Wyszłam za mąż, zaraz wracam...


Wszystko to szczera prawda, wrócę już za chwilę, gdzieś tak w pierwszych dniach stycznia:)


Kochani, wszystkiego najlepszego na święta Bożego Narodzenia i na Nowy Rok!


Lecę pakować walizki. A presto!

Posted in Etichette: | 24 commenti

Crostata di latte e caffè

... czyli delikatna, słodka tarta wypełniona aromatyczną masą na bazie mleka z dodatkiem kawy. Oryginalna receptura (w której nie było ani słowa o kawie), znajduje się w książce Tessy Kiros „Falling cloudberries”. Pozwoliłam sobie dokonać kilku zmian w przepisie i, mimo że byłam pełna wątpliwości co do wyniku moich poczynań, to efekt przeszedł moje najśmielsze oczekiwania! Tarta wyszła po prostu boska: wilgotna, bardzo kawowa, z wyczuwalną nutką pomarańczy podkreśloną charakterystycznym smakiem likieru sambuca. Ludzie, ja wiem, że to ciasto potrzebuje reklamy, bo nie wygląda zbyt okazale, ale uwierzcie, jego smak jest po prostu zniewalający! W moim prywatnym zestawieniu, wśród wszystkich kawowych deserów i wypieków jakie znam, ta crostata zdecydowanie zajmuje pierwsze miejsce, "ex aequo" z tiramisu:) Zresztą daję głowę, że wszyscy kawowi maniacy byliby zachwyceni tym ciastem. Polecam!



Składniki:

Na spód:
· 100 g posiekanego masła
· 100 g cukru
· 230g mąki
· 1 jajko
· 1 łyżka cynamonu
· pół łyżeczki proszku do pieczenia

Na masę:
· 750 ml mleka
· 75 g masła
· 3 jajka
· 100 g cukru
· 1 filiżanka mocnego espresso
· 4 łyżki kawy rozpuszczalnej
· pół szklanki kandyzowanej skórki pomarańczowej
· 40 g mąki ziemniaczanej
· 1-2 łyżki likieru sambuca (opcjonalnie)
· cynamon do posypania ciasta po upieczeniu

Spód: ze wszystkich składników wyrobić ciasto. Wstawić na godzinę do lodówki, następnie rozwałkować i wyłożyć nim okrągłą formę (moja miała średnicę 24 cm). Wstawić do nagrzanego piekarniki, wsypać fasolę jako obciążenie i przykryć folią aluminiową. Piec przez 15 min. w temp. 180°C.
W tym czasie przygotować nadzienie: mleko podgrzać razem z masłem, kawą i skórką pomarańczową. Dodać cukier, podgrzewać i mieszać, aż całkowicie się rozpuści. Rozrobić żółtka z odrobiną ciepłego mleka i dodać je do całości. Tak samo postąpić z mąką ziemniaczaną: najpierw rozrobić ją z kilkoma łyżkami gorącego mleka, a potem dodać do całości. Masa powinna prawie natychmiast zgęstnieć. Zdjąć ją szybko z ognia, by się nie przypaliła i lekko ostudzić. Białka ubić na sztywną pianę, następnie delikatnie wmieszać je w masę kawową. Na końcu dodać likier sambuca. Gotowe nadzienie wylać na podpieczony spód (z którego, oczywiście, została usunięta fasola). Wstawić do nagrzanego piekarnika i piec ok. 30 min. w temp. 180°C. Powierzchnia ciasta najpierw bardzo się uniesie, a potem opadnie, nawet jeśli będzie powoli studzone w ciepłym piekarniku przy uchylonych drzwiczkach. Zimne ciasto posypać cynamonem, a także wiórkami kokosowymi, startą czekoladą itp. Ponieważ ciepłe ciasto jest bardzo delikatne, nie należy go kroić, zanim nie upewnimy się, że całkowicie ostygło.


Posted in Etichette: | 17 commenti

Crostoni alle bietole e funghi

... czyli rodzaj dużych "crostini" z boćwiną i grzybami. Mogą być one serwowane jako prosta, rustykalna przekąska czy też podawane jako główne danie szybkiej, lekkiej i apetycznej kolacyjki. Buraka liściowego można zastąpić szpinakiem lub liściami rzepy: robiłam "crostoni" także z tymi składnikami, więc wiem z własnego doświadczenia, że i w tych zestawieniach smakują one wyśmienicie. Najważniejsze, by oliwa była dobrej jakości, tak naprawdę to właśnie ona decyduje o końcowym smaku tych grzanek.

 



Składniki (na 8 sztuk):

· 8 dużych kromek chleba
· ok. 800 g świeżej boćwiny
· garść oczyszczonych grzybów (u mnie: pieczarki)
· 2 ząbki czosnku
· 3-4 łyżki ricotty
· 4-5 łyżek pokruszonego parmezanu
· oliwa (najlepsza z możliwych!)
· sól i pieprz
· 2-3 plasterki cytryny

Buraka liściowego ugotować w lekko osolonej wodzie z plasterkami cytryny. Odcedzić, ostudzić, posiekać na małe kawałki. Grzyby pokroić, podsmażyć razem z czosnkiem na patelni. Ostudzić, zmiksować razem z ricottą, doprawić solą i pieprzem. Kromki chleba posmarować mazidłem grzybowym i wstawić do nagrzanego piekarnika. Posypać połową parmezanu. Zapiekać przez kilkanaście minut. Wyciągnąć gorące crostoni z piekarnika, rozłożyć na nich pokrojoną boćwinę. Posolić, popieprzyć, polać obficie oliwą i posypać parmezanem. Podawać natychmiast.


Posted in Etichette: | 7 commenti

Biscotti allo zenzero

... czyli ciasteczka imbirowe. Kolejny przepis zainspirowany lekturą grudniowego numeru „La Cucina del Corriere della Sera”. Nie trzymałam się wiernie receptury, wprowadziłam kilka zmian: zwiększyłam ilość mąki i miodu, zmniejszyłam zawartość cukru, oprócz imbiru do ciasta dodałam też kardamon. Ciasteczka wyszły takie, jak chciałam: delikatne, aromatyczne, o charakterystycznym smaku imbirowym z lekką nutką kardamonową. Część ciasteczek maznęłam lukrem, reszta pozostała „golusieńka”. I chyba te najprostsze smakują nam bardziej niż te lukrowane:)



Składniki (na ok. 50 ciasteczek):

· 30 dkg mąki
· 10 dkg cukru
· 10 dkg masła
· 2-3 łyżki miodu
· 1 jajko
· 1 łyżeczka imbiru
· 1 łyżeczka kardamonu
· 1 łyżeczka proszku do pieczenia
· sok z połowy cytryny

Masło, cukier i miód rozpuścić podgrzewać na małym ogniu, aż do rozpuszczenia. Mąkę wymieszać z proszkiem do pieczenia, imbirem i kardamonem. Dodać jajko i roztopiony tłuszcz z miodem i cukrem. Wyrobić ciasto, dodając pod koniec sok z cytryny. Ciasto schłodzić w lodówce, następnie rozwałkować na grubość 5-6 mm i wykrawać ciasteczka. Powierzchnię ciasteczek można posmarować białkiem. Piec w nagrzanym piekarniku przez 10 min. w temp. ok. 180°C. Ostudzić, ewentualnie polukrować. Przechowywać w słoju lub metalowej puszce.

Posted in Etichette: | 9 commenti

Wytrawne babeczki marchewkowo-brokułowe

Przesmaczne, wytrawne babeczki z warzyw, które znakomicie sprawdzają się jako przystawki. Mają bardzo delikatną konsystencję, jak suflet, więc trzeba uważać przy wykładaniu ich na talerz, żeby przypadkiem nie rozpadły się na kawałki. Możecie mi jednak wierzyć, że nawet jeśli którejś z babeczek przytrafiłby się taki wypadek, to przystawka straciłaby tylko na wyglądzie, a w smaku pozostałaby nadal wyborna. Wczoraj wieczorem z mojego stołu te przekąski znikały tak szybko, że tylko jedną (i ostatnią) babeczkę udało mi się uwiecznić na zdjęciu...


Składniki (na 6 babeczek):

· 1 brokuł
· 3 marchewki
· 2 jajka
· 125 g jogurtu naturalnego
· 4 łyżki bułki tartej
· 2 łyżki mąki
· 4-5 łyżek mleka
· 50 g sera brie
· 30 g sera ementaler
· sól, pieprz, gałka muszkatołowa
· opcjonalnie: szczypta proszku do pieczenia

Ugotować warzywa. Marchewki zmiksować z jogurtem i jajkami. Dodać mąkę, mleko i bułkę tartą, dokładnie wymieszać. Ser brie drobno pokroić, ementalera zetrzeć na tarce. Pokrojone sery wrzucić do masy marchewkowej, wymieszać. Brokuła, posiekanego na drobne kawałki, także wymieszać z masą, następnie całość doprawić do smaku solą, pieprzem i gałką muszkatołową. Można też dodać odrobinę proszku do pieczenia, wtedy babeczki wyjdą bardziej „puchate”. Gotową masę przełożyć do 6 małych foremek wysmarowanych tłuszczem. Piec w nagrzanym piekarniku, w kąpieli wodnej, przez ok. 30 min. w temp. 180-200°C. Upieczone babeczki odstawić na kilkanaście minut, po czym bardzo delikatnie przekładać z foremek na talerze. Udekorować marchewką lub brokułem. Podawać lekko ciepłe.

Posted in Etichette: | 6 commenti

Chleb mieszany (na zakwasie pszennym)

Inspiracją do tego przepisu była dla mnie receptura Mirabbelki na chleb mieszany francuski. Najpierw robiłam go dokładnie tak, jak Mistrzyni:), ale z czasem zaczęłam kombinować i modyfikować przepis. Ponieważ zależało mi na wykorzystaniu "farina di grano duro", do której mam łatwy dostęp we Włoszech, to wprowadziłam tę mąkę na miejsce pszennej razowej. Z czasem zaczęłam też dodawać namoczone płatki owsiane i odrobinę oliwy. Metodą prób i błędów otrzymałam poniższą recepturę, z której jestem bardzo, bardzo zadowolona. Niestety, nie mam kamienia do pieczenia chleba, ponadto mój piekarnik jest stareńki i ledwo zipie, tak że zazwyczaj jestem skazana na pieczenie w garnku. Mój chleb nie jest więc tak imponujący, jak piękne, klasyczne bochenki formowane i nacinane przez chlebowe specjalistki, ale i tak nie narzekam:) Przepis szczerze polecam: chleb pięknie wyrasta, ma smaczny, elastyczny miąższ o małych, w miarę regularnych dziurkach, no i długo zachowuje świeżość...




Składniki:

Na zaczyn:
· 30g zakwasu pszennego, uaktywnionego dzień wcześniej
· 50-60g letniej wody
· 80g mąka pszennej o wysokiej zawartości białka

Składniki zaczynu wymieszać, pozostawić przykryte w temperaturze pokojowej do przefermentowania na 8-12 godzin. Zaczyn powinien mieć konsystencje dość gęstego ciasta, które lekko przyrośnie, a potem opadnie.

Na ciasto właściwe (na bochenek o wadze ok. 1 kg):
· zaczyn
· 100 g mąki typu farina di grano duro lub semola
· 400 g mąki pszennej o wysokiej zawartości białka
· 50 g mąki żytniej razowej
· 200g letniej wody
· pół szklanki płatków owsianych
· 1, 5 łyżeczka soli
· 1 łyżka oliwy

Dzień wcześniej namoczyć płatki owsiane w ¾ szklanki gorącej wody. Odstawić do ostudzenia.
Następnego dnia wymieszać 200 g wody z całą mąką i płatkami owsianymi, odstawić na 20minut. Dodać zaczyn oraz sól. Wyrabiać ręcznie 10 minut, mikserem na średnim biegu ok. 5 minut. Pod koniec wyrabiania dodać oliwę. Ciasto powinno być gładkie i elastyczne(w razie potrzeby dodać więcej wody lub mąki). Wyrobione ciasto włożyć do miski wysmarowanej olejem, pozostawić do wyrośnięcia przykryte w temperaturze pokojowej na ok 3 godziny. Po jednej godzinie wyjąc ciasto z miski, żeby usunąć nadmiar gazów, rozpłaszczyć na blacie i zwinąć ponownie formując kule. Powtórzyć tę czynność jeszcze raz po upływie następnej godziny. Po wyrośnięciu wyłożyć na blat posypany lekko mąką, uformować bochenek. Garnek (lub inną formę do pieczenia chleba) wysmarować tłuszczem i wysypać płatkami owsianymi. Ułożyć w nim bochenek i pozostawić do wyrośnięcia w temperaturze pokojowej (powinien prawie podwoić swoja objętość) na 4-5 godzin.
Nagrzać piekarnik na pół godziny przed włożeniem chleba do temperatury 230° C. Bochenek naciąć (ja nie potrafię…) i wkładać do naparowanego piekarnika. Po 15 minutach zredukować temperaturę do 200° C i wyłączyć parowanie. Po ok. 5-10 minutach wyjąć chleb z garnka i ułożyć na blasze. Piec dalej przez 15-20 minut do zbrązowienia skórki.





Posted in Etichette: | 4 commenti

Pasta con patate e limone

... czyli makaron z ziemniakami i cytryną. Zestawienie może wydawać się dziwne, ale warto się przełamać i zaryzykować przygotowanie tego dania: zapewniam, że Wasze kubki smakowe będą Wam wdzięczne! Makaronowych purystów uprzedzam od razu, iż nie potrafię określić, jaki rodzaj pasty najlepiej pasuje do tego sosu, po prostu wydaje mi się, że chyba każdy... no, może oprócz cannelloni i innych rur makaronowych:)

 




Składniki (na 2 osoby):

· 150-200 g dowolnego makaronu
· 1 ziemniak
· pół selera
· 2 ząbki czosnku
· pół szklanki mleka
· sok z 1 cytryny
· pęczek pietruszki
· 1-2
pepperoncino
· 5-6 łyżek parmezanu startego na drobno lub w płatkach
· sól, oregano, gałka muszkatołowa
· oliwa

Ziemniaka i selera pokroić w drobną kostkę, wrzucić do wrzącej wody i gotować, aż zmiękną. Lekko ostudzić i rozgnieść widelcem. Czosnek posiekać drobniutko, wrzucić na patelnię z oliwą i smażyć przez chwilę. Dodać masę ziemniaczano-selerową, pepperoncino i posiekaną pietruszkę, wlać mleko i sok cytrynowy, dobrze wymieszać. Podgrzewać na małym ogniu przez ok. 10 minut, doprawiając stopniowo solą, oregano i gałką muszkatołową. W końcowej fazie sos powinien mieć konsystencję rzadkiego puree (jeśli wyjdzie za gęsty, dodać więcej mleka). Tuż przed zdjęciem z ognia, wsypać do sosu prawie cały parmezan, dokładnie zamieszać. Makaron ugotować al dente, odcedzić i wymieszać z gorącym sosem. Podawać posypane parmezanem.

Posted in Etichette: , | 7 commenti

Ciasteczka migdałowe (bez tłuszczu)

Migdałowe ciasteczka bez tłuszczu, ale za to dość słodkie, idealne do podawania razem z kawą lub herbatą, a także jako dodatek do wielu deserów. Gdy są jeszcze ciepłe, to raczej nie warto ich próbować, bo w góle nie czuć ich smaku. Muszą dobrze ostygnąć (ja je odstawiam w chłodne miejsce na przynajmniej kilka godzin) i dopiero wtedy wyczuwa się ich słodycz i migdałową nutę. Te ciasteczka mogą być długo przechowywane w szczelnie zamkniętym pojemniku. Należy tylko pamiętać, żeby zostawić je na jeden dzień odkryte, żeby mogły wchłonąć wilgoć z powietrza.




Składniki (na ok. 40 ciasteczek):

· 120-130 g bardzo drobno zmielonych migdałów
· 100 g mąki
· 80-100 g cukru
· 2 jajka
· 1 łyżeczka cukru do pieczenia
· zapach migdałowy
· kilka łyżek mleka
· opcjonalnie: wiórki kokosowe (do posypania ciasteczek)

Wymieszać mąkę, zmielone migdały, proszek do pieczenia i cukier. Dodać żółtka, zapach migdałowy i ubitą na sztywno pianę z białek. Wymieszać, wyrobić ciasto (jeśli będzie za twarde, dodać troche mleka). Formować kulki wielkości orzecha włoskiego, układać na blasze. Tak przygotowane ciastka można posmarować mlekiem i posypać wiórkami kokosowymi. Wstawić do nagrzanego piekarnika. Piec 10-15 minut w temp. 180-190°C.


Posted in Etichette: | 9 commenti

Torta di nocciole e cioccolato

... czyli ciasto z orzechami i czekoladą. Kilka dni temu wpadł mi w ręce grudniowy numer „La Cucina del Corriere della Sera” i gdy przeglądałam ów miesięcznik, to ten przepis od razu przyciągnął moją uwagę. Ponieważ miałam w kuchni wszystkie potrzebne składniki, to szybciutko zakasałam rękawy i przystąpiłam do działania. Po półtorej godzinie cały dom pachniał orzechowo i czekoladowo, a źródłem tych zniewalających woni było aromatyczne, wilgotne ciasto, które stygło na kuchennym stole. Cóż mogę powiedzieć, to fantastyczny w swej prostocie wypiek, jedno z tych niesamowitych ciast, które następnego dnia po upieczeniu smakują jeszcze lepiej i kolejnego dnia jeszcze lepiej, i potem jeszcze lepiej...




Składniki:

· 380 g mąki
· 120 g gorzkiej czekolady
· 100 g obranych orzechów włoskich
· 110 g masła
· 100 g cukru
· 20 g kakao
· 2 jajka
· 1 torebka proszku do pieczenia
· 200 ml mleka
· szczypta soli
· opcjonalnie: kardamon wedle uznania (to był mój dodatek)

Orzechy i czekoladę posiekać ręcznie lub w mikserze (ja zmiksowałam). Dwie łyżki odłożyć na bok (do posypania powierzchni ciasta). Mąkę wymieszać z kakao, cukrem i solą (oraz kardamonem, jeśli komuś tak odpowiada). Dodać jajka, proszek do pieczenia i mieszankę orzechowo-czekoladową. Dokładnie mieszać, dodając stopniowo kawałki miękkiego masła i mleko. Wyrobioną masę przełożyć do okrągłej formy (moja miała 23 cm średnicy). Wstawić do nagrzanego piekarnika i piec w temp. 160-180°C przez 20 min. Po tym czasie wyjąć na chwilę ciasto z piekarnika i posypać 2 łyżkami mieszanki orzechowo-czekoladowej. Wstawić ponownie do piekarnika i piec ok. 10 minut (u mnie 15 w temp. 180°C).

Posted in Etichette: | 11 commenti

Sałatka z pieczonych warzyw

Najprostsza z możliwych. Chyba nigdy mi się nie znudzi, jest po prostu idealna. Tak naprawdę nie ma co się rozpisywać na jej temat, ta sałatka jest niesamowicie dobra i tyle!



Składniki (na 2-3 osoby):

· 1 duży bakłażan
· 2 cukinie
· 2 papryki
· pęczek pietruszki
· oliwa dobrej jakości
· sól i pieprz

Nagrzać piekarnik. Warzywa pokroić (cukinie i bakłażana na plasterki, paprykę w piórka), ułożyć na blasze, lekko posolić. Wstawić do piekarnika i piec 20-25 min w temp. ok. 200°C. W tym czasie warzywa zmiękną i zbrązowieją, papryka może nawet lekko szczernieć (jeśli komuś to przeszkadza, należy po upieczeniu ściągnąć z niej skórkę). Upieczone warzywa przełożyć do dużej miski. Popieprzyć, posolić, polać obficie oliwą, dokładnie wymieszać. Tak doprawione warzywa układać warstwami na talerzu, przy czym każdą warstwę należy posypać pociętą pietruszką. Ostatnią warstwę polewamy odrobiną oliwy. Całość odstawiamy na bok na kilkanaście minut, by wszystko dobrze się przemacerowało. Podawać ze świeżym pieczywem, na który będzie smakowicie skapywała oliwa z sałatki...

Posted in Etichette: | 8 commenti

Legumina z kaszy manny

Pyszny deser, który wyjątkowo niewdzięcznie prezentuje się przed obiektywem. Nie wiem czemu, ale kojarzy mi się z urokliwymi podwieczorkami z dzieciństwa, choć jeśli dobrze pamiętam, to nie przepadałam za kaszą manną, jak byłam mała. Dopiero jak dorosłam, to zaczęłam doceniać walory smakowe tej drobroziarnistej i lekkostrawnej kaszki. No i dopiero teraz odkrywam zalety zwykłej, niedocenianej, domowej leguminy... jak dla mnie to prawdziwy "comfort food":)



Składniki:

· pół litra mleka
· 6 łyżek kaszy manny
· 3 jajka
· 6 łyżek cukru
· 1 cukier waniliowy
· garść migdałów
· słoik dżemu śliwkowego (można zastąpić innym dżemem lub świeżymi owocami)

Mleko zagotować z 5 łyżkami cukru. Do gotującego się mleka dodać kaszę mannę i gotować kilka minut, aż zgęstnieje (dokładnie mieszać, aby nie powstały grudki). Dodać 2 żółtka i jedno całe jajko, wymieszać, chwilę podgrzewać. Odstawić do ostudzenia. Posiekać migdały, wymieszać z kaszą manną. Połowę masy wlać do formy wysmarowanej tłuszczem i wysypanej mąką lub bułką tartą. Na tym spodzie rozłożyć dżem śliwkowy i pokryć kolejną warstwą kaszy manny. 2 białka wymieszać z 1 łyżką cukru i ubić na sztywną pianę. Gotową pianę wyłożyć na wierzch leguminy, posypać kawałkami migdałów. Piec w nagrzanym piekarniku w temp. 170-180°C przez ok. 30 minut. Gorącą leguminę trzeba dzielić na porcje łyżką, ostudzoną powinno się móc pokroić nożem. Osobiście polecam wersję na ciepło, może nie najlepiej wygląda, ale za to jak smakuje!



Posted in Etichette: , | 12 commenti

Krucha tarta z orzechami

Nieznacznie zmodyfikowany przeze mnie przepis pochodzący z „Książki kucharskiej Alicji B. Toklas”. Bardzo smaczne ciasto i bardzo smaczna lektura:) Alicja B. Toklas przez całe życie stała w cieniu swojej sławnej przyjaciółki Gertrudy Stein. Była jej kochanką, powiernicą, sekretarką, guwernantką, impresario, a także... kapitalną kucharką, wysoko cenioną w środowisku paryskiej bohemy i nie tylko. Nic więc dziwnego, że po śmierci Gertrudy Alicja postanowiła opublikować właśnie książkę kucharską, zawierającą zarówno przepisy (z różnych źródeł), jak i anegdoty i wspomnienia z ich wspólnego życia, zabawne historie o służbie, dykteryjki o sławnych znajomych... W ten sposób powstał arcyciekawy, barwny esej obyczajowo-kulinarny. I pomimo że w książce nie ma ani jednego zdjęcia dotyczącego jedzenia, to zapewniam, że zawarte w niej receptury przyciągają uwagę i zostają w pamięci. Dla mnie była to fascynująca lektura, zaczęłam ją pochłaniać na lotnisku w Warszawie, kontynuowałam na dworcu w Bolonii i w pociągu do Pizy. Zanim dotarłam do domu, przeczytałam wszystko i zrobiłam kilkanaście notatek – odnośników do przepisów, które szczególnie mnie zainteresowały. Jednym z nich była ta oto krucha tarta z orzechami...




Składniki (Alicja B. Toklas zazwyczaj podaje składniki używając mililitrów lub filiżanki, ja podaję w gramach lub szklankach, do tego jestem przyzwyczajona i tak mi było łatwiej zapamiętać proces przyrządzania tarty):

Na spód:
· 125 g masła
· 1 szklanka mąki
· 1 żółtko
· 1 łyżka cukru
· letnia woda

Wymieszać wszystkie składniki, dodać tyle wody, by ciasto się zawiązało. Wyrobić, wstawić do lodówki na minimum pół godziny. Po wyjęciu z lodówki, rozwałkować ciasto i wyłożyć nim formę (u mnie dało się wyłożyć dwie średnie formy o średnicy 20 cm, przy czym zostawiłam kawałek ciasta na zrobienie wiórków z ciasta do posypania powierzchni lub też na zrobienie kratki na wierzchu ciasta).

Na masę orzechową:
· 2 jajka
· ¾ szklanki cukru
· 1 łyżeczka wanili
· 1 szklanka orzechów laskowych i/lub włoskich
· 250 g jogurtu naturalnego
· 3 łyżki mąki ziemniaczanej

Orzechy posiekać. Jajka utrzeć z cukrem. Dodać jogurt, mąkę ziemniaczana, wanilię i orzechy, dokładnie wymieszać. Gotową masę wylać na spód. Ułożyć kratkę z ciasta lub posypać ciastem startym na tarce. Piec ok. 35 min. w temp. 190-200°C.
Można też zrobić tylko jedną tartę, zużywając więcej niż połowę ciasta na spód, a resztę na pokrycie całej powierzchni tarty.






Posted in Etichette: | 15 commenti

Makaron z orzechami

Są na pewno setki przepisów na makaron z orzechami, przynajmniej we Włoszech. Ponieważ trwa jeszcze Orzechowy Tydzień, to zdecydowałam się zaryzykować i zaprezentować moją wersję tego dania. Pasta jest pyszna i zdjęcie zdecydowanie nie oddaje jej niezwykłego charakteru, ale niestety, warunki do strzelania fotek były wybitnie niesprzyjające: po pierwsze - padało i światło było fatalne, po drugie – Kalabryjczyk był bardzo głodny, lamentował, że makaron stygnie i nie pozwolił na odwlekanie obiadu:) Nie zmienia to jednak faktu, że ta „pasta alle noci” jest naprawdę godna polecenia: z kilku prostych składników powstaje bowiem wyrafinowana kompozycja smakowa, która jest w stanie zaspokoić nawet najbardziej wybredne podniebienie. Ostrzegam tylko, że danie zdecydowanie nie należy do dietetycznych, ale cóż, raz na jakiś czas warto chyba zaszaleć...




Składniki (dla dwóch osób):

· 200 g makaronu (najlepiej farfalle lub tagliatelle)
· 50 g łuskanych orzechów włoskich
· 6-7 łyżek oliwy
· 3 łyżki majonezu
· pęczek zielonej pietruszki
· 1 łyżka soku cytrynowego
· parmezan
· sól i pieprz

Orzechy posiekać i podsmażyć na oliwie, uważając, by się nie przypaliły. Dodać posiekaną pietruszkę, majonez, sok cytrynowy i kilka łyżek startego parmezanu. Doprawić solą i pieprzem. Makaron ugotować al dente, wymieszać z ciepłą masą orzechowo-pietruszkową i podgrzewać chwilę na patelni. Podawać gorące.


Posted in Etichette: | 10 commenti

Tarta z soczewicą i kapustą

Ta tarta nie należy do wykwintnych, ale co tam, smakuje wyśmienicie. Wystarczy połączyć soczewicę z kapustą, do tego dodać świeżego szczypiorku, kapkę majonezu, trochę oregano, solidna porcja pieprzu, odrobina soku cytrynowego... Cóż, jak dla mnie - niebo w gębie!



Składniki:
  • dowolne ciasto na spód
  • 1 szklanka soczewicy
  • 2 cebule
  • 1 łyżka masła
  • pół główki niewielkiej kapusty
  • duży pęczek szczypiorku
  • 2 jajka
  • 3 łyżki majonezu
  • oregano
  • sok z połowy cytryny
  • sól i pieprz
Soczewicę namoczyć przez noc w wodzie, następnie ugotować ją w lekko osolonej wodzie, odcedzić, osuszyć. Kapustę ugotować, poszatkować. Cebulę posiekać, podsmażyć na maśle na patelni. Wymieszać soczewicę, kapustę, cebulę i posiekany szczypiorek (trochę szczypiorku zostawić do posypania całości). Dodać majonez i jajka, wymieszać. Doprawić oregano, solą, pieprzem i sokiem cytrynowym. Rozprowadzić masę na cieście i wstawić do nagrzanego piekarnika. Piec ok. 30 min. w temp. 180°C. Gotową tartę posypać szczypiorkiem.


Posted in Etichette: | 17 commenti

Ciasteczka kawowe

Któregoś pięknego dnia szukałam przepisu na jakieś smaczne ciasteczka. Traf chciał, że miały być koniecznie bez jajek, a ja nie znalazlam niczego odpowiedniego w moim kulinarnym archiwum. Krótki przegląd różnych przepisów w internecie, szybka decyzja i trafny wybór: padło na ciasteczka z jogurtem zaprezentowane na włoskim forum Cookaround. Jak to jednak bywa, nie obyło sie bez drobnych modyfikacji: ponieważ miałam ogromną ochotę na ciasteczka o kawowym smaku, to raz dwa dostosowałam przepis do swoich potrzeb. Wypiek się udał, nie powiem, ale przyznam szczerze, że te ciasteczka są najlepsze dopiero po kilkudniowym "leżakowaniu" w metalowej puszce. Dopiero wtedy bowiem smak kawy staje się intensywniejszy, ciasteczka lekko miękkną i stają się tak jakby mocniej nasycowne kawowym aromatem. Jednak żeby się o tym przekonać, to trzeba "zachomikować" ciasteczka na później, a to wcale nie jest takie łatwe...




Składniki:
  • 250 g mąki
  • 100 g brązowego cukru
  • 100 g jogurtu naturalnego
  • 50 g kakao
  • 2 filiżanki mocnego espresso (chodzi tu o klasyczne filiżanki do espresso, takie malutkie, w każdej mieści sie nie więcej niż 5-6 łyżek kawy)
  • pół szklanki oleju
  • 1 łyżeczka proszku do pieczenia
Z podanych składników zagnieść ciasto. Włożyć na pół godziny do zamrażalnika. Następnie rozwałkować ciasto i wykrawać dowolne kształty. Ułożyć na blasze i wstawić do nagrzanego piekarnika. Piec w temp. 180 stopni przez ok. kwadrans (mnie wystarczyło 11-12 min.). Ostudzone ciasteczka zamknąć w metalowej puszce i odłożyć na 2-3 dni. A potem chrupać dowolne ilości przy kawie czy herbacie...


Posted in Etichette: | 22 commenti

Piernik z dynią

Przepis z karteluszka. Bardzo, bardzo smaczne ciasto. Tak szybko znikało ze stołu, że zdążyłam zrobić tylko jedno w miarę udane zdjęcie:). Ta receptura to rodzaj wariacji piernikowej z dynią w tle. W wilgotnym cieście wyczuwa się więc przede wszystkim dwa smaki: piernikową, wiodącą nutę, która harmonijnie łączy się z dyniowym „sottovoce”. Do tego garść aromatycznych bakalii, odrobina wiórków kokosowych i otrzymujemy idealną, słodką kompozycję... Polecam!





Składniki:

· 2 szklanki ugotowanej, pokrojonej w kostkę dyni
· 2 szklanki mąki
· 2 jajka
· 1 łyżeczka proszku do pieczenia
· 1 szklanka wiórków kokosowych
· pół szklanki oleju słonecznikowego
· pół szklanki mleka
· ¾ szklanki brązowego cukru
· 2-3 łyżki przyprawy piernikowej
· 2 łyżki cynamonu
· 1 łyżeczka imbiru
· 1 szklanka bakalii (u mnie: rodzynki i migdały)


Ugotowaną dynię częściowo rozgnieść widelcem, a częściowo pokroić na mniejsze kawałki. Połączyć z przyprawami, bakaliami i olejem. Dodać mąkę, cukier, jajka i mleko, wymieszać. Dodać proszek do pieczenia i wiórki kokosowe, wymieszać. Powinno powstać gęste ciasto (jeśli jest zbyt zbite, dolać odrobinę mleka). Przełożyć do formy. Piec w 180°C przez 55-60 min.

Posted in Etichette: | 4 commenti

Zucca in padella

... czyli dynia z patelni. Klasyczna receptura kuchni włoskiej. Nie wiem, niestety, czy wszystkie rodzaje dyni nadają się do tego przepisu – znajomi Włosi przyrządzają w ten sposób dynię wielkości piłki futbolowej, koloru szarozielonego, o bardzo twardej powierzchni i intensywnie pomarańczowym miąższu, który łatwo poddaje się wszelkiej obróbce. Nieznana jest mi fachowa nazwa tej dyni, w sklepach sprzedają ją po prostu jako „zucca”:). Może Bea, organizatorka Festiwalu dyni, coś wie na ten temat? W każdym razie, dynia z tego przepisu smakuje wyśmienicie, sprawdza się zwłaszcza jako przystawka do różnego rodzaju dań głównych. Najlepsza jest na ciepło, ale znam i takich, co delektują się nią na zimno. Ja uwielbiam gorącą, prosto z patelni...






Składniki (na 2 osoby):

· 50 dkg oczyszczonej dyni
· pół szklanki białego wina
· 2 ząbki czosnku
· 1 pepperoncino
· świeży rozmaryn
· świeża pietruszka
· oliwa
· sól, pieprz


Rozgrzać oliwę na patelni. Wrzucić posiekany czosnek i peperoncino. Podgrzewać przez chwilę, następnie dodać pokrojoną dynię. Zasypać poszatkowanymi ziołami, smażyć przez kilka minut, aż dynia zacznie miękknąć. Wlać białe wino, wymieszać i trzymać na ogniu, dopóki płyn nie odparuje. Doprawić solą i pieprzem. Podawać natychmiast.

Danie może i mało efektowne, ale przepyszne!



Posted in Etichette: | 6 commenti

„Olive” sióstr Simili z farszem dyniowo-oliwkowo-miętowym

„Olive” to rodzaj nadziewanego makaronu, o jakim nigdy wcześniej nie słyszałam. Natknęłam się na niego dopiero ostatnio w jednej z książek sióstr Simili („Sfida al mattarello”). Przepis jest bardzo prosty: z ciasta należy wycinać niewielkie kółka, na środek nakładać farsz, a potem niedbale zrolować całość, ściskając dokładnie brzegi ciasta, zwłaszcza na końcach. Obły, lekko podłużny kształt otrzymanego w ten sposób „pierożka” powinien przywodzić na myśl olbrzymie, dorodne oliwki, choć mnie tak naprawdę ten makaron kojarzy się z gigantycznymi cukierkami:) A ponieważ zaczął sie Festiwal Dyni, to moje „olive” nadziałam farszem z dyni z dodatkiem oliwek i mięty. Przyznam się, że trochę się obawiałam, czy ten eksperyment przypadnie do gustu mojemu Kalabryjczykowi, w końcu to on jest w naszym domu makaronowym ekspertem... tymczasem efekt przeszedł najśmielsze oczekiwania, danie okazało się strzałem w dziesiątkę i oboje wcinaliśmy tę pastę, aż nam się uszy trzęsły:) Masa dyniowo-oliwkowo-miętowa jest naprawdę przepyszna i w przyszłości mam zamiar ją wykorzystać nie tylko do nadziewania makaronu (już szykuję się na „ravioli”!), jak i do faszerowania moich ulubionych drożdżowych pierożków pieczonych... Na samą myśl już się oblizuję ze smakiem:)





Składniki (na 3-4 osoby):

Na ciasto:
· 220 g mąki
· 2 jajka

Zagnieść ciasto na makaron. Jeśli wychodzi za twarde, dodać odrobinę ciepłej wody. Cienko rozwałkować, wykrawać kółka.

Na farsz:
· 400 g dyni
· 100 g ricotty
· 100 g oliwek (u mnie to była mieszanka oliwek czarnych i zielonych)
· pęczek świeżej mięty
· 1 cebula
· 2 ząbki czosnku
· gałka muszkatołowa, sól, pieprz
· oliwa
· parmezan do posypania

Dynię ugotować do miękkości w lekko osolonej wodzie. Odcedzić, ostudzić. Posiekać 50 g oliwek, cebulę, czosnek i miętę (kilka listków mięty odłożyć na bok). Wymieszać z dynią. Dodać ricottę. Całość zmiksować, doprawić przyprawami. Na przygotowane kółka z ciasta nakładać farsz, a potem niedbale zrolować całość, ściskając dokładnie brzegi ciasta, zwłaszcza na końcach. Gotowe olive wrzucić do wrzącej, osolonej wody. Gotować, dopóki nie wypłyną na powierzchnię. Oliwę rozgrzać na patelni. Dodać kilka listków posiekanej mięty i pozostałe 50 g oliwek (ja połowę z nich posiekałam, a połowę zostawiłam w całości). Na rozgrzaną oliwę wrzucić ugotowany makaron i trzymać chwilę na małym ogniu. Przełożyć do talerzy i posypać obficie parmezanem.



Strozzapreti agli spinaci con burro, salvia e prosciutto cotto

Włoska nazwa „strozzapreti” zasadniczo występuje jako określenie dwóch rodzajów makaronu: zazwyczaj używa jej się w odniesieniu do podłużnych kluseczek, przypominających wyglądem zrolowany ręcznik (podobno...), ale równie często pojawia się jako nazwa charakterystycznych gnocchi o walcowatym kształcie. I to właśnie przepis na tego typu cylindryczne strozzapreti wypatrzyłam w jednej z moich kulinarnych lektur („Il piacere della buona cucina italiana...”). Jak tylko kupiłam szpinak, to od razu zakasałam rękawy i w try miga wyprodukowałam pyszne „strozzapreti agli spinaci”, które podałam polane odrobiną masła z dodatkiem szałwi i szynki... Mówię Wam, niebo w gębie!




Składniki:

· 40 dkg szpinaku
· 30 dkg ricotty
· 1 całe jajko
· 30-40 g mąki
· 50 g masła
· 50 g szynki
· starty parmezan
· gałka muszkatołowa, sól, pieprz

Szpinak ugotować, odsączyć, ostudzić. Dodać mąkę, ricottę, jajko i 2-3 łyżki parmezanu. Wymieszać, doprawić przyprawami. Powinna powstać masa, z której bez problemu da się formować cylindryczne gnocchi (jeśli tak nie jest, to polecam dosypanie odrobiny bułki tartej). Każdą kluskę należy obtoczyć w odrobinie mąki. Gotowe strozzapreti wrzucić do wrzącej, osolonej wody. Gotować, dopóki nie wypłyną na powierzchnię. Na patelni rozpuścić masło, dodać posiekaną szałwię i pokrojoną szynkę. Gotowe strozzapreti albo polewamy gorącym masłem bezpośrednio na talerzu, albo też wrzucamy wszystko na patelnie i przez chwilę podgrzewamy na małym ogniu. Po wyłożeniu dania na talerze, całość posypać hojnie parmezanem.

A tak wyglądają moje strozzapreti dopiero co wyciągnięte z wrzątku, gorące i parujące:


Posted in Etichette: , | 10 commenti

Rozīņu kūka

...czyli łotewskie ciasto z rodzynkami. Banalnie proste i bardzo smaczne, idealne do kawy czy herbaty. Przepis pochodzi stąd i stąd; do oryginalnej receptury wprowadziłam tylko jedną malutką zmianę: otóż miałam za mało rodzynek (ok. 150 g), więc aby uzupełnić te braki, dodałam trochę świeżych winogron. Ciasto wyszło bardzo apetyczne i mogę je szczerze polecić, tym bardziej, że robi je się błyskawicznie. A wielbiciele rodzynek będą z pewnością zachwyceni mnogością owych bakalii w tym wypieku...




Składniki:


· 175 g masła lub margaryny
· 175 ml cukru
· 4 jajka
· 400 ml mąki (ja dałam 350 g)
· 2 łyżeczki proszku do pieczenia
· 250 g rodzynek
· 3 łyżki soku z cytryny lub rumu lub koniaku (u mnie: sok z cytryny)


Cukier rozetrzeć z masłem, dodać jajka i mąkę wymieszaną z proszkiem do pieczenia. Połączyć dokładnie wszystkie składniki, dodać sok z cytryny, wymieszać. Wsypać wyparzone i osuszone rodzynki, wymieszać. Przełożyć masę do długiej keksówki. Piec w nagrzanym piekarniku przez ok. 50 min. w temp. 175°C. Według autorów przepisu, gotowe ciasto można zawinąć w folię aluminiową i długo przechowywać w lodówce.





Posted in Etichette: | 8 commenti

Kreplach w rosole

Kreplach to tradycyjne pierogi żydowskie wykonane z ciasta krajanego najczęściej w kwadraty (czasem w krążki), napełnione farszem z gotowanego mięsa i składane w trójkąt. Mogą być gotowane lub smażone i podawane w zupie albo oddzielnie. Moja druga propozycja w ramach Festiwalu Kuchni Żydowskiej to klasyczne kreplach w rosole. Wyszły bardzo smaczne, tylko trochę za duże, ale to wina pośpiechu, z jakim przygotowywałam obiad: przyznaję, poszłam na skróty i ulepiłam większe pierogi:) W każdym razie, gwoli prawdy zaznaczam, że ortodoksyjne kreplach powinny być trochę mniejsze...




Składniki:


Na ciasto:
· 1 szklanka mąki
· 1 jajko
· sól
· odrobina gorącej wody

Na farsz:
· szklanka mielonego mięsa (rodzaj mięsa – wedle uznania)
· łyżka posiekanej cebuli,
· sól, pieprz, dowolne przyprawy ziołowe
· olej do smażenia

Dodatkowo: 1 litr wcześniej przygotowanego rosołu.

Mięso i cebulę podsmażyć na oleju. Dodać przyprawy, wymieszać, odstawić do ostygnięcia. Z mąki i jajka wyrobić dość miękkie ciasto; jeśli trzeba - dolać gorącej wody. Rozwałkować bardzo cienko i wykrawać kwadraty. Na środek nakładać przygotowany farsz mięsny. Lepić trójkątne pierogi i gotować w osolonej, wrzącej wodzie. Podawać w gorącym rosole.

Inspirację do tego przepisu znalazłam na różnych stronach internetowych, a przede wszystkim tutaj.

Posted in Etichette: , | 8 commenti

Ciasteczka migdałowe na święto „Tu Be’Szwat”

„Tu Be’Szwat” jest żydowskim świętem urodzaju, znanym także pod nazwą „Rosz Ha-Szana Le’Ejlanot” - Nowy Rok Drzew. Można powiedzieć, iż w przeszłości Tu Be’Szwat rozpoczynał nowy żydowski rok podatkowy, był bowiem momentem składania dziesięciny z owoców drzew. W tym celu szacowano wiek drzew, a ponadto określano, które owoce należą do zbiorów roku poprzedniego, a które do roku nowego. W daniach i deserach święta Nowego Roku Drzew obowiązkowo musi pojawić się migdał, gdyż to migdałowiec najwcześniej zakwita w Izraelu, właśnie w okresie obchodów Tu Be’Szwat. Ja, w ramach Festiwalu Kuchni Żydowskiej , przedstawiam tradycyjny, charakterystyczny dla tego święta wypiek: ciasteczka migdałowe. Zarówno przepis (nieznacznie przeze mnie zmodyfikowany), jak i informacje na temat Nowego Roku Drzew pochodzą ze strony Hatikvah, skarbnicy różnych wiadomości o kulturze żydowskiej.



Składniki:

· ¾ szklanki margaryny
· ¾ szklanki cukru
· 1 całe jajko i 1 żółtko
· zapach migdałowy
· 1 łyżka wody
· 1 ½ szklanki mąki
· 1 łyżeczka proszku do pieczenia
· ½ łyżeczki soli
· garść całych migdałów (do ozdoby ciasteczek)
· pół szklanki pociętych migdałów i rodzynek (opcjonalnie)


W dużej misce utrzeć margarynę, cukier, całe jajko i zapach migdałowy, aż do uzyskania jasnej, puszystej masy. Oddzielnie wymieszać mąkę z proszkiem do pieczenia i bakaliami. Dodać do uprzednio utartej masy i dobrze połączyć składniki. Schładzać w lodówce przez ok. 1 godzinę. Uformować kulki wielkości orzecha włoskiego, spłaszczyć, ułożyć je na blasze, zachowując odstępy ok. 3-4 cm. (ciasteczka urosną). Wciśnąć delikatnie i centralnie w każde ciastko całego migdała. Roztrzepać żółtko jajka z łyżką wody i posmarować wierzch ciastek. Piec ok. 15 minut na złoty kolor. Ostudzić, przechowywać w zamkniętym pojemniku.


Posted in Etichette: , | 11 commenti

Rogaliki z Weekendowej Cukierni nr 14

Jak już wspominałam, ostatnio w kuchni szaleję z wypiekami drożdżowymi. Gdy więc zobaczyłam zaproszenie do Weekendowej Cukierni nr 14 i przepis od Olcika na drożdżowe rogaliki, to nie wahałam się ani chwili. I tak wczoraj wyciągnęłam z piekarnika 26 pachnących, aromatycznych rogali z nadzieniem makowym, a dziś rano urządziłam sobie pyszne śniadanie niedzielne: kubek gorącej kawy zbożowej z mlekiem i słodki wypiek z Weekendowej Cukierni... a do tego lektura ciekawej książki, przeplatana leniwymi pogaduszkami z Kalabryjczykiem. Czyż to nie piękny początek dnia? Dobrze mi i błogo:) W przepisie dokonałam tylko jednej zmiany: rogali nie smarowałam masłem, niektóre zostawiłam „golutkie”, a część posmarowałam pigwą w cukrze (pozostałość po soku pigwowym: odcedzona, posiekana pigwa zasypana cukrem i zamknięta w słoiczkach). Jeśli chodzi o kształt, to przyznaję, rogaliki wyszły trochę koślawe, ale co tam, najważniejszy jest smak:)




Składniki:
  • 1 szkl. mleka
  • 1/2 kostki masła
  • 1/2 szkl. cukru
  • 1/2 łyżeczki soli
  • 1 łyżka suszonych drożdży
  • 3 duże jajka
  • 4 i 1/2 szkl. mąki
Do posmarowania:
  • 3 łyżki stopionego masła (u mnie: bez smarowania)
Nadzienie:
  • pełna dowolność np. powidła śliwkowe,biały serek,gęsty budyń (u mnie: masa makowa)


Drożdże wsypać do małego naczynia, dodać troszkę mąki i cukru. Mleko podgrzać, aż będzie letnie i 1/4 szklanki zalać drożdże, dobrze wymieszać i zostawić , aż zaczyn zacznie się podnosić. Resztę (3/4 szklanki) mleka zagotować i dodać do niego masło i cukier. Odstawić do przestygnięcia. Następnie wsypać mąkę, dodać rozczyn, jajka, sól i wymieszać, aż utworzy się miękkie ciasto. Wyłożyć na stolnicę i wyrabiać dobre kilka minut, aż będzie gładkie i lśniące. Włożyć z powrotem do miski i zostawić do wyrośnięcia w ciepłym miejscu na około 1 godzinę , aż podwoi swoją objętość. Podzielić ciasto na 3 części, z każdej wywałkowac koło o średnicy 22 cm (u mnie trochę większe). Posmarować roztopionym masłem, podzielić na 8 trójkątów, nakładać po 1 łyżeczce nadzienia i zwijać ku środkowi rogaliki. Układać na natłuszczonej blasze, posmarować masłem (u mnie: bez smarowania), przykryć i zostawić do wyrośnięcia. Piec 8 - 10 minut (moje piekły się prawie dwa razy dłużej zanim się zrumieniły) w temperaturze 200 st.C., wyjąć z piekarnika i jeszcze gorące ponownie posmarować masłem (u mnie: bez smarowania). Zostawić do wystygnięcia.


Zaparzane ciasto drożdżowe z okruchami czekoladowymi

Gdybym musiała w jakiś konkretny sposób określić moje zmagania kulinarne w ostatnich dniach, to powiedziałabym, że jestem w fazie intensywnego wypróbowywania nowych receptur na wypieki drożdżowe. Wczoraj padło na przepis pochodzący z „Kuchni kresowej z Podlasia” pani Stawskiej. Wiele razy korzystałam z tej książki i nigdy się nie zawiodłam. Tak też było i tym razem: ciasto wyszło puszyste, lekkie, aromatyczne... Dokonałam kilku niewielkich zmian: nie zrobiłam bab drożdżowych (choć tak zalecano w przepisie), bo nie mam odpowiednich form, posłużyłam się więc dwoma dużymi keksówkami; zmniejszyłam ilość drożdży do 25 g, co nie przeszkodziło ciastu pięknie wyrosnąć; bakalie zastąpiłam pokruszoną gorzką czekoladą, bo akurat miałam ochotę na coś czekoladowego... Ciasto na zdjęciach nie wygląda może zbyt imponująco, ale zapewniam, że jest bardzo smaczne. Polecam!




Składniki:

· 50 dkg mąki
· 250 ml mleka
· 25 g drożdży
· 5 żółtek
· 15 dkg cukru
· 10 dkg masła lub margaryny
· 150 g gorzkiej czekolady pociętej na kawałki
· 1 laska wanilii
· ćwierć łyżeczki soli

Zagotować mleko z wanilią, następnie wanilię usunąć, a wrzącym mlekiem zalać połowę mąki, mieszając drewnianą łyżką, aby nie powstały grudki. Kiedy masa przestygnie, dodać drożdże roztarte z 2 łyżkami cukru. Przykryć i odstawić do wyrośnięcia. Gdy masa podwoi swoją objętość, dodać utarte z cukrem żółtka i resztę mąki. Ciasto wyrabiać tak długo, aż zacznie odstawać od ręki. Dodać roztopione masło lub margarynę i sòl, wyrabiać. Dodać okruchy czekolady, ponownie wyrobić. Ciastem napełnić foremki do 1/3 wysokości. Odstawić przykryte do wyrośnięcia na ok. 2 godziny. Piec 50-60 min. w temp. 180°C.

 

Posted in Etichette: | 6 commenti

Pszenne bułeczki na zakwasie

Bardzo smaczne pieczywo: delikatne, miękkie bułeczki pszenne, które dzięki zakwasowi długo zachowują świeżość. Na zdjęciu: pokazowa, przekrojona bułka z domowym dżemem jabłkowo-śliwkowym:). Po prostu pycha!



Składniki (na ok. 12 bułek):

Na zaczyn:
· 2 łyżki zakwasu pszennego
· 50 g letniej wosy
· 80 g mąki pszennej o wysokiej zawartości protein

Wszystkie składniki wymieszać, odstawić do przefermentowania na ok. 12 godzin.

Na ciasto właściwe:
· zaczyn
· 40 dkg mąki
· 10 g sera ricotta
· 1 łyżka oliwy
· 1 łyżeczka soli
· ok. 220 g ciepłej wody

Wymieszać mąkę z letnią wodą, odstawić na ok. 30 minut. Dodać zaczyn i ricottę, wyrobić elastyczne ciasto. Pod koniec wyrabiania dodać sól i oliwę. Jeśli ciasto wydaje się za rzadkie, dosypać mąki, jeśli za twarde, dodać trochę wody. Wyrobione, sprężyste ciasto uformować w kulę i odstawić pod przykryciem do wyrośnięcia na 4-5 godzin (przy czym po 2 godzinach należy odgazować ciasto!). Gdy ciasto wyrośnie, uformować bułeczki. Przykryć, odstawić na 1-2 godziny. Wyrośnięte bułki można posmarować mlekiem, jogurtem lub rozbełtanym jajkiem. Wstawić do nagrzanego piekarnika (ok. 220°C) i piec przez 25 minut, aż się ładnie zrumienią.


Posted in Etichette: | 12 commenti