zdołał pochłonąć cztery kawałki ciasta... Myślę, że to powinno wystarczyć za rekomendację:)



Składniki:

Ciasto:

· 150 g gorzkiej czekolady
· 100 g masła
· 4 jajka
· 120 g cukru
· 100 g mąki
· 2 szklanki dmuchanego ryżu czekoladowego
· 1 szklanka mleka
· 2 łyżeczki proszku do pieczenia

Krem:

· 150 g jogurtu
· 100 g gorzkiej czekolady
· 3\4 szklanki cukru
· pół szklanki mleka
· 4 kopiaste łyżki budyniu czekoladowego
· 20 g masła


Najpierw przygotować krem: czekoladę rozpuścić z masłem. Podgrzać jogurt, połączyć z rozpuszczoną czekoladą. Podgrzewać wszystko na małym ogniu, dodając stopniowo cukier, mleko i budyń czekoladowy, cały czas mieszając. Gdy masa zgęstnieje, zdjąć z ognia i odstawić do ostudzenia.
Przygotowywanie ciasta należy zacząć od zalania ryżu szklanką mleka. Czekoladę i masło rozpuścić oddzielnie, następnie połączyć. Jajka utrzeć z cukrem, dodać przesianą mąkę i czekoladę z masłem. Wymieszać, dodać ryż z mlekiem i proszek do pieczenia. Mieszając, połączyć dokładnie wszystkie składniki. Masę przełożyć do okrągłej formy. Piec w temp. 200°C przez 20-30 min., do suchego patyczka. Ciasto ostudzić, przeciąć poziomo na dwie części, przełożyć kremem. Część kremu zostawić na posmarowanie powierzchni i boków ciasta. Dowolnie udekorować i wstawić do lodówki, najlepiej na całą noc.






Posted in Etichette: , | 12 commenti

Ptysie dla Halusi

Przepis pochodzi z książki „Desery”(Wyd. Przemysłu Lekkiego i Spożywczego:), 1968 r.), którą odziedziczyłam po mojej babci. Babcia sięgała po nią często, zwłaszcza gdy robiła pączki i faworki. Okładka pomazana jest długopisem, z pewnością przez któreś z dzieci lub wnucząt, ale przez które, tego już nikt nie dojdzie. Nie ma fotografii, są tylko maleńkie, biało-czarne rysunki. Gdzieniegdzie widać ślady po kawie i rozmazaną czekoladę. Nieczytelne już notatki ołówkiem na marginesach. Zagięte rogi Na niektórych stronach czyjeś odciski palców. Mała, niepozorna książeczka, która niesie ze sobą wspomnienia i łączy przeszłość z dniem dzisiejszym. Prawdziwy skarb. Buchty. Legumina z pianką. Chrust. Omlet po angielsku. Turban z ryżu. Pączki. Plombiry bakaliowe. I ptysie nadziewane kremem czekoladowym. Ptysie dla babci Halusi.

Składniki:

Ciasto:

· 25 dkg mąki
· 10 dkg masła
· 5 jajek
· 2 szklanki wody


Krem czekoladowy:

· pół litra mleka
· 4 jajka
· 50 g mąki
· 100 g cukru
· 100 g gorzkiej czekolady
· 30 g masła
· 5 łyżek budyniu czekoladowego
· kieliszek dowolnego likieru


Jedną szklankę mleka zmiksować z jajkami, likierem, mąką i budyniem. Czekoladę rozpuścić z 30 g masła. Pozostałą część mleka zagotować z cukrem. Do gorącego mleka dodać masę mączno-jajeczną i rozpuszczoną czekoladę. Gotować 3-4 minuty ciągle mieszając tak, by nie potworzyły się grudki. Odstawić do ostygnięcia. Zagotować 2 szklanki wody z 10 dkg masła. Do wrzątku wsypać przesianą mąkę, wymieszać dokładnie, uważając, aby nie powstały grudki. Podgrzewając na wolnym ogniu, ubijać ciasto drewnianą łyżką. Gdy zaczyna odchodzić od ścianek garnka, zdjąć z ognia i ostudzić. Do ostudzonego ciasta dodawać kolejno po jednym jajku i ubijać łyżką lub miksować. Gotowe ciasto pozostawić na chwilę, a następnie nakładać łyżką lub wyciskać szprycą nieregularne kule (mnie wyszło 19 kul wielkości piąstki). Blachę wstawić do nagrzanego piekarnika i piec 30-35 minut w temp. ok. 200°C, aż ptysie zwiększą swoją objętość i nabiorą złotego koloru. Po ostudzeniu, we dnie każdego ptysia wyciąć mały otwór, napełnić środek kremem (najlepiej za pomocą szprycy) i zatkać otwór kawałkiem wyciętego wcześniej ciasta. I oto wreszcie ptysie są gotowe do konsumpcji!


Posted in Etichette: | 13 commenti

Risotto con cicoria e pomodori

… czyli risotto z cykorią i pomidorami. Przepis pochodzi z „Cereali & Co.”, wspaniałej, bogatej i praktycznej książki pełnej przepisów na różnorodne dania ze zbóż, kasz, ryżu... Bardzo inspirująca lektura, która podsunęła mi kilka pomysłów na ciekawe potrawy. Na pierwszy ogień poszło risotto z cykorią i pomidorami. Przyznam, że to połączenie smakowe wydawało mi się ryzykowne, bałam się zwłaszcza gorzkiej cykorii, a tymczasem okazało się, że warto było zaufać autorom przepisu. Risotto wyszło naprawdę pyszne, wszystkie smaki idelanie sie uzupełniały, a na dodatek całość miała taki kolorowy, prawie wiosenny wygląd, co zimową porą jest nie bez znaczenia:) Polecam!


Składniki (na 4 osoby):

· 300 g ryżu Arborio
· 800 g cykorii (u mnie: cykoria czerwona)
· 80 g szynki, ewentualnie boczku
· 4 duże pomidory
· niewielki pęczek pietruszki
· 1 łodyga selera naciowego
· pół cebuli
· 1 ząbek czosnku
· 80 g sera pecorino
· 1 litr rosołu
· 1 kieliszek wermutu
· masło do smażenia
· sól, pieprz


Cykorię wrzucić do wrzącej wody, gotować przez 5 minut i odsączyć. Masło rozpuścić na patelni, dodać posiekaną szynkę, cebulę i czosnek, podsmażać, dodając kolejno wszystkie warzywa pokrojone na kawałki. Po kilku minutach dodać ryż i cykorię. Dusić przez ok. 25 minut, dolewając stopniowo rosół. Pod koniec duszenia doprawić solą i peprzem, dodać pecorino i wermut. Udekorować pietruszką i cykorią. Pałaszować ze smakem:)


Posted in Etichette: | 4 commenti

Lumachelle Orvietane

... czyli ślimaczki z Orvieto. Aromatyczna, słona przekąska, którą odkryłam na blogach Anice&Cannella i Elisir di lunga vita. W przepisie dokonałam tylko jednej zmiany: dodałam rozmarynu, jakoś tak mi pasował do smaku całości. Poza tym moje spiralki są trochę wyższe i mają bardziej ślimakowate kształty:) Nie ukrywam, że o to właśnie chodziło.

Składniki:

· 25 dkg mąki
· ok. 140 g wody
· 100 g boczku
· 50 g sera pecorino
· 10 g smalcu
· 1 łyżeczka oliwy
· 12 g drożdży
· rozmaryn, sól, pieprz


Zagnieść mąkę z wodą i drożdżami, wyrabiać przez ok. 15 min. dodając kolejno sól, pieprz, rozmaryn, pecorino, smalec i oliwę. Przykryć i odstawić w ciepłe miejsce na ok. 50 min. Do wyrośniętego ciasta dodać pokrojony na kawałeczki boczek. Podzielić ciasto na niewielkie porcje (o wadze ok. 50 g). Z każdego kawłka formować wałeczek i zwinąć go spiralnie, tworząc ślimaczka. Nie zwijać zbyt ciasno! Odstawić ślimaczki w ciepłe miejsce na 20 minut. W tym czasie nagrzać piekarnik do 190°C. Piec przez 30 minut, przez pierwszy kwadrans w temp. 190°C, potem obinżyć temperaturę do 150°C.


i jeszcze mały wtręt literacki:
Ślimak w swojej skorupie śni
tę radość zaszczytną:
Nie kładź oczu
Między drzwi -
To ci ich
Nie przytną.
To jeden z moich ulubionych cytatów z Jasnorzewskiej, za grosz romantyzmu we mnie, ot, co:)

Posted in Etichette: | 7 commenti

Pasta appetitosa

Dziś będzie trochę pod prąd – nie będzie mowy o specjalnych daniach dla zakochanych, truskawkach, czekoladzie, potrawach w formie serduszek, afrodyzjakach... Powiedzmy sobie szczerze: nie tym żyje człowiek:) Prawdziwy mężczyzna wpada w euforię na widok czegoś „konkretnego” do jedzenia, a prawdziwy Włoch roztkliwia się... nad talerzem makaronu. Dlatego właśnie dedykuję mojemu Kalabryjczykowi poniższy przepis na spaghetti i odważnie wznoszę okrzyk: "viva la pasta"! Czy mi to wybaczysz, święty Walenty?

Składniki (na 4 osoby):

· 400-500 g długiego makaronu, najlepiej spaghetti
· 3-4 jajka
· 200 g szynki
· kawałek masła do smażenia
· parmezan
· sól, pieprz

Makaron ugotować al dente. Na patelni rozpuścić masło, wrzucić makaron, wymieszać. Cały czas delikatnie podgrzewając, dodać szynkę pokrojoną w kosteczkę i parmezan. Wbić jajka, rozmieszać, doprawić solą i pieprzem, trzymać na ogniu przez ok. 3 minuty. Podawać gorące, posypane parmezanem.
Tak jak w przypadku pizzy, przygotowując makaron Włosi generalnie kierują sie jedną żelazną zasadą: prostota i umiar. Chodzi przede wszystkim o to, by nadmiar sosu nie zaćmił smaku makaronu. Powyższe danie można uznać za wariację na temat pasta alla carbonara, moim zdaniem ta wersja jest lżejsza i smaczniejsza.

Autorką przepisu jest znana włoska kucharka suor Germana.


Posted in Etichette: | 7 commenti

Torta di pane al cioccolato

… czyli czekoladowe ciasto z suchego chleba. Tak, wiem, brzmi pewnie dziwnie, ale jest jadalne i smaczne, daję słowo:) Ten genialny w swej prostocie przepis, pozwalający na powtórne wykorzystanie kawałków suchego chleba i stworzenie apetycznego, słodkiego wypieku, znalazłam dawno temu w jakimś włoskim czasopiśmie. Przytomnie od razu go skserowałam i schowałam do teczki z wycinkami, dzięki temu ocalał od zapomnienia, podczas gdy nazwa gazety rychło wyleciała mi z głowy, a sam tygodnik prawdopodobnie trafił na makulaturę. "Torta di pane" na słodko to ciasto bardzo popularne na północy Włoch (zwłaszcza w Lombardii i Piemoncie) oraz we włoskich kantonach Szwajcarii. Oczywiście jest wiele lokalnych odmian tego przepisu, jedną z nich jest ta przedstawiona poniżej, z kakao i bakaliami.


Składniki:

· 300 g suchego chleba
· 3\4 litra mleka
· 125 g cukru
· 1 cukier waniliowy
· 150 g bakalii (u mnie: rodzynki i papaja)
· 3 czubate łyżki kakao
· 2 jajka
· 2 kieliszki dowolnej grappy (można zastąpić wódką smakową lub rumem)
· sok z połówki cytryny
· cukier puder (do posypania ciasta)

Chleb podzielić na małe cząstki. Mleko wymieszać z alkoholem i zalać nim chleb. Odstawić na 2-3 godziny, w tym czasie suchy chleb powinien zmięknąć i wchłonąć prawie cały płyn. Rozmieszać powstałą masę, dodawać kolejno jajka, cukier, cukier waniliowy, kakao i bakalie. Na koniec wlać sok z cytryny. Jeśli masa wydaje się zbyt gęsta, dodać odrobinę mleka. Przełożyć wszystko o formy i piec w nagrzanym do 200°C piekarniku przez godzinę, czasem nawet trochę dłużej. Po ostudzeniu posypać cukrem pudrem.

Lepiej, żeby ciasto było niskie, bo w przeciwnym wypadku czas pieczenia może wydłużyć się jeszcze bardziej, nawet do półtorej godziny.



Posted in Etichette: | 16 commenti

Jabłecznik na pochmurne dni

Kiedy za oknem widzę po raz kolejny przygnębiającą szarówkę, nachodzi mnie ochota na coś, co podniesie mnie na duchu. Otwieram lodówkę i szafki, wyciągam mąkę, jajka, bakalie... patrzę na stół, a tam, z samego środka misy z owocami, mruga do mne figlarnie zielone jabłko, oczom miły i ustom wyborna uciecha\Owoc ścigły, co słodko wargom się uśmiecha. I już wiem, czego mi trzeba: to będzie jabłecznik na pochmurne dni, z mnóstwem jabłek, cynamonem i rodzynkami.

Składniki:

· 400 g mąki
· 200 g masła
· 225 g cukru
· 2 jajka
· 1 łyżeczka proszku do pieczenia
· szczypta soli
· 1 kg jabłek
· 50 g rodzynek
· cynamon
· sok z połówki cytryny
· pół szklanki jogurtu naturalnego
· 3 łyżki mąki ziemniacznej
· aromat waniliowy
· 1 kieliszek żubrówki

Jabłka obrać, pokroić na kawałki, wymieszać z sokiem cytrynowym i posypać 100 g cukru. Odstawić na kilkanaście minut, aż puszczą sok. Mąkę wymieszać z proszkiem do pieczenia. Zadnieść z wiórkami masła, 125 g cukru, jajkami i szczyptą soli. Wstawić do lodówki na przynajmniej godzinę. 2­\3 masy rozwałkować, uformować kolisty płat i przełożyć go do tortownicy, tak by pokrywał spód i boki. Jabłka wymieszać z rodzynkami, jogurtem i mąką ziemniaczaną, dodać aromat waniliowy i żubrówkę. Masę jabłkową wyłożyć na ciasto w tortownicy. 1\3 pozostałego ciasta rozwałkować, pociąć na paseczki. Ułożyć je na wierzchu ciasta, tworząc wzór kratki (kratkę można posmarować mlekiem lub żółtkiem). Jabłecznik wstawić do nagrzanego piekarnika. Piec ok 50 min. w temp. 200°C.

Jabłkowy cytat we wstępie to fraza Leopolda Staffa z Koszyka jabłek.

Posted in Etichette: | 5 commenti

Grissini o bogatym wnętrzu

Pomysł na ten przepis pochodzi z jakże użytecznej książeczki "Impasti di base", w której, co prawda, zalecano użycie szpargów, ale ponieważ nie miałam takowych na podorędziu, to zastąpiłam je najzwyklejszą fasolką szparagową:) I z ręką na sercu mogę zapewnić, że wypiek nic na tym nie stracił. Dzięki warzywnemu nadzieniu powstały przepyszne grissini o „bogatym wnętrzu”:) i, co za tym idzie, o bogatym smaku....


Składniki (na ok. 30 sztuk):

  • 450g mąki pszennej
  • pół łyżeczki cukru
  • 1 łyżeczka soli
  • 20 g świeżych drożdży
  • 4 łyżki oliwy z oliwek
  • 200 ml ciepłego mleka
  • ćwierć kilo ugotowanej fasolki szparagowej
  • 5-6 łyżek ziaren sezamu (do posypania)

Rozetrzeć drożdże z cukrem i odrobiną mąki, rozrobić połową mleka i odstawić w ciepłe miejsce, aż rozczyn podrośnie. Wymieszać mąkę z solą, dodać rozczyn i zacząć wyrabiać ciasto, dodając stopniowo oliwę i resztę mleka. Gładkie i elastyczne ciasto odstawić do wyrośnięcia na mniej więcej godzinę. Wyrośnięte ciasto rozwałkować i kroić na paski o szerokości ok 4 cm i długości ok 20 cm. Na każdy pasek ułożyć na długość 2-3 fasolki szparagowe tak, aby stykały się końcami i delikatnie formować wałeczki, zamykając fasolkę we wnętrzu zrolowanych pasków. Odstawić w ciepłe miejsce do wyrośnięcia na ok. 30-40 minut. Układać na przygotowanej blasze, posmarować lekko mlekiem lub oliwą, posypać sezamem.Piec w nagrzanym piekarniku ok. 20-25 minut w temperaturze 200°C.

Nie powiem, ile sztuk zjadłam od razu po wyciągnięciu z pieca, byłoby to zbyt wstydliwe wyznanie. Powiem tylko, że Kalabryjczyk jednak mnie przebił w konsumpcji:) W efekcie grissini zniknęły błyskawicznie ze stołu... Podsumowując: były przepyszne.



Posted in Etichette: , | 7 commenti

Pizza prosciutto e funghi (na cienkim cieście)

foodelek: przepisy tygodnia
… czyli pizza z szynką i grzybami, tym razem na cienkim spodzie. Klasyczna i ponadczasowa. Łatwa do zrobienia, nie wymagająca wielkiego nakładu sił czy środków, a jednocześnie zachwycająca smakiem, apetyczna i sycąca Kluczem do sukcesu jest użycie niewielu produktów, ale za to tych najlepszej jakości. Panie i Panowie, pozwólcie, że przedstawię: prawdziwa pizza all’italiana!


Składniki:

· 25 g drożdży
· 50 dkg mąki
· 5 łyżek oliwy
· 1 szklanka ciepłej wody
· pół łyżeczki cukru
· 25 dkg grzybów
· 20 dkg szynki
· 1 puszka pomidorów (najlepiej tych w kawałkach)
· 2 ząbki czosnku
· sól, pieprz, bazylia


Drożdże rozetrzeć z cukrem i odrobiną mąki, rozrobić w pół szklance ciepłej wody, odstawić na chwilę do wyrośnięcia.Do mąki dodać zaczyn i zacząć wyrabiać ciasto, dodając stopniowo oliwę i sól (do smaku). W razie potrzeby dolewać wodę. Gdy powstanie gładkie i elastyczne ciasto, odstawić do wyrośnięcia, aż podwoi objętość (ok.1-1,5 godz.). Ciasto rozwałkować, ułożyć na blasze i ponownie odstawić do wyrośnięcia na ok. 30-40 min. Grzyby podsmażyć z czosnkiem na patelni. Pomidory wymieszać z przyprawami, dodać odrobinę oliwy. Nagrzać piekarnik do 180°C. Sos pomidorowy rozrowadzić na cieście. Włożyć blachę do piekarnika i piec przez 10 min. Następnie wyciągnąć ciasto z piekarnika, ułożyć na wierzchu szynkę i grzyby i ponownie piec przez kolejne 10-15 minut. Podawać z dobrym czerwonym winem i napawać się smakiem:)

Posted in Etichette: | 12 commenti

Podkrkonossky hubnik

... czyli grzybowiec spod Karkonoszy. To właśnie gdzieś w Karkonoszach została po raz pierwszy przygotowana potrawa, której podstawą są grzyby i suche pieczywo. Początkowo było to jedno z postnych dań na wigilijnym stole, ale z czasem oryginalny przepis zaczął ulegać zmianom i tak powstały niewegetariańskie odmiany "hubnika". Jedną z nich prezentuję poniżej. Przyznam się, że podchodziłam dość nieufnie do tej potrawy, a tymczasem okazała się ona pozytywnym zaskoczeniem: jest bardzo dobra zarówno na ciepło, jako główne danie, jak też na zimno, pokrojona na małe kawałki i serwowana jako "antipasto". W tej recepturze dokonałam tylko jednej zmiany: odpuściłam sobie smażenie na smalcu.

Składniki:


· 200 g świeżych grzybów (lub 100 g suszonych – w tym przypadku trzeba pamiętać o ich wcześniejszym namoczeniu)
· 4 suche bułki pszenne typu kajzerki (lub jakikolwiek inny rodzaj białego pieczywa o wadze 320-350 g)
· 200 ml mleka
· 4 łyżki mąki
· 3 jajka
· 150 g boczku pokrojonego w kostkę
· 1 cebula
· 2 ząbki czosnku
· odrobina masła do smażenia
· sól, pieprz, majeranek

Bułki poszarpać na kawałki, zalać mlekiem, odstawić na chwilę, aż dobrze namiękną.Boczek podsmażyć na patelni: ja robiłam to „na sucho”, poczekałam, aż boczek zaczął wytracać tluszcz i wtedy dodałam pokrojoną cebulę, czosnek i grzyby. Jeśli zachodzi taka potrzeba, dodać masło. Smażyć na wolnym ogniu przez ok. 15 min. Do namoczonych w mleku bułek dodać jajka i mąkę. Powstałą masę dodać do grzybów i boczku. Wymieszać dokładnie, doprawić solą, pieprzem i odrobiną majeranku. Jeśli masa wydaje się zbyt gęsta, można dolać więcej mleka. Przełożyć wszystko do kwadratowej lub okrągłej formy i wstawić do nagrzanego piekarnika. Piec 40-45 min w temp. 200°C.

Posted in Etichette: , | 9 commenti

Čokoládové měsíčky



… czyli księżyce z czekoladą. Przepis ten dostałam od mojej czeskiej znajomej, która twierdzi, że u niej w domu to tradycyjny wypiek bożonarodzeniowy. Zapewnia jednak, że można się delektować tymi ciasteczkami i przy innych okazjach:) Ja od razu zapraszam do degustacji...


Składniki (na ok. 35 ciastek):

· 350 g mąki
· 300 g cukru
· 250 g masła (w przepisie było 350 g, ale włos mi się zjeżył na głowie, jak to zobaczyłam i natychmiast samowolnie zredukowałam zawartość masła w cieście...)
· 250 g posiekanej gorzkiej czekolady
· 4 jajka
· sok z połówki cytryny

Utrzeć masło z cukrem i żółtkami. Dodać mąkę, czekoladę i ubite na sztywną pianę białka. Delikatnie wymieszać, dodając stopniowo sok z cytryny. Dużą, prostokątną formę wysmarować tłuszczem i obsypać mąką. Wylać do formy masę, rozprowadzając ją tak, by powstała wastwa o wysokości 1 cm. Piec w temp. 200°C przez ok. 20 min. Gdy ciasto zbrązowieje, wyciągnąć je z pieca i poczekać, aż lekko ostygnie. Musi jednak pozostać ciepłe, aby z łatwością można było powycinać z niego księżyce. Ciasteczka odstawić do ostygnięcia.
W przepisie zalecano jeszcze lukrowanie polewą z cukru pudru i mleka, ale ja z tego zrezygnowałam, posypałam je tylko odrobiną wiórków kokosowych. Te ciasteczka i tak są dość kaloryczne, a sądzę, że i bez lukru nic na smaku nie straciły...

Posted in Etichette: , | 5 commenti