Brutti ma buoni

... czyli włoskie ciasteczka „brzydkie, ale dobre”. Rzeczywiście, nie jest to wypiek, który jakoś szczególnie dobrze się prezentuje, ale jego smak wynagradza wszystko! I na dodatek przepis jest prościutki, wystarczy tylko kilka składników, umiejętne posługiwanie się trzepaczką do piany, 20 minut pieczenia i "eccoci": brzydkie ciasteczka o boskim smaku:) . U mnie w domu te ciasteczka pojawiają się w momencie, gdy mam na zbyciu białka. Niestety, nie przepadam za bezami (wiem, wiem, brzmi to jak herezja, lecz cóż mogę na to poradzić...) i dawno temu szukałam jakiegoś prostego przepisu, który pozwoliłby mi na przetwarzanie białek. "Brutti ma buoni" okazały się strzałem w dziesiątkę. Trzon tych ciasteczek to białka, cukier i posiekane migdały, ale, oczywiście, tę bazę można wzbogacać o inne składniki. W moim ulubionym przepisie (którego autorką jest Danita) pojawiają się też orzeszki pistacjowe i kakao, niektórzy dodają daktyle czy orzechy, ja zazwyczaj dosypuję trochę rodzynek. To kwestia gustu, chodzi przecież o to, by "brutti" stały się naprawdę "buoni":) .





Składniki (na 50-60 sztuk):

· 6 białek
· 40 dkg cukru
· 250 g migdałów
· 250 g orzeszków pistacjowych
· 100 g rodzynek
· 3 łyżki kakao
· 1 cukier waniliowy
· cynamon do smaku

Migdały i orzeszki pistacjowe wrzucić na patelnię i opiekać przez kilka minut (uwaga: nie przypalić!). Zdjąć z ognia, wymieszać z rodzynkami, posiekać. Białka ubić na sztywną pianę i delikatnie wymieszać z posiekanymi bakaliami i pozostałymi składnikami. Powinna powstać dość zwarta, chropowata masa (jeśli, przez przypadek, jest za rzadka, można ją zagęścić odrobiną mąki). Blachę wyłożyć papierem do pieczenia i łyżką kłaść na niej porcje masy. Po uformowaniu ciasteczek, wstawić blachę do piekarnika i piec ok. 20 min. w temp. 170-180°C.

Moje uwagi: jeśli dodamy mniej bakalii, ciasteczka będą miały dość gładką powierzchnię. Dodanie większej ilości bakalii sprawia, że brutti ma buoni stają sie bardziej chropowate. Użycie rodzynek czy daktyli powoduje, że ciasteczka są bardziej wilgotne w środku, jeśli natomiast wyeliminujemy te składniki, to ciasteczka staną się bardziej suche. Nie należy ich piec ani zbyt długo, ani w zbyt wysokiej temperaturze, bo inaczej zamienią się w kamień. Można je długo przechowywać w metalowej puszce.


I jeszcze jedno: do zamieszczenia tego przepisu skłoniła mnie, a raczej zainspirowała, lektura wpisu na blogu Kuchnia nad Atlantykiem o słodkich krajobrazach toskańskich. W toku refleksji o urokach Toskanii pada też nazwa brutti ma buoni i tak sobie pomyślałam, że warto pokazać te moje brzydactwa i wprowadzić je na salony:) . Bo chociaż brzydkie, to są naprawdę dobre.



Posted in Etichette: |

10 commenti:

  1. Majana Says:

    Już od dawna mam na nie chęć i chyba w koncu je zrobię :) Już sama nazwa mnie zaciekawiła jak tylko pierwszy raz o nich usłyszałam:)
    Biorę przepis, Twoje tak pysznie wyglądają, mniam!:)

  2. Konsti Says:

    No to do dziela, Majano!:) Warto, oj warto, sa takie pyszne...
    Pozdrawiam cieplo.

  3. Krokodyl Says:

    Bardzo mi się podobają. W trakcie lektury zaczęły ładnieć i mam na nie chrapkę, bo ja lubie bezy ( z bitą śmietaną i górą świezych owoców), ale nie mam cierpliwości do ich robienia, bo w ogóle nie mam jej za duzo.
    Ciasteczka na pewno zrobię. :-) Fajny pomysł na wykorzystanie białek.

  4. asieja Says:

    najbardziej lubię takie właśnie ciasteczka z dużą ilością bakalii
    i mam sentyment do włoskich wypieków

  5. Anna Marta Says:

    Ma non sono per niente brutti! ;)
    A ze dobre, to jstem pewna. Musze sprobowac i ja. :)

  6. Konsti Says:

    Grazie:)
    Dziewczyny, naprawde polecam ten przepis, jak tylko bedziecie mialy nadmiar bialek, to sprobujcie. Ja za pierwszym razem zrobilam z polowy skladnikow, bo nie bylam pewna efektu, ale teraz juz sie nie waham i zawsze robie je z wiekszej ilosci, bo znikaja w blyskawicznym tempie:)
    Pozdrawiam!

  7. Tilianara Says:

    Super przepis :) Ostatnio marudziłam, że jest tak mało przepisów na wykorzystanie samych białek, a tutaj takie smakołyki :) Bardzo lubię takie ciasteczka i w obronę muszę je wziąć bo one wcale nie są brzydkie, tylko ciut kostropate hihihi :D

  8. Konsti Says:

    Kostropate? Tak, to dobry przymiotnik na okreslenie tych ciasteczek, podobam mi sie:)
    Pozdrawiam!

  9. Alina Says:

    Pysznie wyglądają! Upiekę je łasuchom do pracy:)

  10. Gosia Oczko Says:

    Z nieba mi spadłaś z tym przepisem - mam akurat 5 białek do utylizacji :)